Sport

Kłania się złamana czaszka

Co nas czeka jutro? Środa to piąty dzień olimpijskich zmagań po otwarciu igrzysk.

Hiszpan Andy Criere podczas olimpijskich zawodów na Tahiti. Fot.PAP/EPA

Igrzyska to impreza z gatunku tych, kiedy nie wiesz, gdzie patrzeć. Jeśli będziemy przyglądać się nie tylko zawodom, w których startują Polacy - i tak rozgrzejemy się do czerwoności.

Naprzód, naprzód!



Z pewnością najsamprzód rozgrzeją nas nasi dzielni wioślarze. Liczymy na medale w czwórkach podwójnych! W eliminacjach zajęli w swoim wyścigu drugie miejsce, za Włochami. Nie wygrana była przecież jednak najważniejsza, lecz awans. Wszystko dadzą z siebie dopiero w finale.

Wioślarze są optymistami - przede wszystkim dlatego, że są zdrowi, nie tak jak przed ubiegłorocznymi mistrzostwami świata w Belgradzie. Wtedy jednak, mimo tamtych kłopotów, podopieczni trenera Aleksandra Wojciechowskiego zdobyli brąz i uzyskali kwalifikację olimpijską. Wtedy jeden z członków osady był gotowy dopiero na same zawody. - A przecież ten okres, który poprzedza starty, jest szalenie istotny, jeśli chodzi o przygotowanie fizyczne - podkreślał w wywiadach Adam Korol, prezes Polskiego Związku Towarzystw Wioślarskich Adam Korol.

Kto będzie głównym rywalem naszych wioślarzy? Wiadomo, że każdy buduje dyspozycję na igrzyska i trudno lekceważyć kogokolwiek, jednak na pewno uwagę będą przykuwać mistrzowie świata Holendrzy, Brytyjczycy, a także Włosi, którzy ograli Polaków w eliminacjach. Trudno też lekceważyć osady szwajcarską czy niemiecką.



Wojna japońsko-chińska



Wiele ciekawego dziać się będzie na innych arenach. Zjawiskowa amerykańska pływaczka i multimedalistka Katie Ledecky, która specjalizuje się w stylu dowolnym - poluje na drugi z rzędu złoty medal na 1500 m. Ciekawe, że obecnie posiada 19 najszybszych czasów na tym dystansie. Czy dwudziestkę zrobi w Paryżu? A to tylko jedna z pięciu zagadek, bo tyle mamy finałów pływackich tego dnia.

W gimnastycznym wieloboju spotkają się dwaj giganci w tej dyscyplinie - fenomenalnie zdolni Daiki Hasimoto z Japonii i Chińczyk Zhang Boheng. Przez ostatnie trzy lata trwa między nimi zażarta rywalizacja na różnych zawodach. Zhang wygrał w mistrzostwach świata w 2021 roku, rok później zamienili się pozycjami, Daiki mu się zrewanżował. Jest piątym dziejach chińskim gimnastykiem, który zdobyła tytuł mistrza świata w wieloboju mężczyzn. W 2023 znowu wygrał Japończyk, Zhang w Antwerpii nie wystartował. Teraz emocje sięgają zenitu, Chińczyk debiutuje na igrzyskach olimpijskich, ma nadzieję olśnić świat.



Fale groźne dla czaszek



Mało kto uzmysławia sobie, że igrzyska olimpijskie odbywają się również w miejscu oddalonym o... 15 tysięcy kilometrów od Paryża. Chodzi o windsurfing, który odbywa się na niebiańskiej wyspie Tahiti, w południowej części Oceanu Spokojnego, największej spośród wysp Polinezji Francuskiej. Finały zaplanowano właśnie na środę, choć zawsze trzeba brać poprawkę na pogodę. Jeśli będzie zła - zawody zostaną przesunięte... Tahiti to jednak idealne miejsce do rozgrywania tego typu zawodów, Paul Gauguin lubi to. Idealne, jeśli zapomnimy, że także... cholernie niebezpieczne. Trzeba mieć odwagę, żeby wystartować. Tamtejsze fale potrafią sięgnąć nawet do siedmiu metrów wysokości.

Gospodarzem zawodów jest półtoratysięczna wieś Teahupo'o, położona w południowo-zachodniej części Tahiti. Nazwa „Teahupoʻo” tłumaczona jest jako „ściana czaszek”, „złamana czaszka”. Zawody odbywają się w najlepsze, choć nie wszyscy są z tego powodu zadowoleni. 1 grudnia 2023 barka, na której miała zostać zamontowana wieża sędziowska uderzyła w koralowce. Wywołało to ostre protesty mieszkańców i ekologów

Tak czy inaczej - o tym, że rzeczywiście trzeba mieć tam twardą czaszkę przekonała się tam już podczas igrzysk francuska surferka Johanne Defay. Podczas olimpijskich zawodów nie utrzymała równowagi na desce. Wynurzyła się zakrwawiona, okazało się, że deska uderzyła ją w głowę. Zdarza się, że jest to powodem śmierci śmiałków. Na szczęście teraz wszystko skończyło się dobrze. Natychmiastową interwencja służb medycznych była jednak konieczna. Francuzka to twarda sztuka, mimo szwów na czaszce i wstrząśnienia mózgu zamierza kontynuować start na igrzyskach.



Nietypowy rekord





Na koniec ciekawostka... Odległość między Paryżem i Tahiti to swoisty rekord igrzysk, ale rekord nie został wcale pobity z jakąś niezwykłą przewagą. Jaką? Oto mało pamiętana już historia z 1956 roku. Wówczas mistrzowie olimpijscy w jeździectwie zostali już wyłonieni zanim w ogóle rozpoczęły się igrzyska w Melbourne! Zawody odbyły się pięć miesięcy wcześniej w... szwedzkim Sztokholmie, a przyczyna tego stanu rzeczy była prozaiczna: trudności z transportem koni... Odległość między tymi miastami wyniosła ledwie o 161 km mniej niż między Paryżem a Tahiti.

Paweł Czado