Sport

Kapitańskie tango

Polacy odnieśli trzy planowe zwycięstwa w grupie, choć w ostatnim spotkaniu z Holendrami punkty wcale nie przyszły łatwo.

Bartosz Kurek po meczu z Holandią miał powody do zadowolenia, bo jak przystało na kapitana, był pierwszoplanową postacią tego widowiska. Fot. PAP/EPA

MISTRZOSTWA ŚWIATA MĘŻCZYZN

Aż strach pomyśleć, jaki przebieg miałby ostatni mecz grupowy Polaków z Holendrami w mistrzostwach świata na Filipinach, gdyby zabrakło Bartosza Kurka, który w ostatnich dniach narzeka na złe samopoczucie. Kapitan reprezentacji wzniósł się na wyżyny umiejętności i atakował z 83-procentową skutecznością. Przed długi czas utrzymywał zespół w grze. Potem dobrą zmianę dał Kamil Semeniuk, a od drugiej odsłony do tego duetu dołączył Tomasz Fornal. Podstawowa robota w tym turnieju została zrobiona, a teraz pora na fajerwerki!

W składzie wyjściowym obu drużyn nie było niespodzianek. Jednak wieści napływające z obozu Biało-czerwonych były dość niepokojące. Nasi siatkarze walczyli z wirusem i nie czuli się zbyt dobrze. Na szczęście nie są to groźne dolegliwości.

Trener Polaków Nikola Grbić przed spotkaniem z Holendrami stwierdził, że teraz dopiero zaczyna się prawdziwe granie. Jego słowa sprawdziły się co do joty. Pomarańczowi nie mieli nic do stracenia i postanowili w polu serwisowym podjąć pełne ryzyko. Silną zagrywką odrzucili naszych siatkarzy od siatki. Obiektem zainteresowania rywali był Wilfredo Leon, mający zarówno w przyjęciu, jak i ataku spore problemy. Holendrzy popełnili 5 błędów przy 3. asach serwisowych. Biało-czerwoni o jeden błąd więcej. Siła ataku była po stronie Holendrów, ale wynik oscylował wokół remisu. Kłopoty naszej drużyny pojawiły się w momencie, gdy na zagrywce pojawił się Tom Koops. Jego serwis sprawił Biało-czerwonym wiele kłopotów i rywale wyszli na prowadzenie 22:19. Potem dołożyli kolejne dwa punkty. Sytuacja stała się bardzo zła. Dwoma udanymi atakami Leona i asem serwisowym Kurka Polacy zmniejszyli straty, ale tę odsłonę zapisali po stronie strat.

Trudno się dziwić, że set został przegrany, skoro rozgrywający Marcin Komenda miał zaledwie tylko jedna opcję w ofensywie. Kurek atakował bezbłędnie, lecz Leon i Fornal zupełnie nie istnieli. Owszem, ten drugi był niezły w defensywie, ale to było stanowczo za mało. Grbić szybko zareagował, bo już przy stanie 4:5 wycofał Leona i na boisku pojawił się Semeniuk. Była to trafiona decyzja, bo młody żonkoś - ślub wziął tuż przed turniejem - stanął na wysokości zadania i swoją postawą dodał sporo jakości. Nie kto inny, jak właśnie Semeniuk przechylił szalę zwycięstwa w ostatniej partii. Przy stanie 17:18 zagrał trzy asy serwisowe i zdobył punkt atakiem z drugiej linii!

Nim do tej sytuacji doszło przeżywaliśmy spore emocje w 2. secie, bo Polacy prowadzili zaledwie 23:22. Rywale nie wytrzymali presji. Rządy na parkiecie przejął niezawodny Kurek. Zdobył dwa zwycięskie punkty i odetchnęliśmy z ulgą.

W kolejnej odsłonie było nieco lżej, bo ton grze nadawali Biało-czerwoni. Rywale nie dawali za wygraną i do połowy seta nasz zespół prowadził zaledwie punktem (16:15). Dwa udane bloki oraz as Semeniuk sprawiły, że zrobiło się 20:16 i sytuacja została opanowana.

Wydawało się w tym momencie, że opór Holendrów został załamany. To było tylko nasze życzenie... Holendrzy prowadzili 18:16 i dopiero wspomniana szarża Semeniuka sprawiła, że Polacy wygrywali 21:18. Rywale próbowali jeszcze podjąć walkę. Bezskutecznie, bo rutynowani Polacy takich sytuacji nie marnują.

Nie był to oszałamiający mecz w wykonaniu podopiecznych trenera Grbicia, ale liczy się przecież końcowy efekt. Teraz trzeba wypocząć i przygotować się do sobotniego występu z Kanadą.


◼ Polska – Holandia 3:1 (22:25, 25:23, 25:19, 25:22)

POLSKA: Komenda (1), Leon (5), Kochanowski (7), Kurek (19), Fornal (15), Huber (7), Popiwczak (libero) oraz Semeniuk (14). Trener Nikola GRBIĆ.

HOLANDIA: Berkhout (1), Koops (11), van der Ent (1), Ahyi (23), Tuinstra (12), Plak (11), Jorna (libero) oraz Wiltenburg, Meijs, Korenblek (5), Bak. Trener Joel BANKS.

Sędziowali: Ibrahim Ismail Alblooshi (Zjednoczone Emiraty Arabskie) i Vladimir Simonovic (Szwajcaria). Widzów 3399.

Przebieg meczu

I: 10:8, 14:15, 18:20, 22:25.

II: 9:10, 14:15, 20:16, 25:23.

III: 10:8, 15:12, 20:16, 25:19.

IV: 9:10, 14:15, 20:18, 25:22.

Bohater – Bartosz KUREK.

(sow)