KOMENTARZ „SPORTU”

Bogdan Nather

Manekin disco

Chciałbym widzieć miny tych „znawców futbolu”, którzy regularnie domagali się zdymisjonowania trenera katowickiej GieKSy, Rafała Góraka. Mam podejrzenie graniczące z pewnością, że ten hejt nie spłynął po 51-letnim szkoleniowcu jak woda po kaczce, ale nie zamierzał poddać się bez walki i udowodnił niedowiarkom, że nie jest trenerem przypadkowym i że nie prowadzi drużyny z Bukowej tylko dlatego, że jest kumplem lub znajomym królika. Tym „życzliwym” trenerowi Górakowi musi być teraz w buzi - jak mawialiśmy w latach mojej młodości - jak w trampku po meczu. Co ważne, Rafał Górak nigdy nie tracił kontaktu z podłożem, mimo że jego drużyna szła jak taran i po meczach z nią przeciwnicy szybowali w powietrzu jak manekiny do testów zderzeniowych.

GieKSa wraca na ekstraklasowe salony po 19 latach rozłąki i nie ma w tym żadnego przypadku czy farta. Na finiszu rozgrywek Fortuna 1. Ligi katowiczanie zdmuchnęli kolejno Polonię Warszawa (2:1), Stal Rzeszów (8:0), GKS Tychy (3:2), Wisłę Kraków (5:2) i Arkę Gdynia (1:0). Przed kilkoma miesiącami jeden z dziennikarzy z Trójmiasta przekonywał, że Arka na zapleczu ekstraklasy nie ma godnego siebie przeciwnika. Jak wyglądał ów delikwent po niedzielnym meczu z drużyną z Górnego Śląska? Myślę, że był blady jak wosk. To była doskonała nauczka dla niego i jemu podobnych, bo optymizm jest w porządku, ale ślepa wiara niekoniecznie.