Piłkarze Śląska Wrocław wciąż nie wygrali ligowego meczu w tym roku. Fot. Mateusz Porzucek/PressFocus.pl

 

Kit zamiast hitu

Spotkanie zespołów walczących o najwyższe cele powinno być pasjonujące. To jednak tylko teoria.

 

Starcie Lecha ze Śląskiem zapowiadano jakie hit 22. kolejki. Zespoły zajmujące miejsca na podium, walczące o mistrzostwo Polski, przy licznie zgromadzonej publiczności - ponad 30 tys. osób. Miała być walka, mieliśmy zobaczyć piękny futbol i… nic z tych planów nie wyszło. Oba zespoły nie były w najlepszej dyspozycji, a bezbramkowy remis odwzorowuje to, co działo się na boisku.

Gospodarze mieli niewielką przewagę. W pierwszej połowie kilka razy udało im się zameldować pod bramką rywala. Do siatki trafił nawet Filip Szymczak, ale jego gol nie został uznany ponieważ wcześniej był na pozycji spalonej. Poza tą akcją na murawie jednak niewiele się działo. Swoich sił próbował Kristoffer Velde i Bartosz Salamon, ale ich próby nie zrobiły większego wrażenia na Rafale Leszczyńskim i całej defensywie Śląska.

Całość spotkania z wysokości trybun oglądał Michał Probierz, jednak wątpimy czy wysnuł jakiekolwiek pozytywne wnioski po 90 minutach. W drugiej połowie działo się jeszcze mniej niż w pierwszej. Wrocławianie nie mieli pomysłu jak zagrozić Bartoszowi Mrozkowi, więc jedną z ich groźniejszych akcji było uderzenie z około… 70 metrów Piotra Samca-Talara. Ostatecznie kropkę nad „i” mógł postawić rezerwowy Patryk Klimala, który w 90 minucie miał niezłą okazję, ale jego strzał z obrębu „16” był zbyt prosty do obrony dla golkipera Lecha. Kacper Janoszka



GŁOS TRENERÓW

Mariusz RUMAK: - Miałem nieco inny scenariusz personalny na ten mecz. W pierwszym składzie mieli zagrać Afonso Sousa i Radosław Murawski. Tymczasem Sousa piątkowy trening opuścił z bólem pleców i po rezonansie okazało się, że ma dyskopatię. Z kolei na zbiórce Murawski powiedział, że ma infekcję, nie spał całą noc i jest odwodniony. Musieliśmy szybko to korygować, choć nie miało to kluczowego wpływu na przebieg spotkania.


Jacek MAGIERA: - Graliśmy z bardzo dobrym rywalem, przy licznej publiczności, była gorąca atmosfera na boisku i poza nim. Cieszymy się, że nie straciliśmy gola i po dwóch meczach bez punktów w końcu go zdobyliśmy. Mamy lepszy bilans spotkań z Lechem i Pogonią i to jest dla nas plusem. Graliśmy bardzo konsekwentnie, w defensywie dobrze realizowaliśmy założenia przedmeczowe. Mimo że Lech miał więcej klarownych sytuacji, to piłkę meczową mieliśmy my - Patryk Klimala miał naprawdę świetną okazję. Z przebiegu gry ten remis mnie zadowala.