Sport

Klęska Górnika

W Szczecinie drużyna Jana Urbana poniosła najwyższą porażkę w tym sezonie.

Pogoń była lepsza jak Rafał Kurzawa w pojedynku z Dominikiem Sarapatą (nr 21). Fot. PAP/Marcin Bielecki

GÓRNIK ZABRZE 

W rywalizacji z „Portowcami” goście nie mieli żadnych argumentów i już po godzinie przegrywali 0:3.

I tak by przegrali

Zadecydowały błędy indywidualne - w kryciu i mała agresja. Nie da się wygrać samym utrzymywaniem się przy piłce. Musi być boiskowa agresja, odpowiednie podejście, a tymczasem w Szczecinie po pół godzinie gry „Górnicy” mieli tylko jeden faul! Jasne, piłka nie polega na kopaniu przeciwnika, ale jeżeli wychodzi się na boisko, to trzeba biegać, gryźć trawę, a tego zabrzanom w piątek wieczorem przy Twardowskiego bardzo brakowało. - Pogoń była zdecydowanie lepsza. W pierwszej połowie nie stworzyliśmy sobie sytuacji. Wiedzieliśmy, że Pogoń zagra wysokim pressingiem. Zabrakło nam podań za plecy, piłka nie dochodziła do naszych zawodników. W drugiej połowie już w drugiej minucie było 2:0 i to zmieniło oblicze meczu. Postanowiłem zmienić skrzydła, bo nie funkcjonowały dobrze, ale gdy szykowałem zmiany, była „varowana” bramka i zrobiło się 3:0. Na 1:0 pomogliśmy Pogoni zdobyć bramkę, na 2:0 i na 3:0 też. Niezależnie od tego, jakie zmiany wprowadziłbym w przerwie, i tak byśmy przegrali ten mecz - powiedział bez ogródek trener Jan Urban.

Wagon obcokrajowców

Jedna rzecz to kiepski wynik, a kolejna to zagraniczne transfery dokonywane przez dyrektora sportowego Łukasza Milika. Zimą 14-krotny mistrz Polski pozyskał pół tuzina zagranicznych zawodników! Ostatnim był czeski pomocnik Filip Prebsl, który do końca rozgrywek został wypożyczony ze Slavii Praga. Wcześniej zabrzanie zakontraktowali czarnogórskiego pomocnika Matiję Marsenicia (po poważnej kontuzji), prawego obrońcę, Słowaka Matusza Kmeta, senegalskiego napastnika z drugoligowego Lierse, Ousmane Sowa. Wcześniej dołączył Norweg Sondre Liseth i Nigeryjczyk Abbati Abdullahi, który w piątek zadebiutował w ekstraklasie.

Michał Zichlarz