Sport

Kolejny na liście

Raków ograł już dwóch beniaminków. W Gdańsku chce pokonać trzeciego.

Ostatni występ Rakowa w Gdańsku był udany. Fot. Piotr Matusewicz/PressFocus

RAKÓW CZĘSTOCHOWA

Podopieczni Marka Papszuna rozpoczęli sezon od triumfu na stadionie Motoru. Kolejny na zwycięskiej liście był GKS Katowice. Teraz częstochowian czeka trzeci wyjazd na teren beniaminka. Wydaje się, że najłatwiejszy. Lechia piłkarsko jest w rozsypce, co udowodniło spotkaniem z Puszczą Niepołomice. Dodatkowo w mediach pojawiają się co rusz informacje, że zawodnicy i sztab gdańskiego klubu nie otrzymują pensji. Wszystko to buduje obraz zespołu, który nie jest gotowy na ekstraklasę, a być może w ogóle na występy na poziomie centralnym. Ktoś jednak dał im licencję na grę. Tak więc Raków może liczyć, patrząc też na historię gier między zespołami, na lekki, łatwy i przyjemny pojedynek. 

Wejść na dobre tory

- Lechia jeszcze nie wygrała meczu w lidze. Ma jednak wyższy potencjałniż jej obecne wyniki. Musimy się mocno skoncentrować i być gotowi, aby w piątek wygrać to spotkanie - powiedział Marek Papszun. Szkoleniowiec Rakowa może mieć duży ból głowy. Niekoniecznie chodzi tylko o spotkanie z Lechią, ale o dalszą grę zespołu w lidze. Częstochowianie na pięć rozegranych meczów dwa razy zgarnęli komplet punktów. Niby nie jest to mało, patrząc na dwa remisy i miejsce blisko podium. Druga strona medalu jest jednak mniej przyjemna.

Raków dotychczas wygrywał mecze jedynie z beniaminkami. Ofensywa zespołu z Limanowskiego zdecydowanie nie funkcjonuje jak należy. W dodatku jeden z jej ważnych elementów, konkretnie Ante Crnac, na dniach zostanie wyciągnięty z częstochowskiej układanki. Wówczas to szkoleniowiec będzie musiał łatać dziurę w ofensywie, kolejną zresztą, jaka powstała w tym sezonie w zespole. Mecz z Lechią albo będzie ostatnim Crnaca, albo też będzie pierwszą okazją ku temu, by dokonać roszad w składzie i sprawdzić, jak wygląda sytuacja.

Zapewne rozwiązaniem będzie wprowadzenie do pierwszego składu Lazarosa Lamprou. Problem w tym, że poza nim i Adriano Amorimem brakuje ofensywnych pomocników. Jest oczywiście Władysław Koczerhin, jednak ten musi grać w środku pola. Ivan Lopez z kolei dalej leczy kontuzję. Dwóch innych - John Yeboah i Sonny Kittel - odchodzi lub gra w rezerwach. Nie ma więc marginesu i rezerw. 

Wymagania rosną

W meczu z Lechią tego jeszcze nie będzie widać, ale do końca sierpnia w Rakowie powinny pojawić się nowe twarze. Medialne doniesienia wskazują, że przy Limanowskiego trener Papszun chciał zobaczyć Tomasza Pieńko. Zawodnik Zagłębia Lubin prawdopodobnie nie zmieni jednak klubu. Częstochowianie mieli ponoć oferować za niego dwa miliony euro. Słychać także o zainteresowaniu Michałem Rakoczym z Cracovii. Głośno w mediach zrobiło się także w sprawie Wiktora Bogacza z Miedzi Legnica, który również znalazł się w kręgu zainteresowań częstochowian. Wiele jednak wskazuje na to, że z tych transferów nic nie wyjdzie.

Oczekiwania rywali Rakowa są spore. Sprzedaż Crnaca zasili konto częstochowian wysoką kwotą, więc każdy będzie chciał ugrać coś dla siebie. Przed ekipą z Limanowskiego trudne decyzje. Szczególnie że sporo pójdzie na zakontraktowanie Ariela Mosóra. Wedle informacji z klubu ten ma w końcu podpisać umowę. Nie jest to jednak w stu procentach pewne, w końcu ten transfer już raz upadł na ostatniej prostej. Do piątkowego meczu z Lechią wielkich zmian nie należy jednak się spodziewać. 

(ptom)


3

OSTATNIE MECZE

z Lechią wygrał Raków, do tego częstochowianie strzelili w nich 10 goli, nie tracąc żadnego. W ostatnim rozegranym w Gdańsku (jesień 2022 r.) Raków pokonał 3:0 Lechię po bramkach trzech Polaków, ale w jego kadrze nie ma jużżadnego z nich.