Kamień z serca...
Niesłychanie ważne pierwsze punkty zostały zdobyte i teraz katowiczanom może będzie już lżej.
Uff, jak dobrze się stało, że siatkarze GKS-u w arcyważnym meczu z Barkomem Każany Lwów wytrzymali presję i zdobyli pierwszy komplet punktów. Wbrew pozorom nie było łatwo, ale w najważniejszych momentach gospodarze okazali się silniejsi mentalnie.
Oba zespoły zdawały sobie sprawę z wagi tego spotkania i były niezwykle skoncentrowane. W ostatnim czasie siatkarze GKS-u zasygnalizowali zdecydowaną poprawę formy, ale trzeba to było jeszcze udowodnić na boisku. Baliśmy się również o stronę mentalną, bo przecież stawka była wysoka, a tymczasem gospodarze niemal od pierwszej piłki byli niezwykle uważni w polu serwisowym. Trudna zagrywka sprawiła, że przyjezdni mieli problemy z przyjęciem. Bartosz Mariański, jak przystało na kapitana, dwoił się i troił w obronie oraz dogrywał do Joshuy Tuanigi. Amerykański rozgrywający miał szeroki wybór, bo trzej skrzydłowi byli dobrze usposobieni. Gospodarze wypracowali sobie 5-6 pkt przewagi i pewnie zmierzali do sukcesu.
Nic nie wskazywało, że role mogą się odwrócić, jednak goście zdecydowanie zwiększyli siłę zagrywki i lepiej prezentowali się w ofensywie. Wasyl Tupczij, atakujący Barkomu, solidnie pracował i momentami był nieuchwytny dla gospodarzy. Na 16 ataków skończył 10, przy zaledwie jednej pomyłce. To właśnie on był główny konstruktorem wygranej w drugim secie.
Siatkarze ze Lwowa pokazali charakter i wysłali wyraźny sygnał, że myślą o zgarnięciu całej puli. A tymczasem w kolejnej odsłonie znów nas czekała miła niespodzianka ze strony gospodarzy. Szybko wyszli na prowadzenie 7:4 i solidnie prezentowali się w ataku. Tunezyjczyk Aymen Bouguerra nie ustrzegł się błędów w przyjęciu, ale nie zawodził w polu serwisowym, a przede wszystkim w ataku. Przy wyniku 18:9 już nikt nie miał wątpliwości kto może wygrać seta. Wysoki wynik tej odsłony wcale nie gwarantował powodzenia w kolejnej. Tym bardziej, że na początku znów dał o sobie znać Tupczij. A potem emocje były do samego końca. Gospodarze nie mogli zniwelować 2-punktowej straty. W końcu jednak Bouguerra doprowadził do 18:18, zaś asem serwisowym dał GKS-owi prowadzenie 23:20. Goście dwoma atakami zmniejszyli straty. Jednak w ostatnich akcjach popełnili dwa błędy i mecz zakończył się zwycięstwem GieKSy! Po końcowym gwizdku zdało się słyszeć jak kamienie z serc spadają siatkarzom oraz sztabowi szkoleniowemu...
GKS Katowice – Barkom Każany Lwów 3:1 (25:18, 21:25, 25:15, 25:22)
KATOWICE: Tuaniga (1), Bouguerra (22), Krulicki (6), Gomułka (15), Kisiluk (8), Usowicz (4) , Mariański (libero) oraz Gibek, Berger (5), Domagała (2), Hudzik. Trener Grzegorz SŁABY.
LWÓW: Petrows (2), Kowaliow (6), Fasteland (6), Tupczij (21), Tammearu (8), Szczurow (7), Pampuszko (libero) oraz Pope, Cmokało, Szewczenko (1), Vaalimaa. Trener Ugis KRASTINS
Sędziowali: Tomasz Janik i Marcin Myszkowski (obaj Warszawa). Widzów 350.
Przebieg meczu
I: 10:6, 15:10, 20:14, 25:18.
II: 7:10, 12:15, 15:20, 21:25.
III: 10:5, 15:9, 20:10, 25:15.
IV: 9:10, 13:15, 20:19, 25:22.
Bohater – Aymen BOUGUERRA.
(sow)