Taras Romanczuk w meczu z Zagłębiem Lubin obchodził piękny jubileusz . Fot. Adam Starszyński/PressFocus


Kapitańskie tango

Pomocnik „Jagi” Taras Romanczuk w minionej kolejce rozegrał 300. mecz w ekstraklasie!


JAGIELLONIA BIAŁYSTOK

W sobotę w Lubinie w spotkaniu przeciwko Zagłębiu niespełna 33-letni pomocnik Taras Romanczuk rozegrał 300. mecz ligowy w Jagiellonii. Jednocześnie był to jego 300. mecz w ekstraklasie, co oznacza, że kapitan drużyny z Białegostoku znalazł się w elitarnym „Klubie 300”, który zrzesza zawodników, którzy rozegrali przynajmniej trzysta spotkań na najwyższym poziomie rozgrywkowym w Polsce.


Ciągle ma ambicje

Warto podkreślić, że Taras jest pierwszym zawodnikiem, który znalazł się w tym gronie, rozgrywając wszystkich 300 meczów w barwach Jagiellonii. Jednocześnie doświadczony pomocnik jest zdecydowanym liderem w klasyfikacji drużyny z Białegostoku z największą liczbą występów w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce. Poza tym kapitan „żółto-czerwonych” stał się pierwszym zawodnikiem w XXI wieku, który pierwszych 300 występów w ekstraklasie rozegrał w jednym klubie. - Szczerze powiedziawszy do niedawna nawet o tym nie wiedziałem, że rozegrałem 300. mecz w ekstraklasie - przyznał Taras Romanczuk w wywiadzie z portalem jagiellonia.pl. - Fajna sprawa. Od wielu lat jestem w klubie, z tych wszystkich spotkań większość rozegrałem od pierwszej do ostatniej minuty, ponieważ rzadko kiedy opuszczałem boisko. Życzę sobie, aby zdrowie mi dopisywało, a ja chcę swoją grą uzasadniać, że ciągle warto dawać szansę Tarasowi Romanczukowi. Chcę swoją grą udowodnić, że nadal jestem ważnym ogniwem, chociaż nie czuję się legendą Jagiellonii. W moim odczuciu legenda to jest ktoś, kto zakończył już granie, zawiesił buty na kołku i coś osiągnął w danym klubie. Ciągle mam jeszcze ambicje, przed każdym sezonem stawiam sobie wyzwania. Przede wszystkim chcę być zdrowy, abym mógł trenować. Nie wyobrażam sobie życia bez piłki. Naturalnie znam swój pesel, wiem ile mam lat i zdaję sobie sprawę, że bliżej mi do końca niż początku, ale póki mogę chcę czerpać radość z gry, z każdej chwili spędzonej na treningu oraz na boisku. Czy czuję się zawodnikiem spełnionym? Kilka razy byłem drugi, czy to w lidze, czy w rozgrywkach pucharowych i wiem, że to mnie nie satysfakcjonuje. Wspólnie z Jagiellonią chciałbym zdobyć jakieś trofeum, bo nie cierpię przegrywać.


Ciężka, codzienna praca

300 meczów w ekstraklasie na przestrzeni niecałych 10 lat oznacza, że w każdym sezonie Taras Romanczuk był ważną postacią w Jagiellonii. Co jest tajemnicą jego sukcesu i stabilności formy? - Zawsze motywowała mnie rywalizacja w zespole, a w Jagiellonii środek pola w każdym sezonie był bardzo mocno obsadzony - powiedział piłkarz, który od 2018 roku ma polskie obywatelstwo. - Wiem, że nikt nie da mi tego miejsca za darmo, dlatego muszę udowodnić, że zasługuję na miejsce w wyjściowej jedenastce. Poza tym zawsze starałem się dbać o siebie, swoje zdrowie. Przyjechać przed treningiem, popracować, zostać także po nim, aby porobić ćwiczenia pozwalające uniknąć kontuzji. Zawsze starałem się być do dyspozycji obecnego oraz poprzednich trenerów. Nie ma w tym niczego sekretnego. Po prostu ciężka, codzienna praca, a także fakt, że nie cierpię przegrywać, nawet podczas gierek treningowych. Po każdej porażce jestem zły przede wszystkim na siebie.


Siódmy w „sztafecie”

Taras Romanczuk w polskiej ekstraklasie zadebiutował 15 sierpnia 2014 roku w przegranym 0:3 spotkaniu z Legią Warszawa. Wszedł na boisko w II połowie, zmieniając Jonatana Strausa. Wychowanek klubu MFK Kowel jest siódmym zawodnikiem z Jagiellonią w CV, który znalazł się w „Klubie 300”. Przed nim do tego grona dołączyli Piotr Lech (357 występów w ekstraklasie, w tym 22 w Jagiellonii), Rafał Grzyb (313 występów, 242 w Jagiellonii), Maciej Gajos (333 mecze, 94 w Jagiellonii), Michał Pazdan (303 mecze, 127 w Jagiellonii), Tomasz Frankowski (302 mecze, 129 w Jagiellonii) oraz Tomasz Sokołowski I (301 meczów, 8 w Jagiellonii). Taras Romanczuk jest zarazem 29. zawodnikiem, który rozegrał przynajmniej 300 meczów w ekstraklasie dla jednego klubu.

Bogdan Nather