Aby pokonać Walię, Polacy muszą stanowić monolit nie do zdarcia, tak jak miało to miejsce w starciu z Estonią. Fot. Mateusz Porzucek/PressFocus


Kolektyw i stabilizacja

Dzisiejsze spotkanie w Cardiff będzie rzutowało na to, jak będziemy oceniać rok 2024 w wykonaniu reprezentacji Polski.

 

Biało-czerwoni ostatnio przyzwyczaili swoich kibiców, że niemal każdy wielki turniej odbywa się z ich udziałem. W XXI wieku opuścili tylko 3 z 11 imprez. Nie zagrali na mundialach w 2010 i 2014 roku oraz na Euro 2004. Mistrzostwa Starego Kontynentu to już regularna arena zmagań dla Polaków, choć poza 2016 rokiem... radzili sobie na nich beznadziejnie.

 

„Orły” cenniejsze niż „Smoki”

Czy w Niemczech będzie szansa na poprawkę, to się okaże dzisiaj wieczorem. Na razie nie ma co dywagować na temat grupy D, do której ewentualnie trafią „Orły”. Będzie ona szalenie trudna, bo mogą się w niej zmierzyć z Francją, Holandią oraz Austrią, czyli zespołami wyżej notowanymi. Ich potencjał to jednak zmartwienie na kolejne miesiące, ale tylko w przypadku, jeśli dzisiaj uda się pokonać Walię. Na papierze lepszy skład mają Polacy. Portal Transfermarkt nie jest w pełni rzetelnym źródłem dotyczącym wycen poszczególnych piłkarzy, ale gdyby się nim kierować, wyjdzie, że najcenniejszym piłkarzem na boisku będzie dziś Brennan Johnson z ekipy gospodarzy, na co dzień reprezentujący Tottenham (48 mln euro). Potem jednak jest 4 Polaków: Zieliński, Kiwior, Sebastian Szymański oraz Bułka. Byłby jeszcze jeden, ale Matty Cash opuścił zgrupowanie przez kontuzję. A przecież do grona jakościowców, którzy mieliby absolutnie pewne miejsce w składzie Walii, należy doliczyć też Roberta Lewandowskiego i Wojciecha Szczęsnego. W sumie biało-czerwoni są wyceniani na 230 mln euro. „Smoki” – na 175 mln.

 

Posucha między słupkami

Zresztą kwestia bramkarzy to bardzo ciekawe zjawisko. Polacy w obsadzie tej pozycji wręcz miażdżą swoich przeciwników. O „Szczenie” za dużo pisać nie trzeba, natomiast w wysokiej formie w swoich klubach z lig top5 są także Marcin Bułka i Łukasz Skorupski. Walijczycy golkiperów... po prostu mają. Danny Ward, który zapewne stanie dziś między słupkami, nie łapie się do kadry drugoligowego angielskiego Leicester i w tym sezonie zaliczył tylko 2 występy w rezerwach. Przegrywa rywalizację z... 23-letnim Jakubem Stolarczykiem, który w ekipie „Lisów” jest rezerwowym bramkarzem. Adam Davies stracił miejsce na ławce ostatniego w Premier League Sheffield United, a w sumie zagrał tylko raz. Nawet na tyle w Nottingham Forest nie mógł liczyć Wayne Hennessey, będący prawie nieustannie poza kadrą, zresztą identycznie jak Tom King w Wolverhampton – choć on zaliczył chociaż jedno spotkanie w rezerwach. Jeśli gdzieś szukać oczywistych walijskich słabości, to właśnie w obsadzie bramki.

 

Siłą jest zespół

Jednak mimo tego „Smoki” wcale nie podchodzą do meczu z Polakami z obawami. Wręcz przeciwnie, można je nawet uznawać za lekkiego faworyta, mimo że w 2022 roku dwukrotnie przegrały z naszą drużyną w Lidze Narodów i nie mają w składzie Garetha Bale'a, a ich kapitan Aaron Ramsey ma już „bliżej niż dalej”. – Siłą Walijczyków jest zespół – podkreślił pomocnik biało-czerwonych Bartosz Slisz, co zresztą identycznie przedstawiają gospodarze dzisiejszego barażu. – Są bardzo dobrze zorganizowani w defensywie i potrafią świetnie przechodzić do szybkich ataków. Mają dynamicznych zawodników, którzy potrafią odwrócić się z piłką. Musimy jednak skupić się przede wszystkim na swojej grze i udowodnić, że potrafimy grać również przeciwko bardziej wymagającym rywalom. Nastroje w drużynie po ostatnim zwycięstwie są dobre. Mam nadzieję, że przełożymy to na mecz i znów będziemy cieszyli się grą – zaznaczył pochodzący z Rybnika piłkarz. Jak natomiast pod względem zespołowości wygląda Polska, pokazały zeszłoroczne eliminacje. Zresztą już od dłuższego czasu w reprezentacji panuje chaos i rozgardiasz, co nie pomaga w budowaniu stabilizacji. Tę z kolei posiadają Walijczycy.

 

Na tym chcą bazować

Nie ma co ukrywać, że Polacy mieli słabą grupę eliminacyjną do Euro, a mimo tego zawiedli na całej linii. Tę historię znamy doskonale. Znacznie trudniejszą stawkę mieli z kolei Walijczycy. Oni mierzyli się z Chorwacją, Turcją, Armenią oraz Łotwą – niedawnym sparingpartnerem biało-czerwonych. Przegrali... tylko dwukrotnie! W trakcie wyjazdu nad Bosfor oraz – sensacyjnie – u siebie z Armenią 2:4. Zdobyli 12 punktów w 8 spotkaniach i ostatecznie ustąpili Chorwatom i Turkom, zostawiając jednak przyzwoite wrażenie. Na tej grze chcą teraz bazować i wypunktować Polaków, jakże słabo radzących sobie w delegacji. W zeszłym roku poza krajem pokonali tylko Wyspy Owcze 2:0, a wcześniej... w 2022 roku wygrali w Cardiff, z Walią w Lidze Narodów (był jeszcze mecz mundialowy z Arabią Saudyjską, lecz grunt był wówczas neutralny). – Kluczem do zwycięstwa nad Walijczykami będą kolektyw w defensywie i kreowanie sytuacji dla naszych napastników – ocenił Bartosz Slisz.

Piotr Tubacki


6

OSTATNICH MECZÓW

pomiędzy Polską a Walią zakończyło się zwycięstwami biało-czerwonych. Wszystkie te spotkania miały miejsce w XXI wieku. „Orły” nigdy jednak nie pokonały „Smoków” w tym okresie różnicą większą niż jednej bramki.