Sport

Jesteśmy w dwunastce!

Po mądrym, maksymalnie zaangażowanym i przede wszystkim wygranym meczu Biało-czerwone spełniły marzenia o awansie - po 10 długich latach - do rundy głównej mistrzostw Europy.

To zdjęcie mówi wszystko... Fot. Łukasz Laskowski/PressFocus

Hiszpania była ostatnim grupowym rywalem Biało-czerwonych w mistrzostwach Europy. Polki, chcąc awansować do fazy głównej, musiały wygrać. „Las Guerreras" z korzystniejszym bilansem bramkowym wystarczał remis. W porównaniu do sobotniego meczu z Portugalią selekcjoner Arne Senstad zdecydował się na dwie zmiany. Kosztem Aleksandry Zych i Aleksandry Tomczyk do protokołu wróciły Adrianna Górna i Aleksandra Olek.

Zaczęliśmy nie najlepiej, podobnie jak z Francją, widać było tremę wywołanąstawką potyczki. Na szczęście nerwy szybko puściły, więc spotkanie miało wyrównany przebieg, a po bramce Magdaleny Drażyk pierwszy raz objęliśmy prowadzenie. Po kwadransie mieliśmy już 4-bramkową przewagę, głównie dzięki naszej znakomitej postawie w obronie, bo w ataku pozycyjnym zdarzały się proste błędy; na szczęście obu zespołom. W ostatnich 10 minutach premierowej odsłony mecz stał się bardzo nerwowy. Niestety, w jej końcowym fragmencie miały miejsce dwa nieprzyjemne wydarzenia z udziałem Polek. Najpierw po analizie VAR sędziowie z Mołdawii pokazali czerwoną kartkę Paulinie Uścinowicz za atak na twarz rozpędzonej rywalki. Straciliśmy silny punkt zespołu, a za moment braterski duet arbitrów ponownie skorzystał z wideorejestracji, wychwytując błąd w naszej strefie zmian i przez 1.04 sekundy musieliśmy grać w podwójnym osłabieniu. Pierwszą połowę skończyliśmy z dwiema bramkami na plusie - można żałować, bo powinno być ich więcej - ale i z nadziejami, że utrzymamy dobry poziom także po przerwie.

Po wznowieniu gry nieco statyczne Hiszpanki przyspieszyły atak pozycyjny i zniwelowały przewagę, ale szybko znów byliśmy z 4-barmkową przewagą. W 40 minucie Barbara Zima popisała się kapitalną interwencją, a dodatkowo miała szczęście, bo odbita od uda piłka wylądowała na poprzeczce. W tym momencie norweski selekcjoner znów poprosił o czas i Monika Kobylińska wykorzystała dobrze rozrysowaną akcję. Na kwadrans przed końcem głos stracił hiszpański szkoleniowiec, a potem była już tylko straszna walka, dużo błędów, mnóstwo emocji, nerwów i na koniec ogrom radości! Po mądrym, maksymalnie zaangażowanym i przede wszystkim wygranym meczu Biało-czerwone spełniły swe marzenia o awansie - po 10 długich latach - do rundy głównej. Wygrana z Hiszpanią oznacza też, że znalazły się w najlepszej dwunastce Europy! Dziś pożegnają się ze Szwajcarią i przeniosą do węgierskiego Debreczyna. W kolejnej fazie turnieju Polki rozegrają cztery mecze w dniach 5, 6, 8 i 10 grudnia. Rywalkami będą najlepsze drużyny z grup A (Węgry i Szwecja) oraz B (wyłonione zostaną dziś spośród Czarnogóry, Czech i Rumunii).

Zbigniew Cieńciała

◾  Polska - Hiszpania 26:23 (14:12)

POLSKA: Wdowiak, Płaczek, Zima - Balsam 5, Kobylińska 5, Kochańska-Sala 3, Olek 1, Urbańska 1, Michalak 3, Rosiak 6, Drażyk 2, Uścinowicz (CZK, 29 min - atak na twarz), Nosek, Matuszczyk, Górna, Nocuń. Kary: 16 min. Trener Arne SENSTAD.

HISZPANIA: Wiggins 1, Morales - Campos 1, Vegue 6/3, Gutierrez, Somaza 3, Arcos 1, So Delgada 1, Gassama, Perez 1/1, Prieto 1, Erauskin 6, Alvarez, Tchaptchet, Arroyo 2, Agullo. Kary: 2 min. Trener Ambrosio MARTIN.

Sędziowali: Igor Covalciuc i Alexei Covalciuc (Mołdawia). Widzów 1425.

Przebieg meczu: 0:2 (3), 1:2 (4), 5:4 (9), 9:5 (18), 10:9 (24), 13:9 (28), 14:12 (30), 17:13 (37), 20:14 (43), 20:17 (50), 22:17 (52), 23:20 (58), 24:21 (58), 25:23 (59), 26:23 (60).


POD SZATNIĄ

Karolina KOCHANIAK-SALA: - Jestem bardzo szczęśliwa, że awansowałyśmy. Za nami bardzo ciężkie spotkanie pod względem mentalnym. Początek był trudny, ale zaskoczyliśmy rywalki grą w 7 na 6 w ataku. W obronie zagrałyśmy najlepsze spotkanie na tych mistrzostwach. Z końcową syreną całe ciśnienie zeszło. Bardzo nam zależało na awansie, wiem, jak każda z nas tego pragnęła i ile nas to wszystkich kosztowało. Długo pracowałyśmy, żeby wyjść z grupy na Euro. W drugiej rundzie dalej będziemy walczyć całym sercem.

Daria MICHALAK: - To spełnienie marzeń! Jesteśmy niesamowicie szczęśliwe, bo tyle lat czekałyśmy, żeby wyjść z grupy. Moja głowa jest pełna emocji! Jesteśmy niesamowitą drużyną i mam nadzieję, że jak się teraz rozpędziłyśmy, to już nie zwolnimy i dużo dobrego jeszcze przed nami!

Sylwia MATUSZCZYK: - Po takim meczu można tylko skakać z radości. Zostawiłyśmy serce na boisku. Z naszej strony była żmudna, ale teżfenomenalna obrona, okupiona wieloma karami. Nasza motywacja była tak wielka, że każda dziewczyna, która wchodziła na parkiet, dokładała coś od siebie. Była iskra i był zespół, który chcę oglądać zawsze. Weszłyśmy na wyższy poziom i mam nadzieję, że już na nim zostaniemy.