Już bez mistrza

To jedna z największych sensacji mistrzostw Czarnego Lądu. W rywalizacji nie ma już reprezentacji Senegalu.


PUCHAR NARODÓW AFRYKI

Do 1/8 finału rozgrywek jedenastka gospodarzy, czyli Wybrzeża Kości Słoniowej awansowała jako ostatni zespół z trzeciej lokaty i tylko dlatego, że w swoim ostatnim grupowym meczu pomogło Maroko, które pokonało Zambię. Po kompromitującej porażce w grupie 0:4 z Gwineą Równikową „Słonie” z Wybrzeża w trybie natychmiastowym zwolniły francuskiego szkoleniowca Jeana-Louisa Gasseta. Na szybko chciano zatrudnić słynnego Herve Renarda, ale ten pracuje teraz z kobiecą kadra narodową Francji i na jego odejście nie zgodził się Paryż. W tej sytuacji w poniedziałkowym wieczornym meczu z mistrzem Afryki i jednym z głównych kandydatów do wygrania także tegorocznego turnieju Senegalem, miejscowych prowadził Emerson Fae. Dokonał w zespole kilku zmian, ale „Lwy Terangi” szybko objęły prowadzenie.

Po przerwie mieliśmy kontrowersję w 56 minucie, kiedy Odilon Kossounou starł się w swoim polu karnym z rozpędzonym Ismailą Sarrem. Arbiter z Gabonu Pierre Atcho nie wskazał jednak na karnego. Nie było nawet interwencji VAR, a powinna być. Atcho podbiegł za to do monitora kilka minut przed końcem spotkania po tym, jak Edouard Mendy ostro zaatakował Pepe. „Jedenastkę” na gola zamienił Franck Kessie. Dogrywka nie przyniosła rozstrzygnięcia i - jak w meczu Egipcjan z DR Konga - decydowały karne. W drugiej serii pomylił się Moussa Niakhate, trafił w słupek i to zdecydowało. U „Słoni” nie pomylił się nikt i to one grają dalej. Zastępujący zwolnionego Jeana-Louisa Gasseta były reprezentant WKS Emerson Fae ma powody do wielkiej radości. Co innego selekcjoner Senegalu Aliou Cisse.

- Moim zdaniem należał się nam karny po tym, jak dwójka zawodników starła się w polu karnym, nie było nawet interwencji VAR. No cóż, taka została podjęta decyzja i nie była ona taka, jakiej byśmy oczekiwali. Wielkie rozczarowanie dla nas wszystkich tym bardziej, że przecież w grupie wygraliśmy wszystkie trzy spotkania – komentował załamany trener Cisse.

Radość za to wśród fanów gospodarzy. Ich reprezentacja w sobotnim meczu o półfinał zmierzy się z Mali. To będzie mecz sąsiadów z Afryki Zachodniej, podobnie jak wtorkowa wieczorna rywalizacja „Orłów z Bamako” z Burkina Faso. Mecz na stadionie w Korhogo przy wypełnionej prawie 20 tys. widowni zaczął się w kuriozalny sposób, bo do siatki po kilku minutach trafił jeden z najlepszych obrońców nie tylko na afrykańskich stadionach Edmond Tapsoba. Nie atakowany przez nikogo defensor Bayeru Leverkusen uderzył pod poprzeczkę tyle, że… własnej bramki! Kiedy zaraz na początku drugiej połowy było 2:0 po ładnej akcji Lassine Sinayoko wydawało się, że jest po sprawie. Karny i trafienie już trzecie w tym turnieju Bertranda Traore sprawiły, że wszystko ważyło się do końca. W ostatniej minucie trafił nawet głową Issoufou Dayo, ale był na spalonym i bramka – słusznie – nie została „Ogierom” uznana. Ostatecznie dobrze, bo technicznie i zespołowo grające Mali utrzymało przewagę i ponownie jest w 1/4 finału PNA. To piąty raz w tym wieku. W tym względzie „Orly” lepsze są choćby od tak silnej futbolowej nacji jak Egipt. Teraz zagrają z kolejnym swoim sąsiadem WKS.      


Michał Zichlarz

 

1/8 FINAŁU

Senegal – Wybrzeże Kości Słoniowej 1:1 (1:0, 1:1). Karne 4-5

1:0 – H. Diallo (4), 1:1 – Kessie (86 karny)

Burkina Faso – Mali 1:2 (0:1)

0:1 – E. Tapsoba (3 samobójcza), 0:2 – Sinayoko (47), 1:2 – B. Traore (57 karny) 

Maroko – RPA zakończył się po zamknięciu numeru

Ćwierćfinały, piątek Nigeria – Angola (18.00), DR Konga – Gwinea (21.00),


sobota Mali – Wybrzeże Kości Słoniowej (18.00), Republika Zielonego Przylądka – Maroko/RPA (21.00).