Karta się odwróciła
Zwycięstwo w doliczonym czasie gry smakuje wyjątkowo – przekonują piłkarze i trener pierwszoligowca z Legnicy.
MIEDŹ LEGNICA
W minioną sobotę drużyna znad Kaczawy odniosła pierwsze zwycięstwo na wyjeździe w bieżących rozgrywkach. Zielono-niebiesko-czerwoni pokonali na Konwiktorskiej warszawską Polonię, zapewniając sobie komplet punktów dopiero w doliczonym czasie gry dzięki skutecznej główce niemieckiego napastnika, Marcela Mansfelda.
- Bardzo się cieszymy, że wygraliśmy w takich dramatycznych okolicznościach, bo do tej pory częściej w końcówkach meczów traciliśmy bramki - powiedział zadowolony trener Miedzi, Ireneusz Mamrot. - Teraz karta się odwróciła, to my strzeliliśmy zwycięskiego gola praktycznie w ostatniej akcji meczu. W pierwszych 15-20 minutach spotkania było za dużo błędów i niedokładności w naszych poczynaniach. Już w pierwszej minucie gospodarze wypracowali sobie stuprocentową sytuację do zdobycia bramki. To była wprawdzie jedyna taka ich okazja w całym meczu, ale mogła mieć wpływ na jego późniejszy przebieg. Wiadomo, że jeżeli otworzyliby wynik, mogliby grę lepiej kontrolować. Z każdą minutą wyglądaliśmy jednak lepiej, chociaż nie powiem, że bardzo dobrze. W drugiej połowie lepiej kontrolowaliśmy mecz, toczył się on pod nasze dyktando i mieliśmy kilka okazji do zdobycia bramki. Cieszę się z okoliczności, w jakich strzeliliśmy zwycięskiego gola, bo w tym pojedynku dośrodkowania ze stałych fragmentów generalnie nie były najlepsze w naszym wykonaniu. Najważniejsze, że to ostatnie było bardzo dobre. Mamy trochę kontuzji w zespole, bo doszły teraz kolejne, ale mam nadzieję, że nie są na tyle poważne, żeby ci zawodnicy musieli dłużej pauzować i większość z nich będzie gotowa do czwartkowego meczu ze Zniczem Pruszków. Oprócz kontuzji mięśniowej Nemanji Mijuszkovicia pozostali piłkarze mają urazy mechaniczne. Niektórzy z nich już trenują, będzie fajnie, gdy dołączą do zespołu, bo wtedy zwiększą rywalizację.
Jednym z wyróżniających się zawodników w zespole gości w sobotniej potyczce był doświadczony obrońca, Bartosz Kwiecień. - Ktoś może powiedzieć, że zwycięstwo z „Czarnymi koszulami” było wyszarpane, wymęczone - powiedział na wstępie stoper „Miedzianki”. - Może i tak, ale pragnę zwrócić uwagę, że nie w każdym meczu będziemy w stanie zagrać tak, jak ze Stalą Stalowa Wola i wygrywać z przewagą większej liczby bramek. Pierwsza liga jest bardzo trudna i wymagająca. Ważne jest to, by być konsekwentnym oraz nie tracić bramek. Jak pokazał ostatni mecz w Warszawie z Polonią, zawsze jakieś sytuacje do strzelenia goli będą. Wykonaliśmy cel, który sobie założyliśmy. Przez większość tego meczu mieliśmy nad nim kontrolę i tak naprawdę poza kontratakami i początkiem pierwszej połowy, Polonia poważnie nam nie zagroziła. Padł wprawdzie tylko jeden gol, ale spotkanie trzymało kibiców w napięciu od samego początku do samego końca. Czy takie zwycięstwa smakują lepiej niż wygrane różnicą kilku goli? Tak właśnie jest, chociaż życzyłbym sobie, żeby już do przerwy było na przykład 3:0 i spokojnie kontrolowalibyśmy przebieg meczu. Ale nie zawsze ma się to, czego się chce. Musimy ciężko pracować i być konsekwentnym w tym, co robimy, bo za tym idą punkty. Powiem za siebie, że nie przeżywam poprzednich meczów i nie płaczę nad rozlanym mlekiem. Każdy mecz jest ważny i nie ma sensu oglądać się za siebie. Piłka nożna jest tak pięknym sportem, że jak zagrasz słabszy mecz, to za tydzień masz możliwość poprawy. A jak zagrasz dobry, to musisz to udowodnić za tydzień. Krok po kroku musimy wykonywać to, co nam zakłada trener i cały sztab szkoleniowy. Jeżeli będziemy wywiązywać się z powierzonych zadań, to na pewno będzie dobrze.
Bogdan Nather