Zdaniem Marcina Malinowskiego Kamil Grosicki i spółka prezentują w tej chwili najlepszy futbol w Polsce. Fot. Wiola Ufland/pogonszczecin.pl


NA KOLEJKĘ ZAPRASZA MARCIN MALINOWSKI

 

Każdy mecz może być ciekawy

Rozmowa z piłkarzem, który w ekstraklasie rozegrał 458 spotkań. 


Do którego momentu ze swojej kariery wraca pan najchętniej?


- Takich niezapomnianych chwil było sporo. Wspominam zarówno debiut w ekstraklasie, czyli wejście w spotkaniu z Górnikiem Zabrze 8 marca 1997 roku, jak i pierwsze wyjście w podstawowym składzie i od razu pierwszy gol strzelony dla Odry Wodzisław Śląski miesiąc później w wygranym 3:1 spotkaniu ze Śląskiem Wrocław, aż po kończący moją przygodę z ekstraklasą bezbramkowy mecz z Koroną Kielce w barwach Ruchu Chorzów 17 kwietnia 2015 roku. Ktoś policzył, że od pierwszego do ostatniego mojego meczu na najwyższym krajowym szczeblu minęło 6613 dni i każdy z nich był dla mnie szczególny, ale... Był także mecz wyjątkowy. W czerwcu 1996 roku młodzieżowa reprezentacja Polski poleciała na tournee po Ameryce Południowej. Tam graliśmy z Argentyną, której kapitanem był Diego Simenone, a następnie z Brazylią, która przygotowywała się do igrzysk w Atlancie. Ja byłem wtedy zawodnikiem II-ligowej Polonii Bytom, a vis a vis mnie stanęli: Bebeto, Ronaldo, Rivaldo, Roberto Carlos czy Juninho Paulista... Tego się nie zapomina.

 

Po takim wstępie trudno wrócić na krajowe „podwórko”, ale spróbujmy. Na jaki mecz 23. kolejki ekstraklasy ostrzy pan sobie apetyt?


- Każdy mecz może być ciekawy. W piątek w terminarzu mamy najpierw starcie Cracovii z Wartą, czyli pojedynek trenerów różnych generacji. Doświadczony Jacek Zieliński kontra niemal 30 lat młodszy Dawid Szulczek, który też już jednak wyrobił sobie markę. Uważam, że tym razem „stara szkoła” zwycięży i stawiam na zwycięstwo krakowian. Natomiast zapowiadając drugi mecz kolejki, czyli starcie Ruchu z Piastem powiem, że z utęsknieniem czekam na zwycięstwo chorzowian. Blisko byli w Białymstoku, ale ostatecznie tracąc gola w ostatnich sekundach, po dobrym występie z liderem, zanotowali 12 remis w tym sezonie. Natomiast gliwiczanie mają na swoim koncie 13 remisów i są podbudowani awansem do półfinału Pucharu Polski. Liczę więc na dobre widowisko na Stadionie Śląskim i typuję remis.

 

Które z sobotnich spotkań będzie najważniejsze dla układu w czołówce tabeli?


- Mistrza jeszcze nie wytypuję, ale każdy wynik z soboty może być bardzo ważny dla końcowego rozstrzygnięcia. Liderująca Jagiellonia przyjeżdża do Zabrza, gdzie czeka Górnik, który po dobrym początku potknął się na Widzewie. Myślę, że mecz zakończy się podziałem punktów, ale podeprę się zwycięstwem gości. „Jaga” jest bardziej zdeterminowana, co pokazała w środę zdobywając w ostatniej akcji meczu z Koroną Kielce przepustkę do półfinału Pucharu Polski. Remisem „pachnie” mi też mecz Śląsk – Widzew, bo wicelider z Wrocławia po znakomitej jesieni nie może „odpalić” wiosną. Natomiast w przypadku starcia Legii z Pogonią stawiam na szczecinian. Kamil Grosicki i spółka, choć w tej chwili są tuż za podium, to dla mnie najlepsza aktualnie drużyna w naszym kraju. Potwierdził to wtorkowy pucharowy mecz w Poznaniu z Lechem. Oczywiście Legia też ma swoje atuty, ale nie broni się wynikami. Stać ją jednak na dotrzymanie kroku Pogoni, więc podeprę się remisem.

 

Gdzie będzie najciekawiej w niedzielę?


- Nie spodziewam się fajerwerków w meczu drużyn ze strefy spadkowej ŁKS – Puszcza, choć dla łodzian to już chyba ostatnia szans na zapalenie iskierki nadziei w sercach ich kibiców. Kolejna zmiana trenera w wyjazdowym meczu z Pogonią nie dała efektu, ale niepołomiczanie to jednak rywal z niższej półki. Jednak nie tak niskiej, jak przed sezonem uważali niektórzy fachowcy. Tomasz Tułacz utarł już nosa wielu „znawcom futbolu”, bo jego zespół jest niewdzięcznym rywalem dla każdego i w Łodzi wywalczy kolejny punkt. Myślę, że remisem zakończy się też spotkanie Zagłębia z Koroną, bo w Lubinie, zaczynając od trenera Fornalika, poprzez bazę i finanse już nie pierwszy sezon jest praktycznie wszystko, żeby osiągnąć coś więcej, ale ciągle się nie udaje. Natomiast kielczanie pod wodzą Kamila Kuzery udowadniają, że potrafią walczyć do końca i dla nich każdy punkt zwiększa szansę na utrzymanie. Natomiast w ostatnim niedzielnym meczu, drużyny walczące o miejsce w czołówce, czyli Raków i Lech, już nie mając „drugiej drogi”, bo odpadły z pucharowej rywalizacji, muszą pokazać pełnię swoich umiejętności. Dawid Szwarga zdaje sobie sprawę, że początek rundy ma na minus, ale to go tylko powinno zmotywować, a Lech do którego wrócił Mariusz Rumak, zaczyna łapać stabilizację. Będzie więc remis.

 

Czy zamykający terminarz tej kolejki mecz Radomiak – Stal Mielec ma faworyta?


- Radomianie fatalnie rozpoczęli tegoroczne występy. Stracili zimą swoje zęby trzonowe, a bez snajpera Pedro Henrique i drugiego strzelca Ediego Semedo zespół Macieja Kędziorka nie potrafi zdobyć bramki. Natomiast mielczanie po cichu gromadzą punkty i o jeden, albo nawet o trzy wzbogacą się w Radomiu. Rozmawiał Jerzy Dusik

 

Marcin Malinowski