Sport

Kawał faceta

Wejść w przerwie za kontuzjowanego kolegę na obronę, strzelić dwa gole i załatwić sprawę – to nie zdarza się często!

Lukas Klemenz: raz i dwa, sialala! Fot. Sebastian Sienkiewicz / Press Focus

GKS KATOWICE 

Obrońca GieKSy był jednym z bohaterów 5. kolejki ekstraklasy.  Warto docenić każdy taki przypadek w naszej lidze! Taki zdarzył się w weekend za sprawą Lukasa Klemenza. Obrońca GKS-u po przerwie przesądził o pierwszym zwycięstwie Katowic w obecnym sezonie mówił wygranym spotkaniu z Arką Rafał Górak.

Analizował na ławce 

Zmiana nie była zaplanowana. Kontuzję odniósł Alan Czerwiński i Klemenz wskoczył w jego miejsce. – Nieszczęście jednych bywa szczęściem innych, tak to w piłce jest. Usłyszałem, że mam sobie szukać miejsca i… znalazłem. Nigdy dotąd nie udało mi się strzelić dwóch bramek w jednym meczu, więc to dla mnie fajny moment. Cieszą bramki, ale przede wszystkim cieszy zwycięstwo, pierwsze w sezonie, bo ciśnienie w szatni już było: wiadomo, że każdy bardzo chciał już zwyciężyć. Zależało nam na dobrej piłce. Cieszy, że pokazaliśmy po pierwsze – charakter, po drugie – pomysł na ten mecz, bo Arka niczego nie pokazała, poza sytuacją, w której strzeliła bramkę. Po trzecie – mieliśmy dobrą, szczelną defensywę, a po czwarte – z przodu wrzuciliśmy kilka bramek – mówił po spotkaniu Lukas Klemenz.

Stałe fragmenty gry? – W pierwszej połowie, siedząc na ławce, analizowałem, jak zachowują się piłkarze Arki podczas naszych stałych fragmentów gry i widziałem, że chłopaki mają tam mega dużo miejsca. Tak się stało, że wszedłem na boisko i to wykorzystałem – cieszył się zawodnik. Pierwsza bramka to dobitka z metra po zamieszaniu w polu karnym, ledwie cztery minuty po wejściu. Druga – sprytna główka po centrze Bartosza Nowaka z rzutu wolnego niedługo później. – Lukas wszedł i pokazał kawał świetnej roboty przy stałych fragmentach. Kawał faceta w polu karnym i dwie bramki, brawo! – podsumował trener Górak. Lukas wszedł i pokazał kawał świetnej roboty przy stałych fragmentach. Kawał faceta w polu karnym i dwie bramki, brawo! – podsumował trener Górak.

Wiedział, że tak będzie

Klemenz podkreślał, że efekt przyniosło stosowanie pressingu poparte dobrym przygotowaniem fizycznym. – Arka starała się wychodzić spod pressingu krótkimi podaniami, a my dobrze utrzymywaliśmy presję. Z tego powstawały sytuacje, a jeśli nie sytuacje bramkowe, to przynajmniej stałe fragmenty gry, przy których przeciwnik sobie nie radził – mówił Klemenz. Prawda jest taka, że GieKSa w każdym tygodniu stara się dopracowywać i wymyślać nowe, zaskakujące stałe fragmenty gry. Każdy szczegół ma znaczenie. Zrobił na mnie wrażenie fakt, który trener Górak zdradził po meczu: kiedy Mateusz Kowalczyk idzie po piłkę, która wypadła na aut, to sposób, w jaki to robi, mówi kolegom na boisku, czy będzie rzucał tę piłkę blisko czy daleko, płasko czy łukiem… – Wiedziałem, że to zwycięstwo przyjdzie. Nie chciałbym uchodzić za bufona, ale drużyna z meczu na mecz robiła postępy – stwierdził szkoleniowiec GKS-u.

Bohatera spotkania na Nowej Bukowej spytałem jeszcze o nowego holenderskiego piłkarza GieKSy, Jesse Boscha, który kilka dni temu wzmocnił klub. Co może o nim powiedzieć jako piłkarzu? – Na razie niewiele. Na razie mogę powiedzieć jedynie, że z pewnością ma dobre dalekie podania – ocenił Klemenz. Humor jest. Czy GieKSa wskoczyła na właściwie tory? – Wydaje mi się, że tak. Tyle że teraz trzeba to udowodnić kolejnymi meczami – zakończył uśmiechnięty piłkarz.

Paweł Czado