KOMENTARZ „SPORTU”


Bogdan Nather

 

Dokąd idzie Podbeskidzie?

 

Wprawdzie piłkarzom Podbeskidzia Bielsko-Biała na razie nikt nie przystawił rewolweru do skroni, ale ich sytuacja w tabeli - nie ma sensu tego ukrywać - jest nie do pozazdroszczenia. Zmiana szkoleniowca dokonana przez działaczy w listopadzie ubiegłego roku nie przyniosła radykalnej poprawy. Pod wodzą Dariusza Marca „górale” w pięciu spotkaniach ligowych powiększyli swój dorobek o cztery punkty, czyli szału nie ma. Wprawdzie Podbeskidzie ma jeszcze „w pamięci” zaległy mecz z Motorem Lublin, ale kto zagwarantuje, że w najbliższą środę bielszczanie zgarną komplet punktów?

Na fladze kibiców zespołu spod Klimczoka widnieje hasło „Ponad nami tylko góry”, które w obecnej sytuacji brzmi trochę jak kiepski żart. Podbeskidzie ogląda bowiem plecy aż szesnastu konkurentów (!), więc znacznie bliżej mu do drugiej ligi niż do ekstraklasy. Nie mam najmniejszych wątpliwości, że „górale” podpisaliby pakt z diabłem, byle tylko wykaraskać się z kłopotów. Sęk w tym, że diabeł nie rozdaje cukierków.

Kiedy jeździłem do Bielska-Białej relacjonować mecze Podbeskidzia, w każdym z nich piłkarzy zagrzewały do walki okrzyki „Idzie, idzie, Podbeskidzie”. Teraz wypada (to wręcz konieczność) zadać pytanie, dokąd zmierza Podbeskidzie? Na razie na drogowskazie jest napis „2 liga”, ale nie wątpię, że znajdzie się jakiś objazd. Muszą go jednak znaleźć piłkarze ze swoim sztabem, a nie dziennikarz.