Sport

„Karo” rwie się do gry

Dziś w Centralnym Ośrodku Sportu w Szczyrku zakończy się zgrupowanie kobiecej kadry, która przygotowuje się do listopadowo-grudniowych mistrzostw Europy.

Karolina Kochaniak-Sala podjęła walkę z czasem... Fot. Pawła Bejnarowicz/ZPRP

REPREZENTACJA KOBIET

Biało-czerwone po raz ostatni trenowały wspólnie w kwietniu, kiedy w ciągu kilku dni dwukrotnie wygrały z Kosowem, uzyskując awans na Euro, a także zagrały towarzysko z Brazylią. Jak łatwo obliczyć, od ostatniego spotkania minęło ponad pięć miesięcy. W kadrze niewiele się zmieniło, trener Arne Senstad nadal ufa zawodniczkom, które powoływał na poprzednie zgrupowania, choć był zmuszony dokonać jednej zmiany. Miejsce Aleksandry Rosiak, wracającej po zagranicznych wojażach do MKS-u Lublin, zajęła Katarzyna Cygan z MKS-u Gniezno. Powody tej roszady nie są znane, ale najpewniej chodzi o kwestie zdrowotne. Z drugiej strony w ostatnim meczu Orlen Superligi „Rosi” wybiegła na boisko i nawet zdobyła bramkę... Norweski szkoleniowiec najwyraźniej uznał, że ta zawodniczka nie wymaga testów i lewa połówka rozegrania podczas towarzyskiego turnieju w Czechach zostanie obsadzona między innymi przez Cygan, dysponującą bardzo podobnymi parametrami do Rosiak.

W zgrupowaniu brało udział 19 piłkarek i określenie „brało” jest trafne, bo Karolina Kochaniak-Sala od ponad pięciu miesięcy przechodzi rehabilitację po zerwaniu więzadeł krzyżowych. Bardzo jej jednak zależało na tym, aby towarzyszyć koleżankom i w niektórych ćwiczeniach brała udział. Leczenie liderki narodowego zespołu przebiega mozolnie, ale prawidłowo, lecz na treningi z pełnym obciążeniem jest jeszcze za wcześnie. Trudno też jednoznacznie stwierdzić, czy „Karo” zdąży się wykurować na mistrzostwa Europy. - Bardzo bym już chciała wrócić. Z czasem jest nawet coraz gorzej, bo czuję, że mogę robić więcej, ale to wciąż za mało, żeby grać. Dlatego nie zawsze łatwo jest oglądać mecze koleżanek. Gdy siedzę na trybunach, często zastanawiam się, co bym zrobiła w danej sytuacji. Moja głowa po części jest już na parkiecie, jednak muszę poczekać, żeby nogi też się tam znalazły -powiedziała zawodniczka Zagłębia Lubin.

Jej ewentualny brak byłby sporym osłabieniem i trener Senstad na środku rozegrania musiałby szukać innych rozwiązań. Posłużyć ma temu towarzyski turniej w czeskim Chebie, na który kadrowiczki udadzą się dziś. Do pokonania będą miały ponad 600 km, a w mieście pod niemiecką granicą czeka je spora dawka wysiłku. W ciągu trzech dni rozegrają bowiem trzy mecze. Pierwotnie miały się zmierzyć z Egipcjankami, ale te niemal w ostatniej chwili odwołały przyjazd. By uniknąć „pustego przebiegu”, organizatorzy dokooptowali do turnieju Hazenę Kynżvart. Z wicemistrzyniami Czech Polki zmierzą się w sobotę o 13.00 i tym meczem zakończą udział w imprezie. Rozpoczną natomiast czwartkowym (19.00) starciem z Islandkami, a w piątek (19.00) ich rywalkami będą Czeszki. Turniej ma pomóc w zgraniu zespołu przed wspomnianym Euro, które od 28 listopada do 15 grudnia odbędzie na Węgrzech, w Austrii i w Szwajcarii. Nasz zespół trafił do grupy C wraz z Hiszpanią, Portugalią i Francją.

(mha)