Kiedy dali tego karnego, wyłączyłem telewizor
Rozmowa z Henrykiem Latochą, czterokrotnym mistrzem Polski z Górnikiem Zabrze
Górnik Zabrze nie zachwycił startem w nowym sezonie. Co go czeka dalej? Czego mu brakuje? Co powinno lepiej funkcjonować? No i jakie właściwie wrażenia po pierwszym meczu z Lechem w Poznaniu?
- Problemy wynikają z ilości roszad. Przed sezonem ściągnięto do Górnika dużo nowych zawodników, wielu odeszło (na razie pozyskano dziesięciu piłkarzy, tyle samo przeniosło się do innych klubów, przyp. aut). Obecność nowych graczy - nawet jeśli mają jakość - nie oznacza automatycznie, że drużyna będzie od razu dobrze grała, tym bardziej od początku sezonu. Jeszcze przed pierwszym meczem w Poznaniu dyskutowałem z Hubertem Kostką i doszliśmy do wniosku, że łatwo nie będzie. Żeby drużyna była rzeczywiście mocna, potrzebna jest personalna stabilizacja, czyli - krótko mówiąc - czas. Jeden, dwóch, maksymalnie trzech nowych piłkarzy przed sezonem łatwiej wkomponuje się w skład.
Tymczasem w Górniku zmiany w przerwie były przecież znacznie większe. Nowi grali w różnych klubach, preferujących często całkiem różny sposób gry. Muszą przyzwyczaić się do wymogów, często dla nich nowych, które stawia przed nimi trener Jan Urban. A zwłaszcza starsi zawodnicy mają już pewne przyzwyczajenia, z których trudno im zrezygnować. Młodych kształtować łatwiej, trzeba im podpowiadać, wskazywać braki, uczyć dobrych nawyków. A przecież dużo tych młodych zawodników w Górniku jest... Jako były obrońca zauważam, że pierwszym meczu z Lechem właściwie w ogóle nie było asekuracji. A dziś bez tego nic...
Co jeszcze panu nie podobało się w trakcie meczu z Lechem?
- Fakt, że było aż tyle niecelnych podań ze strony Górnika. A Lech nie grał nic nadzwyczajnego, muszę jednak przyznać, że na tle Górnika wyglądał dobrze. Ishaak, środkowy napastnik Lecha, jest groźny, ale na wiele mu jednak pozwolili.
Czego Górnikowi w tym meczu zabrakło?
- Zgrania, jego brak wynikał ze zmian, o których mówiliśmy. Brakowało zabrzanom też dokładności, z kolei jej brak wynikał z braku zgrania. Trener, wystawiając pierwszy skład, wybrał zapewne najlepszych zawodników na jakich było stać Górnika. On przecież widzi ich w codziennym treningu. A jednak to nie szło. Świadczy o tym również fakt, że w przerwie doszło do zmiany trzech piłkarzy (Patrika Hellebranda, Pawła Olkowskiego i Aleksandra Buksę zastąpili Filipe Nascimento, Nikodem Zielonka i Luka Zahović, przyp.aut.). Ogólnie to się jednak nie kleiło.
Wiele zmienił rzut karny dla Lecha przy stanie 0:0. Wielu kibiców uznaje, że nie powinien być przyznany. A pan jak uważa?
- Ręka była. Problem polega na tym, że w podobnych sytuacjach są różne decyzje. Tutaj Ishaak z Lecha chciał strzelić efektownie, ale nie trafił czysto. Piłka poleciała gdzie indziej i trafiła w rękę Kozukiego. Ja bym karnego nie dał, nie wiem, chyba nie jest jednoznacznie określone co to jest ręka, bo raz karny jest dyktowany, innym razem - nie...
Kiedy karny został przyznany - wierz mi, wyłączyłem telewizor i nie oglądałem dalej. Ja się tym przejmuję... Dopiero kiedy się uspokoiłem, puściłem sobie z odtworzenia... Znałem wynik i wiedziałem, że tego karnego Lech wykorzystał. To mogło mieć znaczenie dla przebiegu meczu, choć muszę jednak obiektywnie przyznać: Lech był lepszą drużyną. Lepszą choć nic specjalnego nie musiał pokazać. Zagrał na średnim poziomie, tym razem na Górnika to wystarczyło. Łatwo wygrał...
Chcę spytać o obrońców Górnika. Na lewej obronie wystąpił Kamil Lukoszek, w zeszłym sezonie bardziej skrzydłowy...
- Ja się dziwię. Jest bardzo ofensywny... Obrońcy Górnika potrafią grać w piłkę, ale popełniają błędy. Na przykład ten nowy Hiszpan Josema. Źle podawał do bramkarza, na szczęście ten w ostatniej chwili zdołał wykopnąć piłkę. Tak naprawdę żaden z zabrzańskich obrońców w tym meczu mi się nie podobał.
Poza tym wydaje mi się, że w Górniku brakuje takich defensywnych pomocników, że kiedy pojawiają się kłopoty oni są w stanie pomóc drużynie, poukładać. Górnik czy strzela, czy traci - generalnie gra tak samo. Nie ma zmiany sposobu gry.
A z przodu?
- No, co ten Podolski miał zrobić? On siły nie ma tyle, żeby cały czas biegać. A piłek, z których mógł coś zrobić, dostawał mało. Niektóre przypadkowe, musiał za nimi gonić. A kiedy napastnicy się cofają gdy piłkę przejmuje rywal, to stoi wolny, a i tak nikogo nie kryją. To już lepiej żeby zostali na środku...
Trener Urban mówił potem, że Górnik był "bezzębny z przodu".
- Parę szarpnięć było. Ale to były raczej indywidualne próby, które nic nie przyniosły. Ale co miał zrobić nasz nowy środkowy napastnik Buksa? Jednego kiwnął, na drugim się zatrzymał... Wniosek jest taki, że trochę czasu potrwa zanim drużyna w tym składzie się dotrze. Na przykład ten młody zmiennik Zielonka. Po przerwie spisywał się dobrze, ale przecież nie ma pewności, że kiedy trener w następnym meczu wystawi go od początku to będzie tak samo.
Henryk Latocha podczas meczu Górnika na Stadionie Śląskim. Fot. Marcin Bulanda / PressFocus
Drugi mecz Górnik znowu gra na wyjeździe, tym razem z Puszczą Niepołomice. Jeśli przegra - zacznie się nerwówka.
- Zaczekajmy. Nie ma go co przekreślać. W zeszłym sezonie, też mówiło się, że może mieć kłopoty z utrzymaniem, ale sezon jest długi. Górnik na pewno będzie miał jeszcze dobre mecze. Dojdzie Janża. Problem polega na tym, że zbudować mocną, stabilną drużynę na dłuższy okres będzie miał trudno. Dlatego, że potrzebuje pieniędzy. Górnik jest w stanie wypromować jakiegoś piłkarza, po to żeby go potem sprzedać. Musi w tej lidze być, starać się, żeby nie bronić się przed spadkiem. Ale przy takich założeniach naprawdę silnej drużyny nie da się zrobić. Jan Urban jest niezłym trenerem, zobaczymy jak to pójdzie. Chodzi o to, żeby potrafił wyeliminować błędy, które popełnia drużyna.
Kto jest faworytem do mistrzostwa? Lech?
- Nie. Typuję Legię. Dlatego, że ma szeroką, wyrównaną kadrę. Rezerwowi, którzy wchodzą dają coś od siebie. A Jagiellonia, obrońca tytułu?
- Trudno coś o niej powiedzieć. Okaże się później, zobaczmy najpierw jej występy w europejskich pucharach. Ona nie ma szerokiej, wyrównanej kadry, by radzić sobie dobrze na kilku frontach.
Ale generalnie kiedy patrzę na mecze w naszej lidze to wydaje mi się, że wszystkie drużyny grają dość podobnie, nie ma niczego zaskakującego. O wyniku często decyduje szczęśliwy przypadek, to czy wykorzystasz nadarzającą się okazję, bo wtedy inaczej się gra.
rozmawiał: Paweł Czado
STARTY GÓRNIKA W LIDZE
Kiedy robił mistrza
1957 - 2:1 z Legią Warszawa na wyjeździe
1959 - 1:2 z Górnikiem Radlin na wyjeździe
1961 - 4:1 z Zagłębiem Sosnowiec u siebie
1962/63 - 3:0 z Odrą Opole na wyjeździe
1963/64 - 1:0 z Odrą Opole u siebie
1964/65 - 2:0 z Gwardią Warszawa na wyjeździe
1965/66 - 3:2 z GKS-em Katowice na wyjeździe (na Stadionie Śląskim)
1966/67 - 1:4 z Legią Warszawa u siebie
1970/71 - 1:1 z GKS-em Katowice na wyjeździe
1971/72 - 2:2 z Polonią Bytom u siebie
1984/85 - 0:0 z GKS-em Katowice na wyjeździe
1985/86 - 6:0 z Zagłębiem Sosnowiec u siebie
1986/87 - 3:1 z Ruchem Chorzów u siebie
1987/88 - 3:1 z Górnikiem Wałbrzych u siebie
Kiedy spadał
1977/78 - 0:0 z Lechem Poznań na wyjeździe
2008/09 - 0:0 z Ruchem Chorzów u siebie
2015/16 - 1:1 z Wisłą Kraków na wyjeździe
RAMKA
Henryk Latocha
ur. 8 czerwca 1943 roku
sukcesy: cztery mistrzostwa Polski (1966, 67, 71, 72), pięć Pucharów Polski (1968, 69, 70, 71, 72). 8 występów w reprezentacji Polski (1968-70). W 1970 roku wystąpił w finale Pucharu Zdobywców Pucharów.
kluby: Unia Bieruń Stary (do 1961), Piast Gliwice (1962-63), Górnik Lędziny (1963-65), Górnik Zabrze (1965-73), Rapid Wiedeń (1973), GKS Katowice (1973-76), Polyar Kittsee (1977-79), FC Gols (1979).