Raz Mariusz Malec (z prawej) nie upilnował Mikaela Ishaka i Pogoń musiała obejść się smakiem. Fot. pogonszczecin.pl


Kipią ze złości

Gracze Pogoni nie mogą przeboleć porażki z Lechem, a już w piątek czeka ich trudna przeprawa z Ruchem.

 

Porażka z „Kolejorzem” (0:1) w minionej kolejce zredukowała do minimum szanse „portowców” na podium i promocję do europejskich pucharów. Teraz jedyną „furtką” do tego celu jest triumf w finale Pucharu Polski, w którym podopieczni trenera Jensa Gustafssona zmierzą się z Wisłą Kraków.

W stolicy Wielkopolski piłkarze „Dumy Pomorza” wypracowali kilka bardzo dogodnych okazji, lecz żadnej nie wykorzystali. - Brakowało nam tylko bramki, efektywności - przyznaje pomocnik Pogoni, Wahan Biczachczjan. - Czasami grasz bardzo dobrze, ale nie wygrywasz. To trochę boli. Gdy masz mnóstwo okazji do trafienia do siatki, grasz dobrze, masz wszystko pod kontrolą, ale doznajesz porażki, to jest to trudne. Jesteśmy jednak w takim momencie, że nie mamy co tego rozpamiętywać. Każdy następny mecz jest bardzo ważny. Musimy przeanalizować to, co się stało w Poznaniu, i jedziemy dalej - dodaje Ormianin.

 

Brak szczęścia?

Piłkarze Pogoni oddali 20 strzałów, ale albo były niecelne, albo świetnie między słupkami rywali spisywał się Bartosz Mrozek. - Brakowało nam szczęścia - dodał Ormianin. - Kilka razy skutecznie interweniował bramkarz, po moim strzale piłkę z linii bramkowej wybił stoper. Niewiele też brakowało po moim uderzeniu głową. Fredrik też miał dobrą sytuację, było tego mnóstwo. Nie chcę powiedzieć, że brakowało nam jakości, bo potrafimy strzelać gole i w tym sezonie zdobyliśmy ich dużo. Coś w meczu z Lechem po prostu nie wyszło. Jest nam przykro, bo nie zasłużyliśmy, by wyjechać z Poznania bez punktów.


To był trzeci mecz z granatowo-bordowych z Lechem w tym sezonie i pierwszy zakończony porażką. - Umiejętnie przeanalizowaliśmy rywala - powiedział Biczachczjan. - Doskonale wiemy, jak gra ten zespół i znamy jego piłkarzy. Wiedzieliśmy, że gdy szybko będziemy zmieniać strony gry, to oni będą mieli z tym problemy. Jeśli chodzi o kontrolowanie wydarzeń, to z boiska czułem, że był to jeden z naszych najlepszych meczów w tym sezonie. Szkoda tylko, że nie zgarnęliśmy trzech punktów. W piłce na koniec pamięta się tylko wyniki, ale idziemy dalej. Jesteśmy dobrą drużyną, mamy wspaniałych piłkarzy. Przed nami bardzo ważne, najważniejsze od bardzo długiego czasu momenty i musimy się do nich jak najlepiej przygotować.

 

Sportowa złość

Zwycięskiego gola dla Lecha zdobył w 77 min Mikael Ishak. - Myślę, że to był bardzo dobry mecz w naszym wykonaniu - powiedział stoper Pogoni, Mariusz Malec. - Niestety, nie udało się strzelić bramki i kontrolować spotkania. Straciliśmy gola po jedynej akcji, jaką Lech stworzył i na pewno jest to wkurzające. Jest w nas sportowa złość. Od początku mieliśmy wrażenie, że mecz nam się układa, że czujemy się dobrze, stwarzamy sobie sytuacje i nasza gra dobrze wygląda. Byliśmy nakręceni, nie było widać, że w środę graliśmy 120 minut. Będziemy walczyć w każdym nadchodzącym meczu o trzy punkty. Na koniec zobaczymy, na którym miejscu skończymy. Myślę, że w czołówce tabeli sytuacja będzie się zmieniała co kolejkę, więc nie ma co tego aż tak mocno przeżywać. Trzeba się skupić na sobie, wygrać każdy kolejny mecz i jeszcze wszystko jest możliwe.

 

Czekają na Ruch

Już w piątek o 20.30 „portowcy” zmierzą się z chorzowskim Ruchem w ramach 28. kolejki. W poniedziałek podopieczni Jensa Gustafssona mieli regenerację oraz zajęcia na boisku numer 2. We wtorek granatowo-bordowi trenowali raz, podobnie będzie w środę i czwartek.

 

Bogdan Nather