Sport

Koń... „zdyskwalifikowany”

JEŹDZIECTWO

Podczas reinspekcji weterynaryjnej koń Żanety Skowrońskiej-Kozubik nie został dopuszczony do startu, więc w drużynowym konkursie ujeżdżenia zastąpi ją rezerwowa Aleksandra Szulc. W opinii weterynarza polskiej kadry decyzja olimpijskiej komisji jest krzywdząca. 17-letni wałach Love Me wzbudził wątpliwości komisji sędziowskiej już w pierwszym przeglądzie i został wysłany na reinspekcję, w której akceptu nie uzyskał, a powodem ma być nieregularność chodu. Lekarz kadry, dr n. wet. Maciej Przewoźny, był decyzją zszokowany.

- Nie mieliśmy wątpliwości, co do stanu konia, był on regularnie sprawdzany. Opisano nieregularność prawej przedniej nogi, z którą nigdy nie miał problemów, więc to bardzo dziwna ocena. Czujemy się skrzywdzeni, ale decyzja komisji jest nieodwołana i nie ma jak z nią dyskutować – powiedział doktor.

Specjalista końskiej ortopedii dodał, że w swojej pracy korzysta z aplikacji do analizy regularności chodu, a wierzchowiec nie wykazywał żadnych odstępstw od fizjologicznej normy. Przewoźny wcześniej obserwował przeglądy koni zawodników WKKW i analizował, jakie fizjologiczne asymetrie są przez komisję akceptowalne, a jakie nie.

- Bez problemu Love Me się w tych granicach łapał. Za to bezpośrednio po nas był prezentowany Abercrombie Rosjanki jeżdżącej w mołdawskich barwach Alisy Glinki, który ewidentnie był kulawy, a przegląd przeszedł. Czujemy się ewidentnie poszkodowani - opisał.

Dodał, że dwóch doświadczonych lekarzy weterynarii zwróciło uwagę na trudy polskiej zawodniczki podczas wymaganej przepisami prezentacji konia.

- Żaneta jest stosunkowo niska, a oficjalna sukienka reprezentacji długa, co spowodowało że prezentując konia biegła wolno, a sukienka wplątała jej się w nogi. Poproszono, bym ja pobiegł z koniem, ale mimo to odesłano go na reinspekcję - relacjonował.

Zaznaczył, że ostateczna decyzja o dopuszczeniu koni do startu należała do sędziego głównego, który weterynarzem nie jest, a w całej sytuacji widzi efekty „medialnej nagonki na jeździectwo”.

- Wypłynęła ostatnio sprawa utytułowanej Charlotte Dujardin i traktowania przez nią konia, więc wszyscy są tutaj bardzo, ale to bardzo przewrażliwieni. Duża presja jest wywierana na obsługę, sędziów i lekarzy, aby wszystko było dwa razy bardziej restrykcyjnie niż w przepisach - opiniował.

Ze względu na weterynaryjny aspekt, z grona 60 zawodników aż 15 nazwisk zostało zmienionych i zastąpionych na jeźdźców rezerwowych.


- Żanecie jest niezwykle przykro, bo stanowiła filar tej drużyny i to jej równe, dobre wyniki zdecydowały o ostatecznym awansie dresażystów do igrzysk. A Love Me ani razu w tym roku nie trafił na reinspekcję, jego stan nie budził wątpliwości lekarzy - puentował.

Wczoraj wczesnym popołudniem Magdalena Milczarek na koniu Guapo wynikiem 66,910 zakończyła występ w rywalizacji jeźdźców w ujeżdżeniu w Paryżu. W środę na arenie pojawią się m.in. Sandra Sysojeva (na koniu Maxima Bella) oraz Aleksandra Szulc (Breakdance).

We wtorek zaprezentowali się jeźdźcy z trzech grup po 10 zawodników, z których po dwóch najlepszych zakwalifikowało się do rywalizacji o medale. W środę dołączy do nich kolejna szóstka z trzech pozostałych grup, a ponadto do finału dostanie się sześcioro najlepszych jeźdźców spośród tych sklasyfikowanych niżej.

Urodzona w 1965 roku Milczarek, która według wielu źródeł została najstarszą polską olimpijką w historii, zajęła w swojej grupie 9. miejsce i nie może już awansować do finału.

Wyniki indywidualne wliczane są do klasyfikacji drużynowej. Po pierwszym dniu na czele są Duńczycy, ale nie startowały jeszcze m.in. złota i srebrna medalistka igrzysk w Tokio w 2021 roku Niemki Jessica von Bredow-Werndl i Isabell Werth.