Sport

Karuzela marzeń

Mateusz Gradecki nie ukrywa, że w powrocie do wysokiej dyspozycji pomogły mu zmiany w podejściu do życia. Fot. archiwum zawodnika


Karuzela marzeń

Polskich barw w zawodowym golfie bronił w minionym tygodniu duet w składzie: Dorota Zalewska i Mateusz Gradecki, grając ze zmiennym szczęściem i w odległych od siebie zakątkach kuli ziemskiej.

 

Mateusz Gradecki, o którym przed rozpoczęciem rywalizacji w Porth Elizabeth pisałam, że ostatnio nie ma zbyt dobrej passy, chyba właśnie się przełamał. Zwycięzca na Challenge Tour z 2022 roku, po zerowym dorobku w tym sezonie wreszcie przeszedł cut. Pytany, co u niego słychać, jak grało się w RPA, jak oceniłby formę, która wygląda jakby wracała, depeszował: „Na szczęście od początku wyjazdu do końca moja forma zwyżkowała. W tym sezonie zacząłem działać z Mikiem O’Brianem i powoli to, nad czym działamy, zaczyna się zgrywać. Poza tym wprowadziłem trochę zmian w swoim życiu i podejściu do niego po wyjeździe do Nepalu. Mam teraz trochę więcej miłości do siebie, do gry i do wszystkiego dookoła. Co do samego Port Elizabeth, to forma była dobra, jednak trafiłem na zły rozkład czasów rozpoczęcia gry, na bardzo wietrzną pogodę, gdzie w ostatni dzień z tego powodu odwołano finałową rundę. Jednak wreszcie jest coś pozytywnego na polu. Od dawna tego nie było. Coś w końcu ruszyło i będziemy to kontynuować. Teraz jestem chwilowo w domu, a potem będą dwa starty w Indiach, w Challenge Tour. Wypisałem się teraz z dwóch turniejów DP World Tour w Afryce, bo chcę się już tylko skupić na Challenge Tour, żeby nie dokładać sobie dodatkowych startów, kiedy fokus jest gdzie indziej”.

 

Pierwsze punkty

Mateusz przed rozpoczęciem kariery zawodowej był fantastycznym amatorem. 5-krotny mistrz Polski, absolwent East Tennessee State University, który ukończył rok po Adrianie Meronku, przeszedł na zawodowstwo w 2018 roku. Od tego czasu zwyciężał cztery razy, trzy na Pro Golf Tour, który można uznać za trzecią ligę europejskiego golfa, i raz na Challenge Tour. „Gradi” miał bardzo trudny poprzedni sezon, w którym grał zarówno w turniejach Challenge Tour, jak i DP World Tour. Był trochę pomiędzy dwoma światami, rzadko wiedząc, czy w kolejnym tygodniu zakwalifikuje się do turnieju wyższej ligi, czy będzie zmuszony szukać alternatywnego rozwiązania, grając na Challenge Tour lub nie grając w ogóle. Sytuacja ta wynikała z 21. pozycji w rankingu Challenge Tour 2022. Tylko najlepsza dwudziestka tego rankingu otrzymywała solidną kategorię na DP World Tour. Pechowa pozycja 21. miała ogromny wpływ na kolejny sezon. Z kolei w aktualnym sezonie początki też nie były łatwe. Podczas pierwszych siedmiu turniejów nie przeszedł cuta, cztery razy na DP World Tour i trzy razy na Challenge Tour. Przełom nastąpił w południowoafrykańskim Humewood Golf Club, w NMB Championship. Grając w niesprzyjających warunkach, w potężnym wietrze, po rundach 68-71-72 uplasował się ostatecznie na dzielonym miejscu 42. Tym samym zdobył pierwsze punkty rankingowe i spory zastrzyk pewności, że podąża we właściwym kierunku. W niedzielę zawodnicy czekali kilka godzin na decyzje organizatorów w sprawie kontynuacji bądź zakończenia turnieju. Wiatr był jednak tak duży, że gra była tego dnia niemożliwa. Dopiero po południu zapadła decyzja, że turniej skrócony zostanie do trzech rund. Zwycięzcą w tych nietypowych okolicznościach został Szwed Bjorn Akesson. 35-latek wygrywał wcześniej czterokrotnie w Nordic Golf League, po raz pierwszy triumfując na Challenge Tour.

 

Dorota w Maroku

Szlaki polskiego kobiecego zawodowego golfa przeciera Dorota Zalewska. Tym razem wystąpiła w swoim drugim turnieju Ladies European Tour, w marokańskim Lalla Meryem Cup. Dostała się do LET dzięki grudniowym, dwuetapowym kwalifikacjom, rozgrywanym również w Maroku. Z imponującym wynikiem -11, uplasowała się tam na miejscu szesnastym. W swoim pierwszym turnieju w Kenii była 61. Po ponad tygodniowych przygotowaniach zagrała po raz drugi. Tym razem zabrakło jej jednego uderzenia do przejścia cuta. Z wynikiem +5 uplasowała się na dzielonym z ośmioma zawodniczkami miejscu 63. Jak relacjonowała, popełniła kilka błędów, które wiele ją kosztowały. Nie grała też najlepiej na greenach. Następnymi występami Polki będą dwa turnieje w Australii, organizowane na przełomie marca i kwietnia: NSW Women's Open i Australian Women's Classic. 

 

Angielka z trzecim trofeum

W Royal Golf Dar Es Salam, z wynikiem -13, zwyciężyła Angielka Bronte Law. W finałowy trzeci dzień popisała się niesamowitą rundą 64, która pozwoliła 28-latce sięgnąć po trzecie trofeum Ladies European Tour. Opowiadając o swoim burzliwym ostatnim dniu, Law, która w 2018 roku zwyciężyła w Q – School, również w Maroku, powiedziała: „Myślę, że powinnam częściej wracać do Maroka. Bardzo się cieszę, że mogę wrócić i wygrać. To zwycięstwo wydaje się nieco surrealistyczne.

Jej poprzednia wygrana miała miejsce w 2022 roku, w Aramco Team Series w Londynie. Mówiła wówczas otwarcie o zmaganiach mentalnych w trakcie sezonu i wierze w to, że może ponownie wygrać. „To zwycięstwo odzwierciedla całą ciężką pracę, którą wykonałam poza sezonem. W zeszłym roku naprawdę miałam problemy i wykonałam dużo pracy z moim trenerem mentalnym i Ianem Woosnamem, który jest oczywiście legendą golfa. To dowodzi, że jeśli włożę w to ciężką pracę i uwierzę w siebie, nadal mogę rywalizować na najwyższym poziomie”. Trzy uderzenia za Angielką finiszowała Francuzka Pauline Roussin-Bouchard. Na miejscu trzecim, tracąc kolejny punkt, znalazły się: Hiszpanka Fatima Fernandez Cano i Włoszka Maria Fassi.

 

Atrakcyjni seniorzy

Turniej w Maroku był szczególny z jeszcze jednego powodu. Równolegle do rywalizacji kobiet, w tym samym klubie, jednak na innym polu, rozgrywany był turniej PGA TOUR Champions, dla graczy 50 plus. Zawodniczki miały okazję wspólnie trenować, spotykać się i rozmawiać z legendami męskiego golfa. W turnieju tym pojawiły się między innymi takie sławy jak: Colin Montgomerie, Miguel Angel Jimenez, europejski kapitan Ryder Cup z Paryża - Thomas Bjorn, legenda koreańskiego golfa - K.J. Choi. Zagrali też zwycięzcy wielkoszlemowi, m.in. mistrz Masters - José María Olazábal, zwycięzca PGA Championship i The Open - John Daly, triumfator PGA Championship - Jeff Sluman, mistrz The Open - Tom Lehman, Ángel Cabrera, zwycięzca US Open i Masters. Najlepszy w Trophy Hassan II okazał się Argentyńczyk Ricardo González, który z rezultatem – 10 pokonał jednym uderzeniem Thomasa Bjorna, trafiając cztery birdie z rzędu na dołkach 13-16! Na podium, z -7, znaleźli się jeszcze Mark Hensby i Y.E. Yang. Do poprzedniego turnieju Champions Tour Gonzales dostał się dzięki poniedziałkowemu turniejowi kwalifikacyjnemu. Teraz jego zmartwienia się skończyły, zdobył pełnoprawne członkostwo w najlepszej seniorskiej lidze planety i może spełniać marzenia: „Bardzo komfortowo, bardzo szczęśliwy i bardzo wzruszony” - powiedział Gonzalez przez łzy po zwycięstwie. „Wszystko jest w moim ciele. Tak dużo pracowałem, żeby tu być, a to jest moje trofeum. Podoba mi się to”. Gonzalez uczył się gry jako caddie w Argentynie. Mieszka w Rosario, mieście, w którym urodził się Lionel Messi. Wygrywał cztery razy na European Tour, po raz ostatni w 2009 roku. Na swoim koncie ma teraz aż 29 profesjonalnych wygranych.


Kasia Nieciak