Sport

Kiedyś w końcu odpali

Przez słowa Tomasza Wójtowicza przebija się wiara, że Ruch w końcu zdobędzie komplet punktów. Fot. Marcin Bulanda/Press Focus


Kiedyś w końcu odpali

Ruch Chorzów po raz kolejny podejmie się próby wygrania drugiego meczu w tym sezonie. Optymizm wciąż istnieje w zespole, choć jest o niego coraz trudniej.

 

Każdy wie, jaki scenariusz zakładali „Niebiescy” na początek ligowych zmagań w 2024 roku. Mieli mocno wejść w rozgrywki i od razu zacząć punktować, żeby zniwelować stratę do bezpiecznej lokaty. Terminarz nie był przesadnie korzystny, bo na drodze były Legia czy Jagiellonia, ale jak pokazało boisko – nie było się czego bać. Co jednak z tego, skoro finalnie bilans po 3 rozegranych kolejkach to 2 punkty na 9 możliwych do zdobycia...

 

Stoją na sklepowym parkingu

Chorzowianie do bezpiecznej strefy tracą 7 punktów. Nie ma to oczywiście głębszego znaczenia, ale dla intelektualnej rozrywki można pobawić się w abstrakcyjną matematykę. Można założyć, że gdyby Jesus Imaz nie wyrównał w Białymstoku w 97 minucie i że gdyby Ruch „wcisnął” coś pozbawionej ofensywy Warcie, miałby nie 15, a 19 „oczek” – i tracił do 15. Korony Kielce już tylko 3 punkty. Problem w tym, że w przypadku „Niebieskich” takie wyliczenia mijają się z celem, bo od ostatniej oficjalnej wygranej tego zespołu minęło już 217 dni, ponad 5200 godzin. Można więc bawić się liczbami i „gdybaniem”, ale po co, skoro Ruch i tak nie wygrywa? Mimo tego do każdego kolejnego spotkania chorzowianie podchodzą z nowym optymizmem. Na boisku w 2024 roku drużyna wygląda lepiej niż jesienią i ciągle wydaje się, że w końcu musi nastąpić mecz przełamania. To trochę tak, jak stare auto ze zdezelowanym silnikiem, stojące na sklepowym parkingu podczas zimowego wieczoru. Silnik rzęzi, rzęzi i nie odpala, ale wciąż podejmuje się próby z nadzieją, że w końcu zadziała. Czy Ruch odpadli dzisiaj w derbach z Piastem?

 

Czas ucieka

– Ostatnie występy mogą napawać pewnym optymizmem, ale nadal brakuje nam tego, co najważniejsze, czyli wyników – stawia sprawę jasno Tomasz Wójtowicz, podstawowy młodzieżowiec beniaminka. Jego powrót do gry po kontuzji to ogromne wzmocnienie Ruchu. Pierwszą połowę z Jagiellonią miał średnio udaną, notował dużo strat i nerwowych zagrań, ale po przerwie prezentował się już niczym profesor, głównie w defensywie. – Patrząc na naszą grę i to, że potrafimy prowadzić z tak dobrym rywalem jak Jagiellonia, miejmy nadzieję, że w końcu wygramy, zdobędziemy upragnione 3 punkty i nabierzemy rozpędu. Czas ucieka, dlatego do dobrej gry musimy dołożyć to, co najważniejsze, czyli rezultaty – dodaje urodzony w 2003 roku zawodnik.

 

Debiut ze Stadionem Śląskim

Pochodzący z Katowic piłkarz w Białymstoku rozegrał swój mecz nr 100 w niebieskiej koszulce. Debiutował nie mając jeszcze skończonych 17 lat, w meczu Pucharu Polski na szczeblu katowickiego podokręgu 1 września 2020 roku, kiedy rywalem Ruchu był... Stadion Śląski Chorzów. W lidze pierwsze spotkanie rozegrał w marcu kolejnego roku, gdy „Niebiescy” pokonali MKS Kluczbork. – Lepiej pamiętam ligowy debiut. Zmieniałem „Ecika” Janoszkę. To było fajne uczucie dla chłopaka z akademii, wychowanka. Każde kolejne spotkanie mnie rozwijało, łapałem regularność, wzrastała moja pewność siebie. Choć jestem młodym zawodnikiem, to w szatni jestem jednym z bardziej doświadczonych w grze w Ruchu. Ale do tych najbardziej doświadczonych pod względem występów w lidze, w seniorskiej piłce, wiele mi brakuje – uważa Wójtowicz, który zarówno na boisku, jak i poza nim wcale nie zachowuje się jak młodzik. Swojego jedynego gola w ekstraklasie 20-latek strzelił Rakowowi w Gliwicach. Może teraz znowu poczuje powiew gliwickiego powietrza i tym razem „ukłuje” Piasta? Piotr Tubacki


PIENIĄDZE POTWIERDZONE

Ruch oraz miasto Chorzów – co podkreślaliśmy również w „Sporcie” – oficjalnie potwierdziły, że magistrat przekaże klubowi 1,6 mln złotych na opłacenie wynajmu stadionów, na których „Niebiescy” rozgrywają mecze domowe. „Środki te pozwolą zrekompensować Klubowi koszty wynajmu obiektów zastępczych na mecze PKO BP Ekstraklasy – w Gliwicach oraz Stadionu Śląskiego – w okresie od lipca 2023 do lutego 2024 r.” – czytamy w oświadczeniu.