Sport

Kocice pokażą pazury

Czy Polki są w stanie raz jeszcze pokonać aktualne mistrzynie Europy? Odpowiedź poznamy w niedzielę wieczorem.

W niedzielę w Arenie Sosnowiec zobaczymy najlepszą zawodniczkę ostatnich ME, Emmę Meesseman. Fot. Belga/SIPA USA/PressFocus

KWALIFIKACJE EUROBASKETU

W niedzielny wieczór Polki znów zagrają z potęgą. Belgijki to aktualne mistrzynie Europy, w wielkim finale przed rokiem pokonały w Lublanie Hiszpanki 64:58. Były jedyną niepokonaną drużyną w turnieju, do najlepszej piątki turnieju zostały wybrane aż trzy „Belgijskie Kocice": Emma Meesseman, Julie Vanloo i Julie Allemand. Meesseman została MVP Eurobasketu. To nie jednorazowy sukces, bo już wcześniej Belgia wywalczyła dwa brązowe medale EuroBasketu (2017 i 2021).

Belgia to zespół znakomity, ale do pokonania. Przed rokiem na inaugurację kwalifikacji ME Polki pokonały rywalki w Antwerpii.

Teraz w Sosnowcu mecz rewanżowy.  - Wiemy, że to będzie inne spotkanie z Belgijkami niż w Antwerpii. Przygotowujemy się do tego mentalnie i taktycznie. Przed rokiem sprawiłyśmy sensację, ale o tym, już w ogóle nie myślę. To na pewno nie będzie spontaniczna koszykówka - mówi Liliana Banaszak, skrzydłowa reprezentacji i hiszpańskiego Estudiantes Movistar Madryt.

Mocny trening z Azerkami

Polki w ramach rozgrzewki pokonały w czwartek słabiutki Azerbejdżan. Wygrały różnicą ponad 50 punktów. - Jestem zadowolony z wygranej. Byliśmy faworytem i potwierdziliśmy to na boisku. Zawodniczki zaprezentowały to, co miały pokazać. Jako pierwszy trener kadry nigdy tak wysoko nie wygrałem - komentował po spotkaniu trener Karol Kowalewski. - Zespół Azerbejdżanu wyszedł z niesamowitą energią, trafił pierwsze siedem rzutów z gry. To się zdarza, ważniejsza była reakcja naszej drużyny, która nie spanikowała, nie śpieszyła się, bo czuła swoją siłę. Czasu jest mało, dlatego zwyczajowego dnia wolnego po meczu nie będzie - dodał szkoleniowiec.

W czwartek swój mecz rozgrywała także Belgia. I pokazała się z bardzo dobrej strony pewnie pokonując niezwyciężoną wcześniej Litwę. Świetne spotkanie rozegrały Julie Allemand (16 pkt, 9 asyst) oraz Emma Meesseman (17 pkt, 7 zbiórek, 4 przechwyty). Ten duet zna się znakomicie, może grać ze sobą z zamkniętymi oczami. Meesseman i Allemand grają razem w euroligowym Fenerbahce, a wcześniej w lidze WNBA w barwach Chicago Sky.

Gospodynie miały w meczu z Litwinkami nawet 21 pkt przewagi. Były lepsze w ilości asyst, przechwytów, skuteczniej egzekwowały osobiste, dominowały w punktach zdobywanych po stratach rywalek.

 - Wiemy, że teraz wszyscy na nas czekają. Nasz status panującego mistrza Europy nam nie pomaga. Ale potrzebujemy trochę presji, to nam pomaga stać się lepszym zespołem. Atmosfera jest dobra, a rozczarowanie igrzyskami olimpijskimi minęło. Patrzymy w przyszłość - mówiła kilka dni temu Emma Meesseman belgijskim mediom. - Wiemy co musimy zrobić i czego nie możemy już robić, aby nie przeżywać na nowo wpadki, której doświadczyliśmy przed rokiem z Polkami. Tamtego wieczoru nie pokazaliśmy prawdziwego oblicza naszego zespołu. Musimy być skoncentrowani - zapowiada środkowa.

Superciekawie zapowiada się jej podkoszowy pojedynek z Kamilą Borkowską. Obie są w wielkiej formie - Meesseman została graczem miesiąca w Eurolidze, a środkową Zagłębia uznano za najlepszą zawodniczkę października w rozgrywkach Pucharu Europy.

Ewentualna wygrana Polek mocno przybliżyłaby nasz zespół do awansu do finałowego turnieju EuroBasketu. Po raz ostatni Biało-czerwone grały w finałach przed 10 laty.

Co ciekawe w niedzielę w Arenie Sosnowiec fanów basketu czeka dwumecz. Przed meczem Polek z Belgijkami będzie okazja obejrzeć pojedynek Azerek z Litwinkami (godzina 17.00.). Drużyna znad Morza Kaspijskiego wystąpi w roli gospodarza. Tu rezultat jest dość łatwy do przewidzenia, bo zespół z Kaukazu jest w tej grupie dostarczycielem punktów.

Na trybunach szału nie ma

Polskim koszykarkom wciąż brakuje publiczności. Podczas ligowych meczów nawet czołowych drużyn trybuny świecą pustkami, niewiele lepiej jest na spotkaniach kadry narodowej. W czwartek w Sosnowcu na meczu z Azerbejdżanem pojawiły się 582 osoby. W mogącym pomieścić 3000 widzów obiekcie nie wyglądało to dobrze.

Dla porównania tego samego dnia Belgijki podejmowały w Antwerpii Litwę. Światowe agencje przyniosły informacje, że podczas tego spotkania w Sportpaleis było ponad 10 tysięcy kibiców! „Belgijscy fani ustanowili rekord frekwencji wszech czasów na meczach kwalifikacji EuroBasketu - ekscytował się portal FIBA. - Belgijscy kibice po raz kolejny pokazali swoją pasję do kobiecej koszykówki i miłość do drużyny narodowej, ustanawiając nowy rekord. Jako pierwsi przekroczyli barierę 10000 widzów".

Pozostaje nadzieja, że na meczu Polska - Belgia trybuny Areny Sosnowiec również będą pękać w szwach. Początek tego wydarzenia o godzinie 20.30.

(p)