Kończmy tę telenowelę!
W zasadzie od kilkunastu tygodni ciągle słychać, kto jest zainteresowany Arielem Mosórem.
Ile jeszcze przyjdzie mi słuchać gadania, gdzie to nie pójdzie nasz wielki talent. Primo – to nie jest „nasz” talent, tylko szlifowany w Warszawie. Tylko ich złe podejście doprowadziło do tego, że chłopak trafił do nas. Due – ostatnie mecze, w których Mosór wystąpił, wołały o pomstę do nieba! Wraz z Czerwińskim tworzyli tak „zabójczy” duet, że w łeb dostaliśmy od Stali Mielec, a wcześniej zremisowaliśmy z GKS-em... Nie jest to zbyt pozytywny sygnał. Im szybciej wypchniemy Mosóra do Rakowa, tym lepiej.
Wystarczy podejść do tego pragmatycznie. Klub zarabia na transferze i może reinwestować zysk. Część idzie na wykup Andreasa Katsantonisa, reszta zasypuje dziurę budżetową. Zwalnia się przy okazji miejsce w składzie. W nie wskakuje młody Igor Drapiński lub Levis Pitan. Przy odrobinie szczęścia pokazują się z dobrej strony w lidze, pojawia się kupiec... I tak dalej, i tak dalej. Jeżeli Mosór nie zostanie sprzedany teraz, to zimą podpisze umowę z innym klubem. Kasę dostanie co najwyżej on i agent. A my zostaniemy z niczym.
Gdyby taki scenariusz się, nie daj Boże, ziścił, to zarządzający klubem powinni dać sobie spokój z kierowaniem klubem piłkarskim. Jak my mamy się rozwijać, kreować, powoli i mozolnie wracać w okolice pierwszej piątki, jak my nie potrafimy z zyskiem sprzedać Mosóra?! Warto spojrzeć czasami na innych i zobaczyć, jak potrafią sprzedawać graczy. Raków będzie miał kasę na Mosóra dlatego, że wie jak wypromować i wynegocjować dobrą cenę. My najwyraźniej tego nie potrafimy.