Nicola Zalewski (z prawej) był jednym z najjaśniejszych punktów biało-czerwonych w meczu z Ukrainą. Fot. Tomasz Jastrzębowski/PressFocus


Jestem dumny z reprezentacji

Rozmowa z Bogusławem Baniakiem, trenerem m.in. Pogoni Szczecin, Lecha Poznań, Warty Poznań, Zawiszy Bydgoszcz, Miedzi Legnica



Spodziewał się pan, że w meczu z Ukrainą, będącym próbą generalną przed pierwszym meczem na mistrzostwach Europy z Holandią, selekcjoner Michał Probierz od pierwszej minuty desygnuje do gry trochę eksperymentalny skład? Logika nakazywałaby rozpoczęcie takiego spotkania w najsilniejszym zestawieniu, a dopiero później dokonywanie roszad.

- Wyjściowy skład reprezentacji Polski był dla mnie ogromnym zaskoczeniem, dawno nie widziałem, by przed ważną imprezą trenerzy eksperymentowali z personaliami. Ale jestem mile zaskoczony postawą naszych reprezentantów; zaskoczył mnie przede wszystkim wynik. Znakomite były stałe fragmenty gry w naszym wykonaniu, godne uwagi było wybieganie i zaangażowanie naszych piłkarzy, a dośrodkowania ze skrzydeł Szymańskiego i Skórasia były na poziomie europejskim. Za kontuzjowanego Milika wszedł na boisko Kacper Urbański, o którym dużo słyszałem, ale nie widziałem go wcześniej w akcji. Pamiętam, gdy jako młody chłopak oglądałem Włodzimierza Lubańskiego w akcji i zachowując wszelkie proporcje uważam, że rośnie nam ogromny talent, który w tak młodym wieku załapał się na wyjazd na mistrzostwa Europy.


Którego zawodnika nie spodziewał się pan na boisku od pierwszej minuty?

- Szczerze? Nie spodziewałem się Tarasa Romanczuka, który powrócił do reprezentacji Polski po kilkuletniej przerwie. Poza tym nie spodziewałem się manewru w bramce i „przyspawania” do ławki rezerwowych Wojciecha Szczęsnego. Łukasz Skorupski zaimponował grą nogami, spokojem, nie było w jego poczynaniach błazenady. Wniosek? Brawo Michał Probierz, brawo reprezentacja. Selekcjoner biało-czerwonych ma teraz taki „kocioł” w głowie, jakiego na pewno nie miał przed spotkaniem z Ukrainą.


Wynik tego spotkania był lepszy niż gra, czy na odwrót?

- Nie mam żadnych wątpliwości, że zasłużyliśmy na wygraną. Może tylko jej rozmiary były nieadekwatne do poziomu, bo był to moim zdaniem jeden z najlepszych występów naszej reprezentacji w ostatnim czasie. Nie tylko za kadencji Michała Probierza, ale przede wszystkim Fernando Santosa. Jako Polak jestem dumny z postawy naszej drużyny narodowej.


Największe plusy w grze podopiecznych Michała Probierza?

- Do momentu straty gola nasza defensywa była bezbłędna, chociaż od tej formacji wyraźnie odstawał Jakub Kiwior. Graliśmy bardzo wysoko, agresywnie, często na pograniczu faulu. Obrońcy bardzo dobrze dostarczali piłkę do naszych pomocników.

W drugiej linii brylował Nicola Zalewski, dlatego nie zgadzam się z opiniami większości dziennikarzy, że był nijaki. To chłopak, który nie boi się pojedynków z przeciwnikiem, potrafi dokładnie dośrodkować piłkę na pole karne rywala. Piotr Zieliński był liderem z prawdziwego zdarzenia, a swoją dobrą grę zaakcentował zdobyciem gola. Był to centrostrzał, może chciał dośrodkować, ale bramka jest bramką i nie ma sensu tego roztrząsać.


Dopatrzył się pan dużo mankamentów?

Było ich trochę, ale bez przesady. Oczekiwałbym jednak, żeby Szymański miał więcej celnych podań, bo często w jego grze jest za dużo niedokładności.


Kontuzja Arkadiusza Milika to poważna strata dla naszej drużyny narodowej, czy też absencja napastnika Juventusu Turyn będzie niezauważalna?

- Zastanawiam się, czy to jest pech tego zawodnika, czy złe przygotowanie do meczu. Sprawdziłem - w tym sezonie miał kilka kontuzji, głównie przywodziciela. Współczuję mu bardzo, ale - nie obrażając zawodnika – jego brak nie będzie widoczny, bo oprócz Lewandowskiego są jeszcze Piątek, Buksa i Świderski.


Którzy piłkarze - pańskim zdaniem – którzy rozpoczęli mecz z Ukrainą wyjdą na boisko w podstawowej jedenastce przeciwko Holandii?

- Próbuje mnie pan wsadzić na minę, bo to klasyczne wróżenie z fusów. Ale niech będzie, gdyby do mnie należała decyzja, to z tego składu od pierwszej minuty zagraliby Walukiewicz, Zieliński, Zalewski i ze znakiem zapytania Szymański


Domyśla się pan dlaczego przeciwko Ukrainie nie pojawił się na boisku choćby na kilkanaście minut najlepszy piłkarz ekstraklasy, Kamil Grosicki?

- Trafił pan w mój czuły punkt. Naprawdę nie wiem, co odpowiedzieć. „Grosik” debiutował przecież w Pogoni, gdy ja byłem jej trenerem. To była wtedy „brazylijska” Pogoń, ale ja chciałem dawać szansę polskim piłkarzom, stąd taki sentyment do Grosickiego. Nie mogę zrozumieć jednej rzeczy - dlaczego w takim meczu nie może zagrać choćby kwadrans piłkarz, który bryluje w naszej ekstraklasie. Jeżeli selekcjoner chce poprawić atmosferę w kadrze, niech zabierze kabareciarzy, a nie poważnych piłkarzy. Grosicki bardzo mocno to przeżyje, jeżeli pojedzie na mistrzostwa Europy na wycieczkę, a nie po to, by grać.


Zaraz po piątkowym meczu na Stadionie Narodowym w Warszawie Michał Probierz ogłosił ścisłą kadrę na mistrzostwa Europy. Dopatrzył się pan jakiejś zaskakującej decyzji selekcjonera?

-Obyło się bez sensacji, tego jestem pewien. Mnie w każdym razie nikogo ważnego nie brakuje.

Rozmawiał Bogdan Nather


Bogusław Baniak