Sport

Karbowy w poczekalni

Były zawodnik Piasta Gliwice ma pomóc będącemu w kryzysie Zagłębiu Sosnowiec.

Wiele wskazuje, że Filip Karbowy ponownie założy koszulkę Zagłębia... Fot. Piotr Matusewicz/PressFocus

Zespół trenera Marka Gołębiewskiego zawodzi na całej linii. Po pokonaniu Sokoła Kleczew w czterech kolejnych meczach uciułał raptem 2 punkty, a do tego odpadł z Pucharu Polski. Na domową wygraną Zagłębie czeka od kwietnia. W miniony weekend ponownie rozczarowało, bo trudno inaczej ocenić „oczko” w wyjazdowym starciu z nowotarskim beniaminkiem 2. ligi. Starsi kibice żartowali, że nie spodziewali się, iż dożyją czasów, kiedy Zagłębie i Podhale będą rywalizować na zielonej murawie, bo te drugie bardziej kojarzy się z hokejem.

Prawdę mówiąc, we wspomnianym meczu po pełną pulę powinni sięgnąć gospodarze. Mieli jednak ułatwione zadanie, bo mniej więcej od 60 minuty ich rywale zwyczajnie stali. To był kolejny mecz, w którym w drugiej połowie sosnowiczanom zwyczajnie „odcięło prąd”. Powody są dwa: albo zespół został latem „zajechany”, stąd ma ciężkie nogi, albo jest niedotrenowany i teraz po prostu brakuje mu sił. Nad trenerem Gołębiewskim zbierają się więc czarne chmury, ale z naszych informacji wynika, że do kolejnego meczu, a więc starcia z Olimpią Grudziądz, zmiany nie będzie. Na aucie może się natomiast znaleźć Marcin Nawrat, odpowiedzialny za przygotowanie motoryczne.

Trener Gołębiewski szuka złotego środka, zmienia ustawienia, ale na razie jego pomysły nie przynoszą efektów, czytaj zdobyczy punktowej. Już na początku rozgrywek Zagłębie pląta się w ogonie tabeli, a przecież przed sezonem - patrząc na to co na papierze - miało być jednym z kandydatów do gry o awans.

Być może grę w środku pola uda się uporządkować przy współudziale Filipa Karbowego, który już występował w Zagłębiu... Urodzony w Turku zawodnik futbolowego abecadła uczył się najpierw w Szkółce Piłkarskiej Olo Władysławów, a następnie w juniorach Legii Warszawa. Po występach w rezerwach stołecznego klubu najpierw trafił do Miedzi Legnica, a następnie do Wigier Suwałki. To z tego ostatniego klubu - latem 2019 roku - zameldował się w Sosnowcu. Piłkarzem Zagłębia był przez dwa sezony. W sumie zaliczył w nim 46 pierwszoligowych występów i zdobył 8 bramek. Potem była Chojniczanka, z którą w 2022 roku awansował do 1. ligi, a dobra postawa na zapleczu ekstraklasy zaowocowała transferem do Piasta Gliwice. - W ostatnich sezonach Piast pokazał, że jest jednym z topowych klubów w Polsce i jest to bardzo dobre miejsce do rozwoju. Jestem zdania, że ciężką pracą można wywalczyć sobie marzenia i będę dążył do tego, aby te marzenia spełniać - mówił latem 2023 roku, kilka chwil po podpisaniu umowy z nowym klubem. Niestety, skończyło się na pobożnych życzeniach. Karbowy nie przebił się bowiem do składu, na boiskach ekstraklasy zaliczył w sumie tylko 4 występy. Latem Piast nie skorzystał z opcji przedłużenia umowy z pomocnikiem, który za kilka dni skończy 28 lat. Karbowy rozpoczął więc poszukiwania klubu, ale na razie z nikim się nie związał. Od kilkunastu dni trenuje w Sosnowcu i niewykluczone, że tuż przed zamknięciem transferowego okienka (8 września) ponownie zwiąże się z Zagłębiem. Zresztą klub ze stolicy Zagłębia Dąbrowskiego lubi dawać drugą, a nawet kolejną szansę swoim byłym piłkarzom. Ale to już historia na inną opowieść...

Krzysztof Polaczkiewicz