KOMENTARZ „SPORTU”


Bogdan Nather


Prymitywna wymówka

 

Cały czas biję się z myślami, dlaczego w obozie Zagłębia Sosnowiec od kilku miesięcy wszyscy robią dobrą minę do złej gry? Nie będę owijał w bawełnę i przyznam się, że postawiłem przysłowiowy krzyżyk na tym zespole już w ubiegłym roku. Nie z niechęci do drużyny i jej zawodników, ale kierując się zawodowym doświadczeniem i logiką (w końcu w liceum ogólnokształcącym skończyłem klasę o profilu matematyczno-fizycznym). Nie „kupiłem” wszelkich zmian właścicielsko-menedżerskich w klubie, jak również zatrudnienia nowego trenera z Białorusi, a dokonane zimą transfery po prostu przemilczę. Te ruchy utwierdziły mnie w przekonaniu, że Zagłębie - niestety - idzie na dno, tzn. milowymi krokami zmierza do 2. ligi. Nie trzeba do tego dorabiać ideologii, wystarczy przyjrzeć się faktom - dwa punkty w pięciu potyczkach!

Wzruszyłem się do łez, słuchając wypowiedzi trenera sosnowiczan Aleksandra Chackiewicza na konferencji prasowej po meczu Lechia Gdańsk – Zagłębie, który goście przegrali 0:4. – Moich zawodników przytłoczył stadion. Przez pierwszych 15 minut nasi piłkarze nie wiedzieli co robić na boisku – powiedział niespełna 51-letni szkoleniowiec.

No nie, leżę i kwiczę ze śmiechu. To piłkarze Zagłębia pierwszy raz grali na tak dużym obiekcie? Nie róbmy sobie żartów z pogrzebu i nie szukajmy takich naiwnych, wręcz prymitywnych wymówek. Trenerze, kończ waść, wstydu oszczędź!