Katowicka niespodzianka
Marcin Waliński z ZAKSĄ potwierdził, że jest w bardzo wysokiej formie. Fot. Łukasz Sobala/Pressfocus
Katowicka niespodzianka
Trwa niemoc Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle. Tym razem nie ugrała nawet seta w starciu w Katowicach. GKS pierwszą partię wygrał do 10!
PLUSLIGA
Jakub Jarosz, kapitan GKS-u Katowice, w sobotę obchodził 37. urodziny, więc on i jego koledzy chcieli to uczcić wygraną z mocno osłabioną ZAKSĄ. I stanęli na wysokości zadania, zdobywając niezwykle cenne punkty. Mogą one być kluczowe w walce o utrzymanie w elicie.
Wygrany przegrany set
- Rozegraliśmy najlepszy mecz w sezonie w polu serwisowym (13 asów przy 13 błędach - przyp. red.) - stwierdził po meczu trener katowiczan, Grzegorz Słaby. - Duet przyjmujących ZAKSY, Krzysztof Zapłacki – Daniel Chitigoi został przez nas skutecznie unieruchomiony, stąd też goście musieli rotować na tej pozycji. Przy naszym serwisie potrafiliśmy też kończyć akcje ofensywne. Owszem, dokonałem zmian w ostatniej odsłonie, ale to wcale nie oznaczało, że ktoś grał źle. Wszyscy wznieśli się na wyżyny swoich umiejętności. W drugim secie wyszliśmy obronną ręką z poważnych tarapatów. Łukasz Usowicz swoim serwisem sprawiał ogromny kłopot rywalom. Zdajemy sobie sprawę, że ZAKSA była osłabiona w przyjęciu, ale przecież na kilku innych pozycjach ma klasowych zawodników. Do zakończenia sezonu zasadniczego pozostało jeszcze dziewięć kolejek i przed nami wiele trudnych i ważnych meczów, nie popadajmy więc w euforię - dodał szkoleniowiec.
Siatkarze z Kędzierzyna-Koźla w pierwszym secie zostali wprost zdemolowani, bo tak należy nazwać zdobycie przez nich zaledwie 10 punktów! Tak wysoko nie przegrali partii od wielu lat. Gospodarze byli mocni nie tylko w polu serwisowym, ale również imponowali skutecznością w ofensywie. Rozgrywający Davide Saitta umiejętnie kierował zespołem. Potrafił wykorzystać dobrze usposobionych skrzydłowych. Miejscowi objęli prowadzenie 4:2, a potem je tylko powiększali.
Wysokie zwycięstwo w tej partii nic jednak nie oznaczało, bo przecież goście w swoich szeregach mają wielu wartościowych zawodników, którzy potrafią odmienić losy meczu.
Druga odsłona była niezwykle emocjonująca, a gospodarze wyszli obronną ręką z poważnych tarapatów. Przegrywali już bowiem 19:24 i wydawało się, że lada chwila przyjezdni wyrównają stan meczu. Trener Słaby wprowadził zmiany, na boisku pojawili się drugi rozgrywający Piotr Fenszyn, przyjmujący Jonas Kvalen oraz atakujący Jakub Jarosz. Roszady przyniosły skutek. Katowiczanie odrabiali punkt po punkcie. As Usowicza i dwa ataki Jarosza dały im remis 24:24. Rozpoczęła się gra na przewagi. ZAKSA po ataku Łukasza Kaczmarka prowadziła 30:29, ale niezawodny Usowicz doprowadził do kolejnego remisu. A potem Marcin Waliński popisał się dwoma asami serwisowymi i GKS po 38 min wygrał partię 32:30.
Przegrywając 0:2, na niestandardowe zagranie zdecydował się trener ZAKSY, Adam Swaczyna. Atakującego Łukasza Kaczmarka przesunął na pozycję przyjmującego. Nic nie było jednak w stanie zatrzymać rozpędzonych zawodników GieKSy. Grali szybko i efektownie. Błyskawicznie zbudowali wysoką przewagę (13:7) i skrzętnie jej pilnowali.
Solidna gra we wszystkich elementach oraz świetna w polu serwisowym sprawiła, że GKS odniósł szóste zwycięstwo w lidze. Natomiast ZAKSA straciła ważne punkty, bo przecież walczy o miejsce w play offie, zaś w ostatnich meczach tej części sezonu spotyka się z czołówką, więc o wygrane będzie piekielnie trudno.
Miły spacerek
Spotkanie ostatniej drużyny z tabeli Czarnych Radom z liderem Jastrzębskim Węglem nie miało zgodnie z przewidywaniami żadnej historii. Obie ekipy dzieli bowiem przepaść. Dla gości potyczka ta była miłym spacerkiem i trwała zaledwie 77 minut. Jedynie w pierwszej odsłonie było trochę walki. Gospodarze cały czas przegrywali, ale w końcówce nieoczekiwanie doprowadzili do remisu 21:21. Gdy goście „wrzucili wyższy bieg”, wydarzenia na parkiecie wróciły do przedmeczowych przewidywań. Tomasz Fornal, przyjmujący Jastrzębskiego Węgla, „zafundował” rywalom asa serwisowego, a seta zakończył mocnym atakiem Rafał Szymura.
W kolejnych odsłonach jastrzębianie już ustrzegli się przestojów. Jeszcze wzmocnili zagrywkę, sprawiając gospodarzom sporo kłopotów. Ambitni radomianie robili, co mogli, dwoił się i troił Nikola Meljanac, ale stać ich było jedynie na zbliżenie się do rywali na dwa „oczka” (14:16). W drugiej części drugiej odsłony goście znów przejęli kontrolę i nie mieli problemów z jej wygraniem. W kolejnej zaś zaczęli od wysokiego prowadzenia 6:1, a potem je tylko sukcesywnie powiększali. Obrońcy tytułu mistrzowskiego pewnie zmierzają po główną premię sezonu zasadniczego.
Powrót Drzyzgi
Zespół z Rzeszowa w meczu ze PSG Stalą Nysa wystąpił mocno osłabiony, m.in. bez podstawowych środkowych i przyjmujących oraz atakującego Stephana Boyera. Do zespołu powrócił za to rozgrywający Fabian Drzyzga i poprowadził kolegów do zwycięstwa. Trudno się dziwić, że otrzymał statuetkę MVP.
Pierwsze dwa sety były bez historii, bo goście w ogóle nie podjęli walki. Ich trener, Daniel Pliński, pieklił się i nie przebierał w słowach. Nic jednak nie wskórał.
Dopiero w trzeciej odsłonie jego drużyna zaczęła grać skuteczniej i wyszła na prowadzenie 15:14. Nie oddała go już do końca. W wygraniu tej partii pomogli im gospodarze, bo ich jakość gry mocno spadła. Jednak w kolejnej odsłonie wrócili na zwycięski szlak i już nie mieli problemu z wygraniem.
(mic, sow)
GKS Katowice - Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 3:0 (25:10, 32:30, 25:19)
KATOWICE: Saitta (1), Waliński (12), Adamczyk (2), Domagała (9), Vasina (12), Usowicz (10), Mariański (libero) oraz Jarosz (10), Fenoszyn (2), Mielczarek, Kvalen (2).
Trener Grzegorz SŁABY.
KĘDZIERZYN-KOŹLE: Janusz (3), Zapłacki, Takvam (7), Kaczmarek (9), Chitogoi (4), Paszycki (6). Shoji (libero) oraz Ziółkowski, Biernat, Kluth Banach.
Trener Adam SWACZYNA.
Sędziowali: Piotr Kasprzyk (Libiąż) i Tomasz Flis (Kraków).
Widzów 1012.
Przebieg meczu
I: 10:5, 15:7, 20:8, 25:10.
II: 9:10, 11:15, 15:20, 24:25, 29:30, 32:30.
III: 10:6, 15:8, 20:13, 25:19.
Bohater – Marcin WALIŃSKI.
Enea Czarni Radom - Jastrzębski Węgiel 0:3 (22:25, 20:25, 16:25)
RADOM: Todorović (2), Hofer (14), Ostrowski (3), Meljanac (18), Formela (3), Smoliński (2), Nowowsiak (libero) oraz Buszek (1), Piotrowski, Gomułka (2), Gniecki, Kufka (1).
Trener Waldo KANTOR.
JASTRZĘBIE: Toniutti, Sedlacek (1), Gładyr (5), Patry (16), Fornal (13), Huber (12), Popiwczak (libero) oraz Jóźwik, Szymura (10), Makoś, Sclater, Markiewicz (1).
Trener Marcelo MENDEZ.
Sędziowali: Mariusz Gadzina (Strzyżów) i Bartłomiej Adamczyk (Kielce).
Widzów 3150.
Przebieg meczu
I: 6:10, 9:15, 16:20, 22:25.
II: 5:10, 10:15, 17:20, 20:25.
III: 3:10, 5:15, 8:20, 16:25.
Bohater – Norbert HUBER.
Asseco Resovia - PSG Stal Nysa 3:1 (25:13, 25:19, 17:25, 25:16)
RZESZÓW: Drzyzga (4), Staszewski (14), Lewandowski (6), Bucki (19), Cebulj (16), Mordyl (6), Potera (libero) oraz Louati, Wróbel.
Trener Giampaolo MEDEI.
NYSA: Żukouski, El Graoui (6), Kramczyński, Kapica (10), Gierżot, Zerba (10), Szymura (libero) oraz Muzaj (1), Szczurek (1), Dembiec, Kosiba (6), Włodarczyk (10), Abramowicz (3).
Trener Daniel PLIŃSKI.
Sędziowali: Piotr Skowroński (Gdańsk) i Agnieszka Michlic (Bydgoszcz).
Widzów 2800.
Przebieg meczu
I: 10:4, 15:6, 20:11, 25:13.
II: 10:5, 15:8, 20:10, 25:19
III: 10:6, 14:15 15:20, 17:25.
IV: 10:6, 15:8, 20:10, 25:16.
Bohater – Fabian DRZYZGA.
Bogdanka LUK Lublin – Projekt Warszawa 3:1 (25:19, 25:22, 20:25, 25:22)
LUBLIN: Komenda (4), Ferreira (14), Nowakowski (8), Schulz (21), Brand (8), Kania (9), Hoss (libero) oraz Wachnik, Malinowski, Krysiak.
Trener Massimo BOTTI.
WARSZAWA: Stępień (4), Willie (4), Semeniuk (11), Bołądź (21), Szalpuk (17), Wojtaszek (libero) oraz Borkowski, Gruszczyński (libero), Grobelny (6), Kowalczyk.
Trener Paweł GRABAN.
Sędziowali: Paweł Burkiewicz i Maciej Kolendowski (obaj Kraków).
Widzów 4000.
Przebieg meczu
I: 10:8, 15:12, 20:15, 25:19.
II: 10:8, 15:13, 20:17, 25:22.
III: 5:10, 10:15, 16:20, 20:25.
IV: 10:6, 15:13, 20:17, 25:22.
Bohater – Marcin KOMENDA.
Trefl Gdańsk – PGE GiEK Skra Bełchatów 2:3 (19:25, 21:25, 25:22, 27:25, 11:15)
GDAŃSK: Kampa (4), Franchi Martinez (8), Zaleszczyk (9), Nasewicz (30), Orczyk (3), Niemiec, Koykka (libero) oraz Czerwiński, Urbanowicz (7), Sawicki (22), Sasak.
Trener Igor JURICIĆ.
BEŁCHATÓW: Łomacz (1), Aciobanitei (24), Poręba (16), Konarski (16), Lipiński (14), Lemański (9), Diez (libero) oraz Wiśniewski (1), Kupka, W. Nowak.
Trener Andrea GARDINI.
Sędziowali: Magdalena Niewiarowska (Ludwinowo Zegrzyńskie), Tomasz Janik (Warszawa).
Widzów 3850.
Przebieg meczu
I: 8:10, 14:15, 17:20, 19:25.
II: 6:10, 13:15, 16:20, 21:25.
III: 9:10, 15:12, 20:19, 25:22.
IV: 6:10, 15:14, 20:18, 25:24, 27:25.
V: 2:5, 7:10, 11:15.
Bohater – Adrian ACIOBANITEI.
Barkom Każany Lwów – Aluron CMC Warta Zawiercie zakończył się po zamknięciu wydania.
Następne mecze 12.02.: Lubin – Suwałki;
16.02.: Kędzierzyn-Koźle – Radom;
17.02.: Olsztyn – Rzeszów, Jastrzębie – Lwów, Zawiercie – Lubin;
18.02.: Warszawa – Gdańsk, Suwałki – Lublin, Bełchatów – Częstochowa;
19.02.: Nysa – Katowice.