Koncert Kasperlika
Jastrzębianie wywalczyli przepustkę do finału Pucharu Polski dzięki hat trickowi czeskiego skrzydłowego.
Stawką czwartkowego pojedynku na „Jastorze” był awans do finału Pucharu Polski. JKH GKS Jastrzębie był w komfortowej sytuacji, ponieważ mógł nawet przegrać różnicą bramki (pod Wawelem podopieczni Roberta Kalabera wygrali 5:3), a i tak wywalczyłby przepustkę do Krynicy-Zdroju. Jastrzębianie wyszli jednak z założenia, że strzeżonego Pan Bóg strzeże. Nie bawili się w kalkulacje i nie pozostawili wątpliwości, która drużyna zasłużyła na grę w doborowej czwórce pod koniec roku. Niekwestionowanym bohaterem był 31-letni napastnik JKH, Martin Kasperlik. Urodzony w Karwinie hokeista trzykrotnie zmusił do kapitulacji bramkarza Cracovii, Oskara Polaka.
Pierwszego gola strzelił jednak nie Kasperlik, a Jakub Ślusarczyk, który po podaniu Jana Sołtysa stojąc tyłem do bramki obrócił się i umieścił „gumę” między parkanami Polaka. To był jedyny gol w pierwszej tercji, w następnej rozpoczął się koncert Kasperlika, który zaliczył dwa trafienia. Rzadkiej urody był jego drugi gol, bo krążek wylądował w „okienku".
Być może gospodarze już poczuli się zwycięzcami, ale rywale szybko pokazali, jak prawdziwe są słowa „nie mów hop, póki nie przeskoczysz”. Jeszcze w drugiej tercji gola dla ekipy z Krakowa strzelił Oliver Olsson, dobijając odbity przez Vilho Heikkinena krążek po strzale Hannesa Johanssona. Kiedy w 43 sekundzie 3. tercji goście strzelili kontaktowego gola (Tim Wahlgren), mecz nabrał rumieńców. Na szczęście dla JKH „dzień konia” miał Kasperlik, który skompletował hat trick (znów strzał w „okienko”!) gdy na ławce kar siedział Sebastian Brynkus.
Cracovia po raz kolejny strzeliła kontaktowego gola w 58 min, gdy na ławce kar „odpoczywał” Maciej Urbanowicz. Gościom wystarczyło zaledwie 10 sek., by zdyskontować liczebną przewagę. Robert Kalaber poprosił o challenge i po analizie sędziowie anulowali trafienie gości ze względu na spalonego w polu bramkowym.
Trener „Pasów” Marek Ziętara wystawił aż siedmiu hokeistów o statusie młodzieżowca, ale mimo to jego podopieczni toczyli równorzędny pojedynek z gospodarzami. W zespole jastrzębskim dobrze spisał się pozyskany przez kilkoma dniami fiński bramkarz Vilho Heikkinen, który miał 92% skutecznych interwencji.
Bogdan Nather
JKH GKS Jastrzębie - Comarch Cracovia 4:2 (1:0, 2:1, 1:1)
1:0 - Ślusarczyk - Sołtys - Kiełbicki (2:49), 2:0 - Kasperlik - Rac (31:32), 3:0 - Kasperlik - Górny (35:04), 3:1 - Olsson - H. Johansson - Brandhammar (37:49), 3:2 - Wahlgren - D. Kapica - Younan (40:43), 4:2 - Kasperlik - Pulkkinen - Bagin (53:09, w przewadze).
Sędziowali: Rafał Noworyta i Andrzej Nenko oraz Michał Kret i Artur Hyliński. Widzów 780.
JKH: Heikkinen; Makela - Ronkainen (2), Bagin - Żurek, Hanzel - Kunst, Górny - Blomberg (2); Pulkkinen - Kuru - Kaleinikowas, Ślusarczyk - Rac - Kasperlik, Sołtys - Kiełbicki - Urbanowicz (2), R. Nalewajka - Ł. Nalewajka - Zając. Trener Robert KALABER.
CRACOVIA: Polak; Kamieniew - Brandhammar, Younan - Kruczek; Bieniek - Wanacki, Tynka - Mętel; H. Johansson - Olsson - Mocarski, D. Kapica - Wahlgren (2) - Lundgren, Marzec - Bezwiński - Brynkus (2), F. Kapica - Jarosz - Sterbenz. Trener Marek ZIĘTARA.
Kary: JKH - 6 min, Cracovia - 4 min.