Sport

Kawa z ukochaną

Życzę naszym sportowcom w Paryżu wielu medali, bo to obiekt ich marzeń. Ale i z faktu, że jest się olimpijczykiem, duma zostaje na całe życie – mówi była znakomita płotkarka Teresa Sukniewicz-Kleiber.

Kulomiot Konrad Bukowiecki na każdym kroku dba o Natalię Kaczmarek. Fot. Redakcja „Sport”/Żaneta Kostrzewińska


DO IGRZYSK 4 DNI


Pierwsze ślubowanie polskich olimpijczyków do Paryża wywołało spore zainteresowanie. Po ceremonii w plenerach Centrum Olimpijskiego w Warszawie sportowcy udzielali wywiadów i robili sobie pamiątkowe zdjęcia na tle olimpijskiego podium. Wszędzie przemykali łowcy autografów, często z imponującymi albumami pełnymi zdjęć swoich ulubieńców. W powietrzu unosiła się już atmosfera czekającej olimpijskiej rywalizacji, ale jeszcze było wesoło i na luzie, a gwiazdom towarzyszyli najbliżsi. Wieloboistka Adrianna Sułek-Schubert, która w lutym urodziła syna, czujnie kontrolowała, jak drzemka Leona.

Twardy bój o Justynę

Liczne grono rodzinne, na czele z mężem Dawidem, krzątało się też wokół raciborzanki Justyny Świątek-Ersetic. Wysłannicy „Sportu” stoczyli nawet – i wygrali! – przepychankę na słowa z reporterem TVN24 o pierwszeństwo wywiadu z podwójną medalistką igrzysk w Tokio w sztafecie 4x400 kobiet i w sztafecie mieszanej.

- Poprzednie igrzyska były wyjątkowe i spełniły moje marzenia, ale już nie mogę doczekać się Paryża, bo każde igrzyska są inne, są nowe cele i wyzwania – podkreślała sprinterka AZS AWF Katowice. – Mam nadzieję, że w Paryżu będzie dobre jedzonko, bo na przykład w Rio de Janeiro było fatalne, a to istotne, żeby sportowcy mieli co jeść i żeby im smakowało – dodawała jej koleżanka ze sztafety Iga Baumgart-Witan.

Razem, ale osobno

Budzącą największe zainteresowanie sportsmenką była tym razem ich młodsza koleżanka i kandydatka do medalu w biegu na 400 metrów Natalia Kaczmarek, która z kulomiotem Konradem Bukowieckim tworzy najbardziej popularną dziś parę w polskim sporcie.

- W Tokio było wspaniale, ale nieco dziwne. Dlatego cieszę się, że będziemy rywalizować przed publicznością, bo to niesie i pomaga osiągnąć fajne wyniki – podkreśliła rekordzistka Polski na 400 metrów.

- Przed samym startem na pewno spotkamy się na jakiejś kawie, bo w wiosce olimpijskiej będziemy mieszkać osobno. Ale fajnie, że będziemy w Paryżu razem, to nasze drugie wspólne igrzyska. Paryż jest niedaleko i mam nadzieję, że na stadionie będzie dużo polskich flag i polskich kibiców, a ja też mam zamiar dobrze się bawić – dodał Bukowiecki.

Marzenie o NBA

Trener Justyny Święty-Ersetic i sztafety 4x400 m Aleksander Matusiński chciałby wykorzystać okazję, by zobaczyć na arenach olimpijskich innych sportowców.

- W Tokio igrzyska odbywały się bez kibiców w czasie pandemii, a ja chciałbym wysłuchać Mazurka Dąbrowskiego przy pełnym stadionie. Mam nadzieję, że to się wydarzy. Grafik startów jest napięty, ale gdy tylko czas na pozwoli, będę kibicował innym Polakom, zwłaszcza siatkarzom. I chciałbym też zobaczyć w akcji koszykarzy USA z gwiazdami NBA – rozmarzył się utytułowany szkoleniowiec z Mysłowic.

- Ja do Paryża jadę do pracy, wykonać zadanie, a jeżeli po zawodach będę miała okazję zobaczyć coś więcej, to w porządku, ale to nie jest najważniejsze – przekonywała srebrna oszczepniczka z Tokio Maria Andrejczyk, którą na miejscu w Paryżu dopingować będą rodzice i najbliżsi.

Daleko od wioski

Jednymi z pierwszych, którzy rozpoczną olimpijską rywalizację, bo już w sobotę 27 lipca, będą przedstawiciele strzelectwa. – Niestety, nie mieszkamy w wiosce, tylko w Chateauroux, 270 kilometrów od Paryża, gdzie mamy swoje zawody. Ostatni finał mam 29 lipca i dopiero wtedy zamieniam się w kibica, bo to świetna okazja ku temu – powiedziała brązowa medalistka mistrzostw Europy 2020 w drużynie w strzelaniu z karabinu pneumatycznego Aneta Stankiewicz.

- Życzę naszym sportowcom dużo medali, bo to obiekt ich marzeń i często zwieńczenie kariery. Ale sam udział w igrzyskach to coś wielkiego, a z faktu, że jest się olimpijczykiem, duma zostaje na całe życie – zauważyła była znakomita płotkarka i olimpijska z Meksyku (1968) Teresa Sukniewicz-Kleiber.

Z Warszawy

Paweł Czado

Tomasz Mucha


Wieloboistce Adriannie Sułek-Schubert towarzyszył 5-miesięczny syn Leon. Fot. Redakcja „Sport”/Żaneta Kostrzewińska