Sport

Kołdra jednak krótka?

Piątkowy mecz z Lechią pokazał, że na kilku pozycjach drużyna Piasta nie ma jakościowej alternatyw.y

Tomas Huk (z prawej) musiał sobie radzić w obronie bez Jakuba Czerwińskiego. Fot. Łukasz Sobala/PressFocus

Emocjonalna huśtawka, jaką przeżyli kibice i piłkarze gliwiczan w piątkowy wieczór nie wpłynęła na osąd, że to gospodarze powinni zgarnąć trzy punkty. Niezależnie od okoliczności, a te były kompletnie szalone. Z wyniku 1:3 Piast doprowadził do remisu, a miał nawet okazje, aby zgarnąć pełną pulę. – Ten mecz to rollercoaster. Nie możemy w pierwszych minutach obu połów tracić bramek, jest to naiwne. Szczególnie, że mamy doświadczoną drużynę, dobrych zawodników i to nam nie przystoi. Z wyniku 1:3 udało się doprowadzić do wyrównania. Myślę, że od stanu 3:3 byliśmy blisko, żeby strzelić tę czwartą bramkę i wygrać – przyznał pomocnik Maciej Rosołek, który był jedną z jaśniejszych postaci spotkania.

Odczuwalny brak

Ciemniejszą na pewno był Miguel Nobrega. Portugalski obrońca debiutował w Piaście, ale już przy pierwszej interwencji sprokurował rzut karny, a w kilku innych sytuacjach krył „na radar”. W drugiej połowie został zmieniony przez Miguela Munoza. W meczu z Lechią Piast po raz pierwszy od trzech lat zagrał bez jednego ze środkowych obrońców: Ariela Mosóra i Jakuba Czerwińskiego. Ten pierwszy od miesiąca jest graczem Rakowa Częstochowa, a kapitan pauzował za żółte kartki. Brak „Czerwca” był aż nadto widoczny, bo Tomas Huk też miał problemy z ofensywnymi piłkarzami Lechii, a w dodatku szybko zobaczył żółtą kartkę i nie zagra w kolejnym meczu. W piątkowym starciu po raz kolejny zabrakło Patryka Dziczka. Środkowego pomocnika gliwiczan w tym roku kalendarzowym już na boisku nie zobaczymy, bo „Dziku” przejdzie zabieg kostki i do treningów wróci dopiero w styczniu. Oznacza to więc, że do końca jesiennych zmagań zespół Piasta będzie musiał opierać się na duecie środkowych pomocników: Michał Chrapek – Grzegorz Tomasiewicz. W razie ich absencji pojawi się poważny problem.

Hiszpan numerem jeden

Takim byłby też brak Jorge Felixa. Śmiało można powiedzieć, że w piątek Hiszpan pokazał różnicę klas. Jego zagrania i gole dały nadzieję gliwiczanom na jakiekolwiek punkty. 33-letni ofensywny piłkarz zdobył już czterdzieści trzy bramki dla Piasta i dzięki dwóm trafieniom w piątek wspiął się na drugie miejsce najlepszych strzelców w historii klubu z Okrzei. Nic więc dziwnego, że gdy pod koniec meczu Felix leżał za linią końcową i potrzebna była interwencja lekarzy, nikomu na ławce rezerwowych nie było do śmiechu. Ostatecznie doszło do zmiany, ale na szczęście dla gospodarzy nie doszło do urazu Hiszpana, lecz odczuwał on po prostu silne skurcze. Nie zmienia to jednak faktu, że kadra Piasta jakościowo nie jest szeroka i wyrównana jakościowo, co przy kontuzjach i kartkach oznaczać będzie spore problemy w przyszłości.

(KRIS)