Jest tam jeden ciekawy człowiek
Rozmowa z byłym mistrzem Polski z Ruchem Chorzów, wicemistrzem olimpijskim
NA KOLEJKĘ ZAPRASZA JAN BENIGIER
Czy polska ekstraklasa jest ciekawa?
– Oczywiście, emocji rzeczywiście nie brakuje. Grają w niej całkiem ciekawi piłkarze i do tego różnorodni. Trzeba przy tym pogodzić się z tym, że siłę naszej ekstraklasy stanowią często zawodnicy z ledwie trzeciej ligi hiszpańskiej albo czwartej brazylijskiej. Kiedyś mi to przeszkadzało, ale teraz już nie. Prawda jest bowiem taka, że bez tych obcokrajowców nasza liga byłaby jednak, przykro stwierdzić, słabsza niż jest! Być może wynika to z faktu, że obecnie niewielu w niej piłkarzy, dla których warto iść na mecz. Uważam, że ludzie chodzą na mecze nie tylko, by cieszyć się zwycięstwami, choć z tego powodu również, ale także po to, żeby zobaczyć niezwykłego zawodnika. Takiego, którym można by się zachwycić, jego grą, fantazją... Przykład? Gdy grałem w Ruchu, uwielbiałem dryblować i wiem, że kibice też to uwielbiali, chcieli to zobaczyć. Dziś chyba tego trochę brakuje.
Wydaje się, że hitem tej serii będzie mecz Lecha Poznań z Legią Warszawa.
– Można tak rzeczywiście powiedzieć. Oba kluby mają niezmiennie wysokie aspiracje, rodem z wyższej półki. Lech gra u siebie, będzie stało za nim mnóstwo ludzi i dla mnie to on jest w tym spotkaniu faworytem. Myślę, że piłkarze będą bardzo chcieli się pokazać, bo pokazać się w takim meczu to rzeczywiście coś. Pamiętam, kiedy grałem pierwszy mecz w moim Ruchu, na trybunach ściśniętych siedziało ze 30 tysięcy ludzi. Byłem pod wrażeniem. „Rety, tu jest przecież całe Radomsko” (Jan Benigier wywodzi się z tego miasta – przyp. red.), pomyślałem.
Drugim hitem jest spotkanie dwóch ostatnich mistrzów Polski: poprzedniego – Rakowa, z obecnym – Jagiellonią.
– Według mnie poprzedni nie stoi na straconej pozycji. Jagiellonia rozgrywa ostatnio nadzwyczaj dużo meczów, a Raków, po powrocie trenera Marka Papszuna, w mojej opinii, odżył. Nawiasem mówiąc, jeszcze niedawno nigdy nie powiedziałbym, że Jagiellonia albo Raków mogą być mistrzem Polski… Mapa polskiej piłki się jednak zmienia. Za moich czasów potęgą był jednak Górny Śląsk…
Jagiellonia zagra u siebie, jednak z pewnością nie może być pewna zwycięstwa. Raków na powrocie Papszuna zyskał, wszystko zmieniło się tam na plus. Ten szkoleniowiec ma charyzmę, ciągnie innych za sobą. Na tym powinna polegać rola trenera! Myślę więc, że Raków może sprawić w Białymstoku niespodziankę.
Tymczasem Cracovia gra u siebie z Katowicami. Z pewnością jest faworytem.
– GieKSy bym jednak nie skreślał, z konkretnego powodu. Jest tam jeden ciekawy człowiek, to trener Rafał Górak. Ten facet jest jako trener, w mojej opinii, niezasłużenie niedoceniany, a jego potencjał jest przecież ogromny. Miałem go jako podopiecznego w Rymerze Niedobczyce czy Polonii Bytom i muszę powiedzieć, że świetnie się rozwinął, robi na mnie wrażenie. Uważam, że doskonale prowadzi GieKSę. Chciałbym, żeby był trenerem mojego Ruchu! „Chłopie, ty weź Ruch i osiągniesz sukces”, myślę sobie. Mimo porażki w ostatnim meczu z Koroną wcale nie sądzę, że Katowice stoją na straconej pozycji w spotkaniu z Cracovią. Mogą wygrać, a jeśli padnie remis, też pewnie będą zadowoleni.
Inna śląska drużyna, Piast Gliwice, podejmie Motor Lublin. Goście mają ciekawego i szybkiego senegalskiego napastnika Mbaye Ndiaye, który może coś zdziałać.
– Skoro pan to wie, to trener Aleksandar Vuković z pewnością tym bardziej (uśmiech). Jednym świetnym zawodnikiem meczu się nie wygra. Pamiętam, jak graliśmy z Legią w połowie lat 70. Wystarczyło wyprowadzić z równowagi Kazimierz Deynę i sprawa była załatwiona. Bronek Bula biegał za nim po całym boisku i nie dawał mu pograć. Kazik się wściekał, a Legia nie wiedziała, co robić.
Inny ciekawie zapowiadający się mecz zostanie rozegrany we Wrocławiu, gdzie Śląsk zmierzy się z Górnikiem Zabrze.
– Śląsk musi zacząć grać, jeśli chce się utrzymać, jeśli chce się ratować. Właściwie to spotkanie musi wygrać. Także dla trenera, bo w razie porażki posada Jacka Magiery może być zagrożona. W takim przypadku jak obecnie Śląsk zawsze prędzej czy później szuka się kozła ofiarnego. Najłatwiej wskazać trenera. Jeszcze chwila i Magierze podziękują. Trudno wyobrazić sobie, co będzie działo się w Śląsku w razie porażki z Górnikiem. Zabrzańskiemu klubowi kibicuję, gdy nie gra w jednej klasie rozgrywkowej z Ruchem. Ostatnio w Lublińcu dyskutowałem o naszej piłce z Zygą Anczokiem. Zawsze uważałem, że nie ma powodów, by jednocześnie nie móc lubić zarówno jednych, jak i drugich. Żarliwa nienawiść jest mi obca. Uważam, że dawni piłkarze obu klubów powinni się szanować i tak zresztą jest. Dobrze więc życzę Górnikowi i myślę, że we Wrocławiu może pokazać się z dobrej strony. Największy kryzys już chyba za nim. Myślę, że we Wrocławiu może wygrać jedną bramką.
Rozmawiał Paweł Czado
Jan Benigier. Fot. Paweł Czado