Sport

Karny raport

Miedź Legnica miała lepsze statystyki, ale mecz, w którym aż trzy gole padły z rzutów karnych, wygrali goście z Tychów.

Daniel Rumin (z prawej) strzelił bezcennego, pierwszego gola w tym sezonie. Fot. Paweł Andrachiewicz/PressFocus

Przed sobotnią wizytą na Stadionie Orła Białego w Legnicy drużyna GKS-u Tychy na wjeździe odniosła tylko jedno zwycięstwo (1:0 z Pogonią Siedlce), więc nie była faworytem tej potyczki. Ale życie uczy, że nie każdy zespół jest w stanie utrzymać na swoich barkach brzemię faworyta. Wprawdzie pomeczowe statystki zdecydowanie przemawiały na korzyść gospodarzy, ale co z tego, skoro komplet punktów zgarnęła drużyna z Górnego Śląska. Wrażeniem artystycznym kibice mogą się podniecać w łyżwiarstwie figurowym bądź gimnastyce artystycznej, a w futbolu liczą się tylko suche fakty. Przejdźmy zatem do konkretów: posiadanie piłki 55-45 proc., strzały celne 8:5, strzały niecelne 12:5, rzuty rożne 8:3, spalone 3:1, faule 10:14.

Wszystko układało się po myśli sympatyków zielono-niebiesko-czerwonych do 35 minuty. Wtedy właśnie grający na prawej obronie gospodarzy Jacek Podgórski (zastępował pauzującego za nadmiar żółtych kartek 21-letniego Michaela Kostkę) sfaulował w polu karnym gospodarzy szarżującego Marcela Błachewicza i arbiter bez wahania podyktował „jedenastkę” dla tyszan. Sprawiedliwość wymierzył Austriak Julius Ertlthaler i podopieczni trenera Artura Skowronka zeszli na przerwę z jednobramkową zaliczką.

Goście powiększyli przewagę w 62 minucie, gdy Iwo Kaczmarski sfaulował Tobiasza Kubika, a przy uderzeniu „z wapna” nie pomylił się Daniel Rumin. Chwilę później doszło do przepychanek, za które żółtymi kartkami zostali ukarani Błachewicz i Adnan Kovaczević. Niewiele brakowało, by w 70 minucie goście strzelili trzeciego gola. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Juliana Keiblingera uderzał głową Jakub Tecław, kapitalnie interweniował Jakub Wrąbel, a dobitka Rumina wylądowała na poprzeczce!

Co się jednak odwlecze, to nie uciecze. W 90 minucie po dośrodkowaniu z lewej strony Natana Dzięgielewskiego w polu karnym Wiktor Niewiarowski uciekł obrońcom Miedzi i głową z pięciu metrów podwyższył wynik na 3:0. Podopiecznym Ireneusza Mamrota gorycz porażki tylko nieznacznie osłodził gol Marcela Mansfelda, który wykorzystał rzut karny podyktowany za zagranie piłki ręką w polu karnym przez Jakuba Budnickiego.

Bogdan Nather


GŁOS TRENERÓW

Artur SKOWRONEK: – Bardzo pragnęliśmy tego zwycięstwa. Cieszę się, że byliśmy tak trudnym rywalem dla Miedzi. Trudne spotkanie za nami, ale zawodnicy wypracowali sobie ten wynik. Potrzebowaliśmy takiego przełamania.

Ireneusz MAMROT: – Bardzo trudno zaakceptować ten mecz, biorąc pod uwagę nasze błędy. Stworzyliśmy wiele sytuacji i do momentu rzutu karnego mieliśmy ten mecz pod kontrolą. Naszym mankamentem jest decyzyjność w polu karnym. Uważam, że z przebiegu gry nie zasłużyliśmy na porażkę.