Sport

Kapitańskie tango

31-letni Mikael Ishak strzelił zwycięskiego gola dla lidera ekstraklasy w meczu z Radomiakiem. To 60. trafienie Szweda w naszej lidze.

Najlepszy snajper „Kolejorza” Mikael Ishak (z lewej) zapewnił swojej drużynie zwycięstwo. Fot. PAP/Jakub Kaczmarczyk

Kapitan Lecha Mikael Ishak wielokrotnie udowadniał, że w razie kłopotów można polegać na nim jak na Zawiszy. Nie inaczej było w sobotę w potyczce z Radomiakiem. Kiedy po stracie wyrównującego gola lider ekstraklasy zaczął tracić pewność siebie, nadzieję na zwycięstwo przywrócił mu doświadczony Szwed, bezbłędnie wykorzystując solówkę Portugalczyka Afonso Sousy i jego genialne podanie.

Mecz rozpoczął się zgodnie z przewidywaniami, bo od zdobycia bramki przez gospodarzy. Po dośrodkowaniu Patrika Waalemarka z rzutu wolnego Christos Donis niefortunnie wybił piłkę przed pole karne, prosto pod nogi Joela Pereiry. Portugalczyk miał dużo czasu, by dokładnie przymierzyć. Zmusił do kapitulacji Macieja Kikolskiego. Niewiele brakowało, by 10 minut później goście strzelili samobójczego gola. Ramil Mammadow lekkomyślne posłał futbolówkę w światło swojej bramki i tylko przytomność umysłu Kikolskiego uchroniła Radomiaka przed stratą drugiego gola.

Kibicom Lecha szczęki opadły w 49 minucie, gdy efektowną akcją popisał się Zie Outtara. Piłkarz z Wybrzeża Kości Słoniowej zaskoczył Bartosza Mrozka strzałem w długi róg, doprowadzając do wyrównania. Dopiero akcja Sousy i celny strzał Ishaka zapewniły gospodarzom komplet punktów. - Wygraliśmy mecz, więc oczywiście jestem zadowolony - powiedział strzelec pierwszego gola dla gospodarzy, Joel Pereira. - Patrząc całościowo zagraliśmy niezłe spotkanie i zdobyliśmy trzy punkty. Gram w Polsce od lat i wiem, że tutaj nie ma łatwych meczów. Możemy być rozczarowani, że nie strzeliliśmy więcej goli, bo szczególnie w pierwszej połowie mieliśmy ku temu okazje. Pierwsze 35 minut było w naszym wykonaniu bardzo dobre, końcówka trochę gorsza. Mierzyliśmy się z wymagającym rywalem, który ma w swoich szeregach dobrych zawodników, więc to na pewno nie było łatwe zadanie.

Bogdan Nather

60 GOLI w PKO BP Ekstraklasie strzelił do tej pory napastnik Lechitów, Mikael Ishak.

7294 KOBIET obejrzało z wysokości trybun mecz „Kolejorza” z Radomiakiem.



GŁOS TRENERÓW

Bruno BALTAZAR: - To był bardzo dobry mecz z obu stron. Spotkały się drużyny, które chciały grać dobrą piłkę. Tak jak się spodziewaliśmy, Lech mocno rozpoczął i zepchnął nas do niskiej obrony, ale byliśmy na to przygotowani. Rywal wprowadzał dużą liczbę zawodników do środka, kreował różne krótkie kombinacje i to powodowało nasze początkowe problemy. Kontrolowaliśmy jednak sposób, w jaki Lech chciał rozgrywać to spotkanie. Straciliśmy gola ze stałego fragmentu w taki sposób, w jaki się nie spodziewaliśmy. Po bramce zaczęliśmy się czuć bardziej komfortowo z piłką, łapaliśmy pewność siebie. W przerwie powiedziałem zawodnikom, żebyśmy mocno zaczęli drugą połowę i tak też zrobiliśmy, a potem graliśmy tak, że byliśmy w stanie strzelić kolejne gole. Drugą bramkę straciliśmy, kiedy mieliśmy spotkanie pod kontrolą. Uważam, że sprawiedliwym wynikiem byłby remis.

Niels FREDERIKSEN: - Cieszymy się z kolejnego zwycięstwa, bo to jest najważniejsze. Myślę, że zaczęliśmy nieźle, mieliśmy kontrolę nad meczem, ale potem tę kontrolę zaczęliśmy tracić. Rywale w końcówce pierwszej połowy też mieli już swoje sytuacje. W przerwie powiedzieliśmy sobie, że musimy strzelić drugiego gola, bo jednobramkowa przewaga może nic nie znaczyć. Początek drugiej części meczu nie był najlepszy w naszym wykonaniu, po prostu po przerwie nie wyszliśmy na boisko z odpowiednią koncentracją, a taka sytuacja nie powinna nam się zdarzyć. Natomiast ważne jest to, że po słabszym momencie byliśmy na tyle mocni mentalnie, że podnieśliśmy się i odwróciliśmy losy meczu, zdobywając zwycięską bramkę.

MÓWIĄ LICZBY
LECH RADOMIAK
62 posiadanie piłki 38
9 strzały celne 2
4 strzały niecelne 8
5 rzuty rożne 4
0 spalone 1
15 faule 14
0 żółte kartki 3