Kamil Wałęga jako jedyny pokonał Andreja Szutowa. Ale oczywiście to stanowczo za mało, by myśleć o zwycięstwie i utrzymaniu się w elicie. Fot. PAP/Jarek Praszkiewicz


Włodzimierz Sowiński z Ostrawy


Kap, kap płyną łzy...

Mimo heroicznej walki, biało-czerwoni spadają do Dywizji 1A. Degradacji mogli uniknąć.


Być albo nie być - to sakramentalne pytanie obowiązywało przed ostatnim meczem Polski z Kazachstanem w mistrzostwach świata Elity w Ostrawie i Pradze. Przegrana 1:3 sprawiła, że biało-czerwoni spadają do niższej dywizji, choć dostarczyli sympatykom hokeja sporo emocji. Kibice podziękowali za wysiłek i heroiczną walkę, ale na ich twarzach malował się smutek, zaś niektórym płynęły łzy.


Bez respektu

Hokeiści Kazachstanu rozpoczęli MŚ od zwycięstwa z Francją 3:1. Ale potem wiodło się im znacznie gorzej. W potyczkach z Niemcami i Amerykanami wręcz się skompromitowali, przegrywając 1:8 i 1:10. Te porażki - tak po cichu liczyliśmy - miały prawo się odbić na psychice zawodników. Trener Gałym Mambetaliew przed meczem z biało-czerwonymi był w rozterce, na kogo postawić w bramce. Miał do wyboru Andreja Szutowa oraz Nikite Bojarkina. Ostatecznie zdecydował się na tego pierwszego. Trener Robert Kalaber postawił na Johna Murraya...

Biało-czerwoni zaczęli bez respektu, ale nie zdołali wypracować żadnej okazji. Dopiero gdy w 8 min Batirlan Muratow powędrował do boksu kar, mieliśmy cichą nadzieję, że w końcu gra w liczebnej przewadze zostanie odczarowana. W końcu w potwornym zamieszaniu podbramkowym Kamil Wałęga zdołał wepchnąć krążek do siatki. Zdobyć gola jest niesłychanie trudno, a tak łatwo stracić... W 13 min Nikita Michailis swobodnie wjechał do naszej tercji i przy biernej postawie Patryka Wajdy, obchodzącego 36. urodziny, pewnie pokonał Murraya. Dużo było walki, ale zbyt mało strzałów, by można było zmienić wynik w tej odsłonie.

W drugiej wiele się działo, ale obyło się bez bramek. Dwa razy Mateusz Michalski (26 i 40 min), Grzegorz Pasiut (30), Marcin Kolusz (31), Alan Łyszczarczyk (37), Krystian Dziubiński i Dominik Paś (40) przy odrobinie szczęścia mogli zmienić wynik. Jednak Szutow stawał na wysokości zadania; krążek jak zaczarowany kleił się do niego. Gwoli sprawiedliwości trzeba przyznać, że Kazachowie kilka razy zagrozili bramce Murraya, ale obyło się bez strat. W grze naszej drużyny brakowało spokoju, bo w kilku sytuacjach można było rozegrać krążek dokładniej. Jednak liczyliśmy, że w ostatnich 20 minutach biało-czerwonym dopisze szczęście i w końcu pokonają Szutowa.


Marzenia prysły

Obraz gry nie zmienił się - jedni i drudzy atakowali, ale wszystkie akcje i strzały cechowała spora nerwowość. W tej sytuacji trudno było się spodziewać wymiernych efektów. W 51 min Walerij Orechow przymierzył z prawego kola bulikowego, a zasłonięty Murray nia miał szans na skuteczną interwencję. W tym momencie pozostanie biało-czerwonych w elicie mocno się oddaliło. Marzenia definitywnie prysły w 55 min, kiedy na niebieskiej linii krążek przejął Roman Starczenko i popędził samotnie na naszą bramkę. Precyzyjnym uderzeniem nie dał najmniejszych szans Murrayowi. Potem rywale skupili się na obronie. W 56:01 min z lodu zjechał Murray i krótko graliśmy 6 na 4. Jednak ten manewr nie przyniósł żadnego efektu. W 58:28 min Murray powrócił na lód, ale wynik się nie zmienił.

Pobyt biało-czerwonych w elicie zakończył się spadkiem, ale w sumie nie był to zły występ. Fatalne 30 minut w meczu z Francją sprawiło, że polscy hokeiści opuszczają to elitarne towarzystwo.


Zwycięzca i spadkowicz

Nim biało-czerwoni zagrali z Kazachami, mieliśmy okazję obserwować dwie potyczki. Zespół „Trzech koron” grał z Francją i zwycięstwem chciał przypieczętować 1. miejsce w grupie. Wydawało się, że nie będzie miał większych problemów, ale wygrał zaledwie 3:1. Na drodze stanął mu bramkarz Quentine Papillon, zaliczając 36 skutecznych interwencji. Trener Tim Bozon rotował golkiperami (wcześniej Sebastian Ylonen i Juian Yunca), bo oni nie byli silnymi punktami zespołu. W końcu między słupkami pojawił się właśnie Papillon i przez 28 min zachowywał czyste konto. W końcu jednak pokonał go Lucas Rymond i w tym momencie wydawało się, że kolejne gole będą tylko kwestią czasu. Przewaga Szwedów był przygniatająca, ale ze strony Francuzów spotkała nas niespodzianka - Charles Bertrand doprowadził do remisu. Francuski zespół jeszcze kilka razy zagroził bramce Samuela Erssona. W końcu Szwedzi, kandydaci do podium, za sprawą Erika Karlssona zdobyli drugiego gola, grając w liczebnej przewadze. Wynik ustalił na 4 sek. przed końcową syreną Andre Burakovsky. Nieco wcześniej, w 58:14 min, Papillon opuścił taflę (później - w pełni zasłużenie - został uznany za zawodnika meczu w ekipie francuskiej). Szwedzi wygrali grupę, a w 1/4 finału przyjdzie im zmierzyć się z Finlandią lub Austrią.

Równolegle w Pradze grali Brytyjczycy z Norwegami. Stawka tego spotkania była wysoka - utrzymanie się w elicie. Norwegowie w tym turnieju zaprezentowali się poniżej oczekiwań i wygrali jedynie z Danią 2:0. Natomiast Brytyjczycy mieli zerowe konto i tylko zwycięstwo pozwoliłoby im utrzymać się w elicie. Ale pokpili sprawę już w 1. odsłonie. Potem gra się wyrównała, ale nie byli w stanie odrobić strat. I opuszczają elitę...


Kazachstan – Polska 3:1 (1:1, 0:0, 2:0)

0:1 – Wałęga – Łyszczarczyk - Bryk (9:11, w przewadze), 1:1 – Michailis – Szestakow (12:35), 2:1 – Orechow – Michailis – Daniyar (50:20), 3:1 – Starczenko (54:25).

Sędziowali: Andris Asons (Łotwa) i Sean MacFarlane (USA) – Ludvig Lundgren (Szwecja) i Andres Nyqvist Swecja). Widzów 9109.

KAZACHSTAN: Szutow; Metalnikow – Beketajew, Orechnow – Daniyar, Dichanbek – Breus, Koroliow – Gaitamirow (2); Rymariew – Starczenko – Omirbekow, Muchametow – Paniukow – Michailis, Sawicki – Muratow (2) – Szestakow (2), Assetow (2) – Rachamnow (2) – Bojko. Trener Gałym MAMBETALIEW.

POLSKA: Murray; Kolusz – Wanacki, Kruczek – Wajda, Bryk – Dronia, Górny – Kostek; Wronka – Pasiut – Fraszko, Wałęga – Paś – Krzysztof Maciaś, Urbanowicz (2) – Komorski – Zygmunt (2). Trener Robert KALABR.

Kary: Kazachstan – 8 min, Polska – 4 min.


Szwecja – Francja 3:1 (0:0, 1:1, 2:0)

1:0 – Raymond – Burakovsky – Holmberg (28:00), 1:1 – Bertrand – Boudon – Rech (29:23), 2:1 – Karlsson – Hedman – Kempe (41:29, w przewadze), 3:1 – Burakovsky – Raymond (59:56, do pustej).

Kary: Szwecja – 4 min, Francja – 6 min


GRUPA A

Wielka Brytania – Norwegia 2:5 (0:3, 1:1, 1:1)

0:1 – Vikingstad – Krogdahl – Engebraten (4:34), 0:2 – Thoresen (6:46), 0:3 – Bakke Olsen – Steen – Brandsegg-Nygard (12:25), 0:4 – Brandsegg – Thoresen – Zucarello (21:18), 1:4 – Perlini – Dowd – O'Connor (24:56. w przewadze), 1:5 – Bakke Olsen – Brandsegg-Nygard (44:36), 2:5 – Betteridge – Lake – Mosey (47:25)

Kary: Wlk. Brytania – 12 (2 tech.) min, Norwegia - 6 min


Finlandia – Dania 3:1 (0:0, 0:0, 3:1)

1:0 - Bjorninen – Mattila – Maatta (43:26), 2:0 – Rissanen (45:03), 2:1 – True – Moelgaard – Russell (58:16), 3:1 – Jormakka (59:07, do pustej).

Kary: Finlandia –12 min, Dania – 24 min

Dzisiaj grają - grupa A: Austria – Wielka Brytania (12:20), Kanada – Czechy (16:20), Finlandia – Szwajcaria (20:20); grupa B: Francja – Niemcy (12:20), Łotwa – USA (16:20), Szwecja – Słowacja (20:20).