Sport

Knicks nadal w grze

Nadal nie wiadomo kto będzie przeciwnikiem Oklahoma City w wielkim finale.

Madison Square Garden. Widownia w legendarnej hali w Nowym Jorku po raz pierwszy w tych finałach konferencji była świadkiem sukcesu Knicks nad Indianą. Fot. PAP/EPA

NBA

Nadal nie wiadomo, który zespół z Konferencji Wschodniej trafi do wielkiego finału. W czwartek w Madison Square Garden Knicks pewnie pokonali Pacers i doprowadzili do meczu numer sześć. Gospodarze wygrali każdą z trzech pierwszych kwart, czwarta skończyła się remisem. Knicks wygrali we własnej hali po raz pierwszy w tej serii, bo dwa mecze otwierające rywalizację kończyły się sukcesami gości. Nie zawiedli liderzy Knicks - Jalen Brunson zdobył 32 punkty, a Karl-Anthony Towns dodał 24 punkty i 13 zbiórek. - Ten wynik to dowód na to, że nasz zespół odpowiedział na wezwanie - mówił po spotkaniu Towns. - Nadal jednak nie mamy marginesu błędu. Wciąż jesteśmy pod ścianą, każdy mecz to być albo nie być. Jeśli następnym razem nie wykrzeszemy z siebie takiej energii, takiej skuteczności, nasz sezon się zakończy - dodał środkowy nowojorczyków.

Indiana zakończyła imponującą serię sześciu kolejnych wygranych na wyjazdach. Zawiedli czołowi gracze Pacers. Tyrese Haliburton, który dwa dni wcześniej miał niesamowite triple double (32 punkty, 15 asyst, 12 zbiórek), w czwartek został zatrzymany na ledwie 8 punktach i 6 asystach! Kameruńczyk Pascal Siakam dał radę ustrzelić tylko 15 oczek, trafił 5 z 13 rzutów z gry. - To oczywiste, że nie graliśmy dziś z siłą, jakiej potrzebowaliśmy – komentował po meczu trener Pacers, Rick Carlisle. - Przegraliśmy walkę o zbiórki, nie rzucaliśmy dobrze. To wszystko było domeną rywali, więc oddajmy im duże uznanie, a my będziemy musieli grać lepiej - przyznał.

Szósty mecz odbędzie się w sobotę w Indianapolis.

Finał Konferencji Wschodniej: New York - Indiana 111:94 (stan rywalizacji: 2-3)

(p)