Sport

Kapelusze z głów!

Hutnik rozpoczynał sezon meczem ze Świtem i kończył z nim tegoroczne zmagania, nie zdobywając nawet punktu. Krakowianie w Szczecinie musieli sobie radzić bez najlepszego strzelca. Michał Głogowski trzy ostatnie spotkania zakończył bez gola, a z sobotniego występu wykluczyła go choroba. Prawdopodobnie ostatnim występem 19-latka dla klubu z Suchych Stawów, przed przenosinami do Lechii Gdańsk, był domowy mecz z GKS-em Jastrzębie. Piszemy „prawdopodobnie”, bo czasem kluby podejmują różne decyzje. Napastnik jest zawodnikiem ekstraklasowicza od września, jednak do końca roku został wypożyczony do Hutnika. Trener Maciej Musiał mówił wtedy, że powoływany do reprezentacji piłkarz nie jest jeszcze gotowy do występów w elicie. Można więc zakładać scenariusz, choć na razie nie wiemy, na ile on jest prawdopodobny, że do końca sezonu zostanie on w 2. lidze. Wiele do powiedzenia w tej kwestii może mieć nowy trener gdańszczan, który zastąpi odsuniętego w ten weekend od obowiązków Szymona Grabowskiego.

Szkoleniowiec Hutnika często mówi, czy jakiś mecz mógłby być lub nie być reklamą 2. ligi. Na zakończenie tegorocznych zmagań oba zespoły zaserwowały kibicom ciekawe widowisko, a dla zobaczenia czterech goli warto było wyjść z domu. W obu meczach „Dumy Nowej Huty” i Świtu na listę strzelców wpisywał się Szymon Kapelusz. W sobotę podwyższył wynik po 6 minutach od pierwszego gola. 30-latek miał dobrą końcówkę i trafił po raz trzeci z rzędu. Ostatniego gola zdobył piętą, stojąc bokiem do bramki, trafiając w dalszy róg. Czapki (kapelusze) z głów! Hutnik zdobył kontaktową bramkę zaraz po przerwie i to po akcji, która nie charakteryzuje drużyn Musiała. Po długim podaniu Mateusz Sowiński uciekł rywalowi, a następnie minął bramkarza i strzelił do pustej bramki. Były piłkarz Garbarni miał jeszcze trzy szanse na pokonanie Adriana Sandacha, ale krakowianie ogólnie mieli problem ze skutecznością. Beniaminek był w tym lepszy i postawił kropkę nad „i”. Maciej Koziara trafił z wolnego w spojenie, a odbitą piłkę strzałem od poprzeczki skierował Krzysztof Ropski.

Michał Knura