Sport

Kask, rzecz dyskusyjna

W Gliwicach podczas XIX Międzynarodowych Mistrzostw Śląska panie walczą bez obowiązkowych do niedawna ochron głowy.

Julia Szeremeta (z lewej) uważa kask za rzecz niewygodną... Fot. Jiang Wenyao / PressFocus

BOKS

Wydawałoby się, że w boksie wszystko jest proste – z dwójki rywali w ringu wygrywa ten, kto zada więcej mocniejszych ciosów. A jednak ta dyscyplina, wywodząca się przecież ze starożytności, ma w swojej historii sporo zmian regulaminowych. Wspomnijmy chociażby słynną punktację za pomocą komputera, co miało wyeliminować „przekręty sędziowskie”. Dość szybko wycofano się z tej innowacji, bo okazało się, że komputerowe werdykty często fałszowały rzeczywistość w ringu i wcale nie zapobiegły oszustwom, czego dowodem był olimpijski turniej w Seulu. I powrócono do tradycyjnej punktacji po każdej rundzie.

Względami bezpieczeństwa tłumaczono inną zmianę w boksie amatorskim, jaką było wprowadzenie po igrzyskach w Moskwie w 1980 roku obowiązku boksowania w kaskach. Złośliwi tę zmianę tłumaczyli tym, że ktoś po prostu postanowił zarobić na produkcji dodatkowego elementu wyposażenia boksera. Kaski były obowiązkowe przez ponad 30 lat, do igrzysk w Rio de Janeiro (2016), gdzie walczono w ringu już bez nich. Podobnie było już wcześniej w mistrzostwach świata i Europy, bo ówczesna federacja (AIBA) wydała na to zgodę trzy lata wcześniej. Ale dotyczyło to tylko rywalizacji w turniejach mężczyzn, panie dalej miały obowiązek występowania w kaskach. Inna rzecz, że kobiety w Brazylii walczyły dopiero drugi raz o olimpijskie medale. Debiut w ringu miały cztery lata wcześniej w Londynie (2012).

Jakież więc zdziwienie wzbudziła informacja, że w trwających w Gliwicach XIX Międzynarodowych Mistrzostwach Śląska uczestniczki nie muszą walczyć w kaskach. Zaskoczenie było tym większe, że przecież kilkanaście dni temu na igrzyskach w Paryżu oglądaliśmy panie z nakryciami zabezpieczającymi głowy. Czy jest to zgodne z prawem?

Okazało się, co wyjaśnił delegat Międzynarodowego Stowarzyszenia Boksu (IBA) Adam Kusior, sprawujący pieczę nad gliwickim turniejem, jest to w zgodzie z obecnymi przepisami. To jedna z głównych zmian, którą ogłoszono jeszcze przed igrzyskami w stolicy Francji. Pierwszym dużym turniejem na świecie, gdzie panie walczą bez kasków, jest właśnie ten w Gliwicach. Czyżby więc bezpieczeństwo zawodniczek przestało się liczyć?

Jak tłumaczył Kusior, rezygnację z kasków, najpierw u mężczyzn, potem również u kobiet, poprzedziły odpowiednie badania i analizy. Jednym z argumentów miał być fakt, że kaski – wbrew pozorom – nie tylko nie zmniejszały ryzyka wstrząsu mózgu, ale nawet mogły je zwiększać... Kolejnym jest to, że rezygnacja z ochrony głowy u panów wcale nie zwiększyła różnego rodzaju kontuzji i urazów. A ostatecznym, że zdecydowana większość pięściarek była za zniesieniem obowiązku noszenia kasków w ringu.

Zwolenniczką tej decyzji jest na przykład nasza srebrna medalistka z Paryża, Julia Szeremeta, która była gościem honorowym ceremonii otwarcia XIX MMŚ w Gliwicach. – Cieszę się z rezygnacji z kasków podczas walk. One troszkę przeszkadzały, zsuwały się na oczy, bez nich więcej można zobaczyć, także pod kątem kontrolowania walki – powiedziała wicemistrzyni olimpijska.

Pani Julia bardzo liczy na udany występ w olimpijskim turnieju w Los Angeles za cztery lata. Problem w tym, że w ich programie na razie nie uwzględniono... boksu i trwają dyskusje, czy z niego nie zrezygnować. Jednym z powodów jest konflikt ze wspomnianym stowarzyszeniem IBA, które kierowane jest przez Rosjanina Umara Kremlewa. Zostało ono zawieszone przez MKOl w 2019 r. z powodu problemów z zarządzaniem i finansami. Dlatego odsunięto je od organizacji kwalifikacji do turnieju w Paryżu. Można być pewnym, że decyzja o rezygnacji z kasków u pań nie poprawiła wizerunku IBA w środowisku olimpijskim.

Nie obawia się tego Henryk Wilk, prezes GUKS Carbo, organizującego turniej w Gliwicach. – To jeden z największych turniejów boksu amatorskiego w Europie, który przyciąga do Gliwic najlepsze zawodniczki z całego świata. Większość pięściarek, które występowały na tegorocznych igrzyskach olimpijskich w Paryżu, m.in. złota medalistka Lin Yu Ting, która w finale wygrała z Julią Szeremetą, to zawodniczki, które mogliśmy zobaczyć wcześniej właśnie w Gliwicach. Przyjeżdżają do nas mistrzynie świata, Europy i poszczególnych krajów. I jestem pewny, że wiele z nich zobaczymy również na igrzyskach za cztery lata. A decyzja o rezygnacji z kasków została pozytywnie przyjęta przez zawodniczki i trenerów, a także przez fanów, bo zwiększyła się atrakcyjność pojedynków.

Na koniec taka refleksja – panie walczyły, walczą i będą walczyły o pełne równouprawnienie we wszystkich dyscyplinach. Nie chcą ograniczeń i zakazów, które nie obowiązują u mężczyzn. Czy jednak rezygnacja przez nie z kasków w boksie to dobry kierunek? To kwestia z pewnością dyskusyjna.

Andrzej Wasik