Sport

Jestem dorosłym chłopcem, nie jestem zazdrosny

Rozmowa z Piotrem Liskiem, medalistą mistrzostw świata i Europy w skoku o tyczce

Musimy się bardziej wyluzować i nie przejmować rzeczami, na które nie mamy wpływu – przekonuje Piotr Lisek. Fot. Mateusz Sobczak / Press Focus

Na otwarcie sezonu wygrał pan konkurs w Memoriale Kusocińskiego, skacząc na Stadionie Śląskim 5,72 m. To jest dobry wynik?

– Chyba dawno już nie otworzyłem sezonu z takim wynikiem, więc się cieszę. Często nie doceniamy takich wysokości, bo poziom w światowej tyczce poszedł w górę, ale 5,75-5,80 to nie jest byle co... Oczywiście, zawsze będą tacy, którym nic nie pasuje, ale no trudno. Pierwsze starty są niełatwe, bo nie wie się do końca, gdzie się jest w tej przestrzeni. Może nie skaczę jakoś z radości, chociaż trochę na 5,70 podskoczyłem. Poza tym bardzo lubię startować w Polsce. To zainteresowanie dziennikarzy, ludzi na trybunach, kontakt z kibicami – dajecie mi naprawdę dużego kopa i myślę, że nie tylko mi, wszystkim naszym sportowcom.

Po powrocie niedawno z USA, gdzie trenował pan przez 6 tygodni w ośrodku swojego przyjaciela Sama Kendricksa, mówił pan, że poszuka w sobie trochę więcej amerykańskiego luzu. Jak się udaje?

– Wróciłem do Polski i już ten luz zatarłem. My, Polacy, musimy się bardziej wyluzować i nie przejmować rzeczami, na które nie mamy wpływu. I tego wam życzę, to polecam.

Skoki na 5,75-5,80 to są dobre wyniki, ale kogoś, kto skakał 6 metrów, tak w pełni pewnie nie cieszą. Czy jeszcze może być pan gotowy na takie wysokości?

– Ja już nie przyjdę do was na mix zonę, dajcie mi się uspokoić (śmiech). No nie wiem, spytajcie kogoś, kto się zajmuje trenerką. Ja jestem zawodnikiem.

Ale czy pan w to wierzy? Czy trenuje pan z taką myślą, żeby jeszcze wrócić na poziom 6 metrów?

– Co ja mogę powiedzieć? Jak mawiał klasyk, co szkodzi obiecać (śmiech). Ale nic nie będę obiecywał i postaram się po prostu robić swoje i wykorzystywać to, co zbudowałem. W tym sezonie chcę udowodnić, że jak jadę na imprezę mistrzowską, to jadę tam po coś. Jestem jednak realistą i pewnych rzeczy nie przeskoczę, ale robię co w mojej mocy, żeby skakać jak najwyżej. Widać to światełko w tunelu, pytanie, czy jest tunel...

Pana trener Marcin Szczepański prowadzi jednocześnie z wielkim powodzeniem Emanuila Karalisa, a Grek został m.in. brązowym medalistą olimpijskim, na halowych MŚ w Nankinie skoczył 6,05. Czy nie ma pan trochę żalu, że coś pan na ich sukcesie traci, bo trener musi dzielić swój czas na dwa?

– Nie, absolutnie. Jestem bardzo szczęśliwy, że chłopcy tworzą taki dobry team. I w ogóle jestem w szoku z powodu tego pytania. Ale ok, spoko, rozumiem. Myślę, że nie tracę... Myślę, że to jest team, który „zatrybił”. Manolo przyszedł do Marcina, Marcin dołożył swojego treningu i zadziałało. Więc ja jestem jak najbardziej fanem teamu Manolo – Szczepański.

A pan w jakim teamie teraz jest?

– Jestem też w tym teamie, ale pytanie było o nich. Może to źle zabrzmi – uwierzycie albo nie – ale nie jestem zazdrosny. Ja naprawdę trzymam za nich kciuki. Już wyrosłem z tej zazdrości. Jestem dorosłym chłopcem. Nic dodać, nic ująć.

No właśnie, a propos dorosłości – we wrześniu 2023 zadebiutował pan w MMA. A jak jest teraz, czy skupia się pan tylko na tyczce, przynajmniej do wrześniowych mistrzostw świata w Tokio, czy chodzi po głowie powrót do freak fightów?

– Nie, może to wytnijmy, a zostawmy tylko w pytaniu, czy skupiam się tylko na tyczce i myślę, że niech tak zostanie (śmiech). Mimo że miałem wyskoki w bok, to zawsze skupiałem się na tyczce, a to był po prostu taki „crazy Lisek” (z ang. szalony – przyp. red.). Ale po mistrzostwach będzie jeszcze „crazy Lisek”, więc pewno coś wymyślę, a jak nie taka aktywność, to może jakaś inna, już mam coś na oku…

Kibolskie ustawki są teraz na topie…

– Nie, ja nie brałem udziału nigdy, więc ja nie wiem. Myślę, że jestem za wąski w pasie. Nie lubię mieszać polityki i sportu i myślę, że nie powinniśmy tego robić, chociaż, okej, chyba sam wywołałem tego wilka z lasu, sam zamieszałem w tym kotle. Więc skupmy się na sporcie i mam nadzieję, że dałem wam energii i emocji na kolejne dni ciężkiej pracy. No i dawajmy radę, bo ten sport chyba po to jest, żeby nas krzepić.

Notował i rozmawiał Tomasz Mucha

Piotr LISEK

32 lata; 3-krotny medalista mistrzostw świata (srebro 2017, brąz 2015 i 2019), halowy mistrz Europy (2017) - w sumie 5-krotny medalista HME (także srebro 2019 i 2023 oraz brąz 2015 i 2021) oraz 3-krotny medalista halowych MŚ (brąz 2016 i 2018), 4. tyczkarz igrzysk w Rio de Janeiro (2016). W lipcu 2019 roku w Monaco ustanowił rekord życiowy 6,02 m.


Bukowiecka po raz pierwszy, powrót Ennaoui

◼  W piątek w Bydgoszczy ciekawie zapowiadający się Memoriał Ireny Szewińskiej.

Impreza kolejny raz znalazła się wśród dwunastu w ramach cyklu World Athletics Continental Tour Gold, a w programie jest 14 konkurencji. Od godziny 18.00 kobiety rywalizować będą w biegach na 100, 400, 800 i 1500 metrów, 100 m przez płotki, 3000 m z przeszkodami oraz pchnięciu kulą, a mężczyźni na 400, 800 i 1500 metrów, 110 m przez płotki, kuli, skoku o tyczce i rzucie młotem.

Po starcie w Diamentowej Lidze w Doha, gdzie zajęła 2. miejsce na 400 metrów, na stadionie im. Zdzisława Krzyszkowiaka po raz pierwszy w tym sezonie w Polsce pobiegnie brązowa medalistka igrzysk olimpijskich w Paryżu Natalia Bukowiecka; rywalizować będzie m.in. z wracającą do bardzo dobrej formy Justyną Święty-Ersetic.

Jednym z najważniejszych wydarzeń mityngu będzie bieg kobiet na 800 m, w którym do biegania powróci medalistka mistrzostw Europy (na 1500 m) Sofia Ennaoui. „Zośka” zmierzy się m.in. z innymi medalistkami największych imprez, Słowaczką Gabrielą Gajanovą i Szwajcarką Audrey Werro.

W tyczce rywalem Piotra Liska będzie m.in. amerykański wicemistrz olimpijski z Tokio (2021) Chris Nilsen. W rzucie młotem Wojciech Nowicki i Paweł Fajdek powalczą z węgierskim wicemistrzem olimpijskim Bence Halaszem, w konkursie męskiej kuli kibice zobaczą medalistów olimpijskich Toma Walsha (Nowa Zelandia) i Rajindrę Campbella (Jamajka) oraz aktualnego halowego wicemistrza świata Rogera Steena (USA), a w rywalizacji kobiet m.in. dwukrotną mistrzynię świata Chase Jackson (USA).

W sobotę w Nairobi w Kenii w kolejnym mityngu serii Gold wystartuje m.in. rekordzistka świata w rzucie młotem Anita Włodarczyk.

(t)