Szymon Kobusiński (z lewej) uderzeniem z rzutu karnego zapewnił Polonii Warszawa remis w Lublinie. Fot. Wojciech Szubartowski/PressFocus

 

Kłamać jest nieelegancko

Trener Motoru Lublin Goncalo Feio nie po raz pierwszy zaskoczył odważnymi słowami. Tym razem skierował je w stronę... szkoleniowca Polonii.

 

Mecz beniaminków nie porwał publiczności. Brakowało w nim porządnych sytuacji, choć całkiem niezły początek zaliczyli przyjezdni z Warszawy. Przede wszystkim ich pierwsza okazja była groźna, kiedy niewiele do zdobycia bramki zabrakło Mateuszowi Michalskiemu. Potem Polonia oddała jeszcze dwa przyzwoite uderzenia i do roboty wziął się Motor.

 

Bez stuprocentówek

Sprowadzony zimą – w Polsce znany z występów w Zagłębiu Lubin – Samuel Mraz zagrał pierwszy mecz w wyjściowym składzie lublinian. W 23 minucie miał mnóstwo miejsca w polu karnym, bo przyjezdni jakby o nim kompletnie zapomnieli. Po dośrodkowaniu Filipa Lubereckiego głową spokojnie umieścił piłkę w siatce. Do przerwy gospodarze mieli wszystko pod kontrolą, a „Czarne koszule” już nie nawiązały do obiecujących pierwszych minut. To zmieniło się w II połowie, kiedy stołeczni mieli przewagę optyczną, co było też efektem cofnięcia Motoru, który oddał inicjatywę. Przyjezdni strzał celny oddali jednak... tylko jeden, gdy w 77 minucie rzut karny wykorzystał Szymon Kobusiński. Chwilę wcześniej bezsensownie w bocznym sektorze „szesnastki” sfaulował go Kamil Kruk. Statystycznie rzecz ujmując po przerwie Motor oddał więcej uderzeń – dużo po dośrodkowaniach, z którymi poloniści mieli wielkie problemy – ale o „stuprocentówkach” po jednej czy drugiej stronie raczej nie było mowy.

 

Smalec zadowolony

– W mojej ocenie to było dobre spotkanie, w którym dużo się działo – zaskoczył nieco szkoleniowiec Polonii Rafał Smalec, który przez cały mecz musiał obserwować wiszący w sektorze warszawskich kibiców transparent nawołujący do jego zwolnienia. – Byliśmy bliżej zdobycia 3 punktów, szczególnie w II połowie, gdzie nasze akcje były groźniejsze. W I połowie Motor miał optyczną przewagę, ale dla mnie ważniejsza jest postawa mojego zespołu, z której jestem bardzo dumny. Drużyna pokazała charakter, dobrą organizację i dopisała punkt. Musimy skupić się na tym, aby powielać dyspozycję taką, jak w tym meczu – stwierdził Smalec. Zupełnie inaczej na to wszystko spojrzał trener lublinian Goncalo Feio...

 

Kibice go nie chcą

– Obejrzałem konferencję trenera Polonii. Rozumiem, że jemu się dość mocno „pali”. Piłkarze nie chcą z nim pracować, kibice go nie chcą, ale to nieeleganckie zakłamywać rzeczywistość. Jeżeli trener uważa, że Polonia była lepsza od nas, to tłumaczy, dlaczego są w strefie spadkowej – nie gryzł się w język Portugalczyk. – Mecz był pod naszą całkowitą kontrolą. Na początku meczu rywale mieli jedną akcję, ale to jest wkalkulowane, kiedy gra się wysokim pressingiem, tak jak my. Potem był jeszcze stały fragment gry. Dwie okazje w I połowie, potem innych już nie było – przedstawił swój punkt widzenia Feio.

 

Piotr Tubacki