Sport

Kipią ze złości

Wicemistrzowie Polski w bieżących rozgrywkach jeszcze ani razu nie zaznali smaku zwycięstwa.

Trener Śląska Jacek Magiera mimo niesatysfakcjonujących wyników nie traci nadziei na lepsze jutro. Fot. Marcin Bulanda/PressFocus

ŚLĄSK WROCŁAW

W poniedziałek wicemistrzowie Polski zmierzą się na Tarczyński Arenie z zamykającą ligową tabelę Stalą Mielec. Wrocławianie nie są w o wiele lepszej sytuacji, ponieważ plasują się na przedostatnim, 17. miejscu i mają tyle samo punktów, co najbliższy przeciwnik. - Oczy widzą to, co widzą - powiedział przed tą potyczką trener Śląska, Jacek Magiera. - Nie patrzymy na to, że jest dopiero rozegranych 6 meczów, że mamy drużynę, która konkurowała na arenie międzynarodowej. Uważam, że ta drużyna może rywalizować o wysokie cele. Zabrakło niewiele, by grać dalej w pucharach. Wiemy, jak wyglądała sytuacja w Łodzi, gdy mieliśmy ewidentnego karnego. To wszystko spowodowało, że jesteśmy w tym miejscu. Nasza złość jest duża. Nie chcę naprowadzać zespołu na to, że coś jest nie tak. W meczach z Piastem i Koroną wyglądaliśmy nie tak, jak byśmy chcieli, ale drużyna pokazywała dobre cechy wolicjonalne. Były błędy indywidualne, szybko tracone gole. Pracujemy, jesteśmy głodni zwycięstw, cały czas budujemy zespół. Mamy nowych 14 piłkarzy, którzy przyszli do nas na różnym etapie. Z każdym meczem te zalążki współpracy są widoczne.

Ciągle pada...

- W piątek po raz pierwszy trenowaliśmy w komplecie po powrocie kadrowiczów - kontynuował szkoleniowiec wrocławian. - Mieliśmy trenować na Tarczyński Arenie, ale przenieśliśmy zajęcia na Oporowską ze względu na złe warunki atmosferyczne. Nie myślimy o tym, co się dzieje we Wrocławiu. Czekamy na rozwój wypadków. Myślę, że decyzja, czy mecz się odbędzie, czy nie, zapadnie w poniedziałek. Nie bierzemy pod uwagę opcji, że pojedynek nie dojdzie do skutku. Jeżeli okaże się, że trzeba poszukać innych rozwiązań, to będziemy ich szukać. Na chwilę obecną nie ma wielkiego zagrożenia dla meczu.

Filip Rejczyk wrócił z kontuzją z reprezentacji młodzieżowej. Nie będzie brany pod uwagę przy ustalaniu składu na mecz ze Stalą.

Stoper „na uwięzi”

Przez kilka ostatnich dni spekulowano, czy 22-letni stoper Łukasz Bejger jeszcze w tym roku zmieni barwy klubowe. Trener Magiera uspokaja: - Nie mam wiedzy, że Łukasz odchodzi - powiedział. - Ostatnio zainteresowanie Łukaszem wyjaśniał David Balda. Obecny stan jest taki, że Łukasz zostaje i rywalizuje o miejsce w składzie. Zagrał w sparingu z GKS-em Tychy w drugiej połowie i wyróżniał się, choćby pod kątem wyprowadzania piłki. Aż tak dużo akcji rywale nie stworzyli, więc trudno ocenić grę defensywną. Może zagrać na czterech pozycjach w obronie, to ważna postać. Mimo młodego wieku ma doświadczenie, więc liczę na niego. Jest brany pod uwagę do kadry meczowej.

Gotowy na 20 minut

Być może w poniedziałkowym meczu ze Stalą w zespole Śląska zadebiutuje napastnik Jakub Świerczok. - Jego umiejętności są na bardzo wysokim poziomie - przyznał Jacek Magiera. - Jego statystyki i liczba strzelonych goli wyglądają bardzo dobrze. Oczywiście można mówić, że to było kilka lat temu, ale tego się nie zapomina. Wiadomo, jak wyglądały jego sprawy w ostatnich miesiącach. Widzę w nim potencjał, nie możemy oceniać go po połówce meczu z GKS-em Tychy. Wszyscy zagrali wtedy poniżej oczekiwań. Po sparingach nie robimy długich analiz. Potrafi grać, widzimy go w treningu. Dziś jest to zawodnik na nasz budżet, nie możemy wydać miliona na transfer. Musieliśmy zbudować zespół na piłkarzach, którzy byli do wzięcia za darmo. Jest gotowy, aby na 15-20 minut wejść na boisko i pomóc drużynie.

Nie panikować

Przed najbliższym meczem ze Stalą głos zabrał również bramkarz, Rafał Leszczyński. - We wszystkich meczach poza Piastem mieliśmy na tyle mnóstwo sytuacji, żeby te mecze wygrać na luzie, ale piłka nie chciała wpaść - powiedział 32-letni golkiper. - Myślę, że nie można wariować i panikować. Wszyscy idziemy w dobrym kierunku, robimy dobrą robotę i boisko w pewnym momencie nam to odda. Wierzymy, że to będzie w poniedziałek w meczu ze Stalą i pójdziemy w górę tabeli. Nie jesteśmy zespołem, który zasługuje na to miejsce, w którym aktualnie jesteśmy. Przed najbliższym meczem presji jako takiej w szatni nie odczuwamy. Znamy swoją wartość i wiemy, jakie mamy umiejętności. Wiemy też, że te mecze, które zremisowaliśmy, powinniśmy wygrać i wtedy mielibyśmy przynajmniej cztery albo nawet siedem punktów więcej. Moim zdaniem przyjdzie moment, mam nadzieję, że będzie w poniedziałek, że złapiemy serię, pójdziemy w górę i będziemy rozmawiali w lepszych nastrojach. Czasami tak się zdarza, że nie można wygrać. Umiejętności tego zespołu są na takim poziomie, że powinniśmy być w górnej połowie tabeli.

Bogdan Nather