Sport

Kartki były niesłuszne

Rozmowa z Kamilem Rakoczym, trenerem Pniówka 74 Pawłowce

Kamil Rakoczy co chwila podpada sędziom. Fot. Norbert Barczyk/PressFocus

Czy ostatni mecz z MKS-em Kluczbork był najtrudniejszy z tych, które do tej pory rozegraliście?

- To był zdecydowanie najcięższy mecz, ale nie z tego powodu, że Kluczbork postawił nam niesamowite warunki, tylko dlatego że zagraliśmy bardzo słabo w ofensywie. Kreowaliśmy bardzo mało sytuacji pod bramką i pozwoliliśmy, żeby przeciwnik operował piłką bardzo długo. Długimi momentami musieliśmy się bronić, na szczęście udało nam się skutecznie grać w defensywie i to przyczyniło się do zdobycia trzech punktów.

W mojej ocenie bardzo dobrze na przedpolu radził sobie wasz bramkarz Patryk Zapała, który musiał walczyć z rosłymi napastnikami Kluczborka, Marcelem Slugą i Konradem Janickim. Jest pan zadowolony z jego postawy?

- Faktycznie, obaj napastnicy Kluczborka są słusznego wzrostu, dlatego mieliśmy problemy z utrzymaniem piłki czy wygraniem jeden na jeden, jeżeli piłka do nich docierała w polu karnym. Patryk już w trzecim meczu z rzędu zachował czyste konto i to jest najważniejsze. Oby spisywał się tak jak najdłużej.

W trzech ostatnich potyczkach zdobyliście komplet punktów. Teraz pójdziecie siłą rozpędu i żaden przeciwnik nie będzie wam straszny? Czy w kolejnych spotkaniach z Podlesianką Katowice, rezerwami Śląska Wrocław i Stilonem Gorzów będzie wam łatwiej, bo piłkarze nabrali pewności?

- Myślę, że tak. W poprzedniej rundzie nie przegraliśmy piętnastu meczów z rzędu, dlatego pod koniec nasza gra wyglądała rewelacyjnie. Teraz, jeżeli zwycięstwa będą przychodzić, ale musimy je wywalczyć na boisku, gra na pewno się uspokoi i będziemy bardziej wierzyć w swoje umiejętności. Wtedy się wszystko poukłada.

W meczu z Podlesianką będzie pan miał do dyspozycji wszystkich zawodników? Z Kluczborkiem trzech piłkarzy zostało upomnianych żółtymi kartkami, przy czym Kamil Herman dwukrotnie...

- Kamil nie musi pauzować, bo ma dopiero trzy żółte kartki. Wypada nam natomiast kapitan Tomek Musioł, który został upomniany po raz czwarty. Szkoda, bo to zawodnik, który ma dobrą jakość i bardzo pomaga nam w defensywie. Na pewno będzie go brakowało, ale z drugiej strony są zmiennicy, którzy czekają na szanse i mam nadzieję, że je wykorzystają.

Nie chcę, żeby pan to odebrał jako złośliwość, ale w co trzecim spotkaniu dostaje pan żółtą kartkę. W ostatnim meczu po dwóch „żółtkach” został pan przez Rafała Szydełkę odesłany na trybuny...

- Nie mam powodów, by się obrażać. Uważam, że żółte kartki otrzymałem niesłusznie, to jest proste i... niezrozumiałe, przynajmniej dla mnie. Trener gości - podobnie jak ja - zwracał uwagę sędziom na ich potknięcia, błędy oraz niezrozumiałe decyzje i nie został ukarany. Ja robię to w kulturalny sposób, mimo to prawie zawsze jest kartka dla mnie. Cóż, nic na to nie poradzę.

Rozmawiał Bogdan Nather

Chybiona diagnoza

Po porażce (0:1) z Pniówkiem 74 Pawłowice wiceprezes MKS-u Kluczbork Wojciech Smolnik zamieścił na Facebooku post: „Po kilku wygranych - przegrywamy - taka jest piłka - zabrakło żądeł (kontuzje - oby nic poważnego) - ale taki paradoks moim zdaniem to najsłabsza piłkarsko drużyna w lidze, ale za to mentalnie ścisły czub - szkoda”.

W związku z tak kategoryczną diagnozą mam dwa pytania do działacza z Kluczborka. Skoro Pniówek jest najsłabszy pod względem piłkarskim w III grupie 3. ligi, to dlaczego po 13 kolejkach ma aż 18 punktów więcej niż Polonia Słubice i 14 „oczek” więcej niż Stal Brzeg? Czy te 19 pkt, które zgromadził do tej pory, kupił na pchlim targu w Kluczborku czy może u „Fryzjera”?

Bogdan Nather