Kapitan daje przykład
Mateusz Ponitka kiedyś walczył o grę w NBA. Teraz w EuroBaskecie ani na krok gwiazdom NBA nie ustępuje.
Mateusz Ponitka i Robert Lewandowski. Spotkanie na szczycie kapitanów kadry koszykarzy i piłkarzy. Fot. Facebook Kosz Kadra
Polacy w efektownym stylu zapewnili sobie awans do fazy pucharowej EuroBasketu, a jej najlepszym zawodnikiem jest Mateusz Ponitka. Kapitan Biało-czerwonych rozgrywa znakomite zawody, dwukrotnie otrzymywał tytuł MVP meczu (spotkania ze Słowenią oraz Islandią), jest w czołówkach klasyfikacji najlepszych strzelców i zbierających. W tym miejscu nie znalazł się przypadkiem.
Marzenie o NBA
Ponitka koszykarsko dorastał przez lata, by teraz zbierać żniwa. W 2010 roku o 17-latku z Ostrowa Wielkopolskiego po raz pierwszy zrobiło się głośno. W Barcelonie został wybrany najbardziej wartościowym zawodnikiem zorganizowanego przez NBA campu "Koszykówka bez granic", a nagrodę wręczał mu sam Pau Gasol. W tym samym roku reprezentacja Polski do lat 17 została wicemistrzem świata (przegrała tylko z Amerykanami), a Ponitka był drugim strzelcem turnieju. Rok później w Portland nastolatek uczestniczył w Nike Hoop Summit. W meczu najlepszych młodych koszykarzy na świecie był najskuteczniejszym zawodnikiem Ekipy Reszty Świata, a gratulacje składał mu m.in. Kobe Bryant. W 2015 roku wychowanek Kasprowiczanki Ostrów Wlkp. był blisko NBA - tuż przed draftem wziął udział w sześciu treningach organizowanych przez kluby NBA (interesowali się nim Phoenix Suns, Utah Jazz, Dallas Mavericks, Orlando Magic, Philadelphia 76ers i Detroit Pistons). Wydawało się, że w drafcie zostanie wybrany.
- Pojechałem do USA, dałem z siebie wszystko, tyle, ile miałem w baku po długim, ciężkim sezonie. Płakał nie będę. Różne są drogi do celu do NBA, draft to tylko jedna z nich - mówił wtedy koszykarz.
Rosyjskie kontrowersje
Po latach Ponitka pogodził się, że w NBA raczej już nie zagra. Postawił na silne ligi europejskie. W Eurolidze występował w barwach tak silnych zespołów, jak Panathinaikos Ateny czy Partizan Belgrad. W lipcu 2018 roku podpisał umowę z Lokomotiwem Kubań. Liga rosyjska wyraźnie mu przypasowała, bo po roku trafił do Zenitu Sankt Petersburg, gdzie spędził kolejne trzy sezony. Kiedy w lutym 2022 roku doszło do pełnoskalowej agresji na Ukrainę, reprezentant Polski przeżył trudne chwile. W pierwszym impulsie podjął oczywistą decyzję - opuścił Rosję, zostawił Zenit. Niespodziewanie jednak po dwóch tygodniach wrócił i zagrał w meczu z CSKA. spotkał się wtedy z ogromnym hejtem ze strony kibiców, w jednej z późniejszych rozmów przyznał, że był nawet bliski zakończenia gry w reprezentacji. Szybko rozwiązał kontrakt w Petersburgu i wrócił do kraju. - Po meczu w Moskwie powiedziałem trenerowi i generalnemu menedżerowi, że nie jestem w stanie udźwignąć mentalnie, psychicznie tej sytuacji i że chcę usiąść do rozmów, by znaleźć wyjście z impasu. Nie życzę żadnemu koszykarzowi, by musiał przeżywać to, co ja - wyjaśniał na konferencji po powrocie do Polski. - Jestem przeciwny rosyjskiej agresji na Ukrainę. Wojna jest ogromnym złem. Nie powinno do tego dojść. Wspieram mentalnie i materialnie, jak się da, osoby związane z Ukrainą. Nie chcę mówić o tej pomocy, bo nie robię tego po to, by chwalić się publicznie. Mam nadzieję, że wojna skończy się jak najszybciej, ludzie cierpią, ludzie giną” - dodał.
To zdarzenie kosztowało go bardzo dużo. Pomógł mu powrót do kadry. Koledzy i trener przyjęli go bardzo dobrze. Wyjechali na EuroBasket do Pragi. W stolicy Czech w grupie zajęli trzecie miejsce, a to oznaczało przepustkę do fazy pucharowej w Berlinie.
W 1/8 finałuograli Ukraińców, a potem... po 51 latach przerwy zakwalifikowali się do półfinałów mistrzostw Starego Kontynentu. W ćwierćfinale nasz zespół sensacyjnie pokonał broniącą tytułu Słowenię, Ponitka był bohaterem tamtego meczu - stał się trzecim zawodnikiem w historii EuroBasketu, który zaliczył triple-double (26 punktów, 16 zbiórek i 10 asyst)!
Mentalnie gotowi
Wydawało się, że to w Berlinie było apogeum możliwości Ponitki, zresztą on sam coś w tym stylu powiedział. – Mam nadzieję, że progres się zaczyna i moda na koszykówkę wróci. Liczę, że zaczniemy od dzieci, które nas oglądają i widzą, że warto. Ja osobiście więcej już nic nie mogę zrobić – stwierdził w jednym z wywiadów.
Tymczasem obecny EuroBasket pokazuje, że Ponitka może i chce zrobić więcej. Grę kapitana ogląda się z przyjemnością. W każdym meczu pokazuje charakter, walczy do końca, kibice go uwielbiają. Kiedy innym nie idzie, to Ponitka wchodzi pod kosz i przełamuje złą serię. FIBA właśnie podała, że kapitan reprezentacji Polski jest na siódmym miejscu w klasyfikacji strzelców EuroBasketu, którzy wciąż są aktywni. Na razie zdobył 332 punkty. A to nie jest jego ostatnie słowo...
Polacy w piątek ruszają do Rygi, gdzie zacznie się faza pucharowa. Wszystko może się zdarzyć. - Jesteśmy gotowi mentalnie do takich meczów. Już to udowadnialiśmy. Jesteśmy kolektywem, zespołem, który wychodzi i walczy. Możemy przegrywać, wygrywać, mieć słabsze momenty. To jest sport, ale my będzie walczyć! - zapowiada kapitan.
(pp)
