Sport

Jeszcze trochę wysiłku

Tylko z pozoru pozycja drużyny z Niecieczy na finiszu rozgrywek wydaje się komfortowa. Za jej plecami czai się przecież Wisła Płock.

Czy Wisła Płock dokona niemożliwego i na ostatniej prostej wyprzedzi niecieczan? Fot. PAP/Leszek Szymański

Bruk-Bet od początku sezonu był jednym z faworytów do wywalczenia bezpośredniego awansu do ekstraklasy. Zespół pod wodzą Marcina Brosza zaliczył świetną rundę jesienną i zakończył ją na pierwszym miejscu w tabeli. Wiosną z kolei niecieczanie kilka razy stracili punkty, co wykorzystała Arka, wyprzedzając ich i to właśnie gdynianie jako pierwsi wywalczyli awans. Termalica nadal jest w bardzo dogodnej pozycji przed dwiema ostatnimi kolejkami, ale w teorii wiele może się wydarzyć – drużyna z gminy Żabno jeszcze nie zapewniła sobie bezpośredniego awansu.

Trzecia w tabeli Wisła Płock na razie traci 5 punktów do Bruk-Betu. To sprawia, że niecieczanom wystarczy jedna wygrana, żeby zburzyć marzenia Nafciarzy. Co więcej, jakakolwiek strata punktów płocczan wyeliminuje ich z walki o bezpośredni awans. Załóżmy jednak, że zmotywowana Wisła w najbliższych spotkaniach z Górnikiem Łęczna i Miedzią Legnica zdobędzie 6 punktów. Czy Termalice uda się wygrać jeden mecz przed zakończeniem sezonu?

Podopieczni Marcina Brosza w najbliższy weekend zmierzą się na wyjeździe z Miedzią. Legniczanie w ostatnim czasie grają w kratkę. Wygrane przeplatają zwycięstwami. Jednak w ostatnich dwóch meczach w roli gospodarza wygrali. Co więcej, Miedź znajduje się w strefie barażowej, a to – jak pokazała runda rewanżowa – niekorzystnie wpływa na wyniki niecieczan. Po przerwie zimowej Bruk-Bet przegrał z Wisłą Płock, Polonią Warszawa i zremisował z Wisłą Kraków, czyli z zespołami, które aktualnie znajdują się na pozycjach 3-6. Istnieje więc prawdopodobieństwo, że z Miedzią także może stracić punkty.

Jeśli niecieczanie przegraliby w najbliższej kolejce, na finiszu sezonu zagrają z Kotwicą Kołobrzeg, która stosunkowo często remisuje (do tej pory 10 jej meczów zakończyło się podziałem punktów). Zakładając więc, że beniaminek znad Morza Bałtyckiego urwałby punkty także Termalice, ekipa Marcina Brosza zrównałaby się punktami z Wisłą Płock (o ile, przypomnijmy, ta wygrałaby oba ostatnie mecze). Co wówczas się stanie?

Okazuje się, że przy takim samym wyniku punktowym niecieczanie zostaliby wyprzedzeni przez płocczan i graliby w barażach, a wszystko przez… jedną bramkę! W bilansie meczów bezpośrednich Wisła Płock jest lepsza od Bruk-Betu, ponieważ wygrała z nim wiosną 3:0. Tym samym jesienna porażka 2:4 przestaje mieć dla zespołu Mariusza Misiury jakiekolwiek znaczenie, ponieważ Nafciarze mogą pochwalić się lepszym bilansem bramkowym.

To oczywiście scenariusz, który jest niezwykle optymistyczny dla Wisły. Klub z Płocka musi wykonać znacznie trudniejszą robotę, jeśli myśli o bezpośrednim awansie. W dwóch meczach trzeba zdobyć sześć punktów. Z kolei Bruk-Betowi do utrzymania wystarczą dwa remisy. Spadek w tabeli niecieczan nie jest jednak całkowicie nieprawdopodobny. Wystarczy spojrzeć na to, co działo się w 1. lidze rok temu.

Na dwie kolejki przed końcem GKS Katowice potrzebował dwóch wygranych i musiał liczyć na dwie porażki Arki Gdynia, chcąc wywalczyć bezpośredni awans. Wydawało się to niemożliwe, a jednak historia ułożyła się właśnie tak, że GieKSa zdobyła sześć punktów, a Arka - zero. Wówczas sytuacja była oczywiście nieco inna, ponieważ w ostatniej kolejce oba zespoły mierzyły się ze sobą. Mimo wszystko jest to dowód na to, że na zapleczu ekstraklasy może wydarzyć się dosłownie wszystko. Dlatego Bruk-Bet musi włożyć jeszcze trochę wysiłku w to, żeby pozostać na drugiej lokacie.

Kacper Janoszka