Komfort wyboru...
Rozmowa z Grzegorzem Słabym, byłym trenerem GKS-u Katowice
Fot. Łukasz Sobala/Press Focus
Jak panu się podobała odmłodzona i odmieniona reprezentacja w dwóch pierwszych turniejach Ligi Narodów?
- Z tym odmłodzeniem to mocno polemizuję. Tak naprawdę młodymi, o nieprzeciętnym potencjale są 20-letni środkowy Jakub Nowak oraz nieco młodszy libero Maksymilian Granieczny. I rzeczywiście trener Nikola Grbić wprowadził dwóch młokosów, którzy spisują się rewelacyjnie. Obaj występują w otoczeniu graczy o sporym doświadczeniu, którzy w swoich klubach w PlusLidze muszą ciężko zapracować na zdobycie każdego punktu. To nie kto inny, lecz właśnie oni, ci starsi, odgrywają wiodące rolę. To prawda, że we wcześniejszych turniejach najwyższej rangi nie mieli okazji grać, ale to przecież gracze wysokiej klasy. Teraz mogli się pokazać w dłuższym wymiarze czasowym i trener Grbić ma świetny przegląd sytuacji. Jednak proszę zwrócić uwagę, że Jan Firlej i Kewin Sasak mają po 28 lat, zaś Marcin Komenda jest o rok starszy. To gracze już ukształtowani i niemal w każdym innym zespole narodowym odgrywaliby wiodące role. Jesteśmy jedyną reprezentacją w świecie, która może sobie pozwolić na taki manewr personalny bez większego uszczerbku dla wyników. Wszyscy sobie zdajemy sprawę jak wyczerpujący jest sezon w PlusLidze, dlatego gwiazdy światowego formatu, nie boję się użyć takiego stwierdzenia, muszą mieć czas na odpoczynek oraz zbudowanie odpowiedniej formy. I tak też czyni trener Grbić, ale ma niesłychany komfort wyboru i... jednocześnie kłopot bogactwa. Teraz będą wracali najlepsi i jestem ciekaw jak ta drużyna będzie funkcjonowała.
W Chicago graliśmy, powiedzmy umownie, zmiennikami, a przegraliśmy z Włochami po tie-breaku, zaś z Brazylią niewiele brakło do tie-breaka...
- Bo w tej reprezentacji, obojętnie jak zwał tak zwał, mamy graczy nietuzinkowych, o bogatym doświadczeniu i wysokich umiejętnościach. Przecież dla przykładu Jan Firlej z Arturem Szalpukiem grali w Lidze Mistrzów również z najlepszymi. Oni nie mają żadnych kompleksów, lecz wychodzą na parkiet i grają jak równy z równym. Sasak w tych meczach nieco się usztywnił, stracił rezon i grał słabiej, ale w pozostałych spisywał się bez większego zarzutu. Natomiast po pierwszym turnieju miał dobre statystyki i spełnił w nim pokładane nadzieje.
Czy duet rozgrywających Jan Firlej – Marcin Komenda spełni oczekiwania, zastępując Marcina Janusza oraz Grzegorza Łomacza? To pańscy byli podopieczni, czyli zna pan ich jak własną kieszeń...
- To prawda, że miałem okazję z nimi współpracować i była to wielka przyjemność. Obaj grali po jednym turnieju niemal od deski do deski, czyli w pełnym wymiarze. Mieli okazję pokazać swoje umiejętności i mieli ten komfort, że po błędzie nie byli odsyłani do kwadratu dla rezerwowych. Obaj grają nieco inaczej i to ich zaleta. Przede wszystkim mają inne parametry fizyczne, bo Janek Firlej jest niższy niż Marcin Komenda. Ten pierwszy szybciej rozgrywa piłkę i stara się rozrzucić blok rywala. Marcin jest bardziej przewidywalny, ale stara się wyłożyć piłkę niemal perfekcyjną. Obaj grają na zasadzie naczyń połączonych. Firlej gra z Szalpukiem, bo przecież mieli okazję występować razem klubie. I podobnie jest z Marcin Komendą, bo przecież gra w Lublinie z Wilfredo Leonem oraz Sasakiem. Nie potrafię wskazać kto zwycięży w tej rywalizacji. Niemniej to wszystko, co zostało zrobione w zespole z rozgrywającymi jest niezwykle przemyślane. A ponadto byłoby nietaktem, z mojej strony, gdybym kogoś wskazał, bo obu lubię i cenię nie tylko za umiejętności siatkarskie. Natomiast jedno mogę powiedzieć, że gdy prowadziłem GKS na tej pozycji obowiązywała hierarchia, bo ona jest niezwykle ważna. Przecież rozgrywający dotyka piłki niemal w każdej akcji i oni muszą mieć pewność siebie. Jestem zwolennikiem hierarchii, ale nie wiem co zrobi trener Grbić.
Awans do turnieju w chińskim Ningbo jest niemal pewny. Czego możemy się spodziewać po turnieju w Gdańsku?
- Oczywiście, że zwycięstw! Iran, Kuba, Bułgaria – to rywale do pokonania bez większych problemów. Z Francją może być trudniej, ale też liczę na wygraną. Nasz zespół będzie grał w innej konfiguracji personalnej i jestem ciekaw jak będzie funkcjonował w tych potyczkach. Dla kilku zawodników, tych najbardziej doświadczonych, to będą pierwsze spotkania po dłuższej przerwie.
Michał Micor, Włodzimierz Sowiński