Joaquin Niemann zdobył swój pierwszy indywidualny tytuł LIV Golf Mayakoba. Fot. PAP/EPA


Kolacja lepsza niż śniadanie

Joaquín Niemann z pierwszym trofeum LIV Golf. Adrian Meronk bez fajerwerków.


Joaquín Niemann i Sergio Garcia bardzo chcieli wygrać w rozegranym w Playa del Carmen Meksyku turnieju LIV Mayakoba, inaugurującym nowy sezon wywrotowej ligi. Sergio, jeszcze nigdy tam nie zwyciężył. Jego młodszy kolega, Joaco, którego zresztą sam tam przyciągnął, też nigdy tam nie wygrywał. Hiszpan i Chilijczyk zmierzyli się ze sobą w pasjonującej dogrywce.


Ranking jak kamień

Sergio ma na swoim koncie całkiem sporo zwycięstw. Wygrywał 16 razy na DP World Tour i 11 razy na PGA Tour. Jest rekordzistą europejskiej drużyny Ryder Cup, z największą liczbą zdobytych punktów w historii! Na swoim koncie ma tytuł wielkoszlemowy, zdobyty podczas Masters w 2017 roku. Po raz ostatni wygrywał dawno temu, na PGA Tour w 2020 roku, podczas Sanderson Farms Championship. W 2022 roku przeniósł się do LIV, automatycznie wykluczając się z rozgrywek PGA Tour. Od tego czasu grywa prawie wyłącznie w lidze saudyjskiej, bardzo sporadycznie pokazując się w innych rozgrywkach, w Asian Tour i DP World Tour. W tym czasie jego ranking światowy spada niczym jesienny liść, a nawet jak kamień. Ten proces trwa, a Sergio, niegdyś drugi zawodnik rankingu OWGR będzie mógł w tym roku zagrać tylko w jednym turnieju wielkoszlemowym, w Masters, jako były triumfator. Reszta raczej jest poza jego zasięgiem, no, chyba że spróbowałby powalczyć o The Open lub US Open w kilkuetapowych kwalifikacjach. Przechodząc do LIV był 54. na świecie, teraz jest 575.! W 2023 roku w największych turniejach globu zdobywał punkty rankingowe tylko dwa razy, w Masters i w US Open - dzięki otwartym kwalifikacjom. Nic dziwnego, że bardzo pragnie wygrać w LIV. Chociaż raz. To zawsze jakaś odskocznia, możliwość udowodnienia, że niegdyś fantastyczny zawodnik, absolutna czołówka światowa, coś tam jeszcze potrafi zagrać.


Joaco się nie poddaje

Co zrozumiałe, zaledwie 25-letni Chilijczyk nie ma na swoim koncie tak imponującego dorobku, jak jego 44-letni hiszpański przyjaciel. Wygrywał dwa razy na PGA Tour, po raz ostatni w turnieju Tigera Woodsa - Genesis Invitational, w lutym 2020 roku. Po czym, jako dziewiętnasty zawodnik rankingu światowego, w sierpniu przeniósł się do LIV! Joaco jednak się nie poddaje. Robi wszystko, żeby jakoś utrzymywać swój ranking na przyzwoitym poziomie. Bardzo chce grać w turniejach wielkoszlemowych. W tej pogoni za punktami rankingowymi tak się rozpędził, że zdołał wygrać w grudniu 2023 roku w ISPS Handa Australian Open! To uznawany aktualnie przez DP World Tour oraz PGA Tour of Australasia, jeden z najstarszych turniejów golfowych planety. To właśnie tam rok wcześniej po swoje drugie trofeum DP World Tour sięgał Adrian Meronk, próbując obronić tytuł w tym roku. Chilijczyk jest aktualnie 74. na świecie, oczywiście nie otrzymując nawet jednego, złamanego punktu za zwycięstwo w, nieuznawanej przez ten ranking, lidze LIV.


Pierwszy triumf

Niemann zaczął od bardzo mocnego uderzenia, popisując się w pierwszej rundzie nieprawdopodobną rundą 59, jaką pochwalić może się zaledwie garstka graczy w historii golfa! Finałową niedzielną rozgrywkę rozpoczął z kolei od dwóch uderzeń kary, nałożonej przez sędziów za niepoprawne upuszczenie piłki, w sobotę na trzynastym dołku. Wszystko skończyło się wynikiem -12 i prysznicem z szampana, kiedy w niemal całkowitych ciemnościach Joaco trafił birdie na czwartym dołku dogrywki, pokonując Sergio Garcię i zdobywając swój pierwszy indywidualny tytuł LIV Golf w Mayakoba.

- Jestem bardzo szczęśliwy, że dzień zakończył się w ten sposób, zwłaszcza biorąc pod uwagę, jak zaczął się poranek. Myślę, że kolacja będzie smakować trochę lepiej niż śniadanie – skomentował.

Pomógł trochę Jon Rahm, grudniowy i bardzo kosztownym nabytek ligi, który przeniósł się tam za prawdopodobnie 500 milionów dolarów. Był to debiut niegdyś golfisty No.1 w rankingu światowym, który do dogrywki nie załapał się przez bogeye na dwóch ostatnich dołkach niedzielnej rundy. Rahmbo powetował sobie jednak to niepowodzenie, zwycięstwem swojej drużyny, dumnie nazwanej przez samego kapitana - Legion XIII”. Znany z dość krewkiego temperamentu Rahmbo tak tłumaczył swój brak zdenerwowania, po niedostaniu się do dogrywki: - To bardzo miłe w taki dzień, w którym w każdym normalnym turnieju prawdopodobnie byłbym zdenerwowany po jego ukończeniu. Tutaj naprawdę mam co świętować. To jeden z głównych powodów, dla których zdecydowałem się na zmianę. I oczywiście, lepiej wierzyć na słowo, że gigantyczne pieniądze, które otrzymał Hiszpan za przystąpienie do ligi, odegrały w tym całym procesie marginalne znaczenie…


Debiut niewymarzony

Podobnie jak Jon Rahm, w swoim pierwszym turnieju LIV grał również Adrian Meronk, który po rundach 75-70-73 z wynikiem +5 ukończył rywalizację na 47 pozycji. Na pewno nie był to jego wymarzony debiut, jednak dochodziły słuchy, że Adrian nie był w Meksyku w pełni zdrów. Zajmując po drugim miejscu w Hero Dubai Desert Classic najlepszą 39. pozycję w rankingu OWGR, po turnieju w Meksyku, Adrian spadł już na 44. pozycję. Drużyna Adriana, „Cleeks GC”, której kapitanem jest Martin Kaymer, z wynikiem -9, uplasowała się na miejscu ósmym. Legion XIII triumfował z rezultatem -24. Drugie miejsce, z czterema uderzeniami straty do „Gladiatorów” zajęła ekipa Crushers GC, dowodzona przez Brysona DeChambeau. Podium, z -17, zamknęła ekipa Torque GC, której kapitanem jest Niemann. Kasia Nieciak