Sport

Koniec fatalnej serii

Aż 26 meczów przyszło czekać drużynie z Sosnowca na zwycięstwo.

Radość sosnowiczan była w pełni uzasadniona. Fot. Zagłębie Sosnowiec

Zagłębie od początku ruszyło do ataku i za sprawą Bartosza Snopczyńskiego oraz Kamila Bilińskiego mogło, a nawet powinno objąć prowadzenie. Gol dla sosnowiczan wisiał w powietrzu, a tymczasem cieszyli się z niego goście. Igor Maruszak wybił piłkę z pola karnego, a nieporozumienie między Bartoszem Zawojskim oraz Bartoszem Boruniem na środku boiska wykorzystał Kacper Rychert, który przejął futbolówkę, ruszył na bramkę i wygrał sam na sam z Kacprem Siutą, zakładając mu „siatkę”. Jak wykazały powtórki przyjmujący piłkę zawodnik Olimpii pomógł sobie ręką, ale gol został uznany. Odpowiedź miejscowych był błyskawiczna. Po kornerze Patryka Mularczyka główkowałAndrzej Niewulis, a tor jej lotu zmienił Biliński. Zagłębie poszło za ciosem, ale brakowało mu wyrachowania. Wydawało się, że w 39 min dopnie swego, lecz Snopczyński - po woleju Bilińskiego i niepewnej interwencji Kacpra Górskiego - nie zdołał dobić piłki.

Od początku II połowy grający w liczebnej przewadze sosnowiczanie „szukali” drugiego gola, zaś przyjezdni skupiali się na defensywie i kontratakach. W 63 min bliski szczęścia był Biliński, ale spudłował z kilku metrów. Sztab Zagłębia dokonał dwóch podwójnych zmian i dopiął swego. W 75 min rezerwowy Szymon Zalewski dograł piłkę z autu do Snopczyńskiego, który sprytnie uwolnił się spod opieki Oskara Sikorskiego i z ostrego kąta skierował piłkę do siatki. W 80 min kropkę nad „i” mógł postawić Biliński, lecz przeniósł piłkę nad poprzeczką. Miejscowi dowieźli zasłużone zwycięstwo. Czekali na nie od 15 września 2023 roku!

Krzysztof Polaczkiewicz