Jesienią widok szczególny

Cel „Niebieskich” jest jasny i oczywisty – zwycięstwo w pierwszym domowym meczu tego sezonu. Fot. Marcin Bulanda/PressFocus

Jesienią widok szczególny

Mecz Ruchu na Stadionie Śląskim będzie przez najbliższe tygodnie widokiem wyjątkowym.

RUCH CHORZÓW

Z racji napiętego harmonogramu imprez organizowanych przez Stadion Śląski „Niebieskich” czeka wyjazdowy maraton. Do października Ruch zagra u siebie tylko trzy spotkania, a jedno z nich odbędzie się już jutro – rywalem będzie ubiegłoroczny beniaminek I ligi Znicz Pruszków. Za tydzień – w piątek – chorzowianie podejmą aktualnego beniaminka z Siedlec, a 31 sierpnia Górnika Łęczna. Później dopiero 5 października zmierzą się w „Kotle Czarownic” z Kotwicą Kołobrzeg, pierwszoligowym debiutantem, z którym Ruch jeszcze nigdy w historii nie zagrał oficjalnego meczu.

Słaby bodziec frekwencyjny

To sprawia, że przed chorzowianami siedem spotkań wyjazdowych w ośmiu następujących po sobie kolejkach. Gdyby nie odwołanie jednej imprezy, passa wyniosłaby osiem delegacji, ale na swoje szczęście spadkowicze mogą zagrać z łęcznianami w Parku Śląskim zgodnie z pierwotnym założeniem. Nie jest to przesadnie prestiżowe grono, szczególnie mając na uwadze niedawnych rywali ekstraklasowych i np. 50-tysięczny rekord frekwencji z Widzewem Łódź czy gorące Wielkie Derby Śląska z Górnikiem Zabrze. Z tego powodu nie może szczególnie dziwić, że na ten moment liczba osób uprawnionych na wejście na trybuny oscyluje w okolicach 9 tysięcy. Powinna przekroczyć 10 tysięcy, co z jednej strony nie rzuca na kolana, szczególnie biorąc pod uwagę ilość miejsc dostępnych na Stadionie Śląskim. Z drugiej jednak strony – Znicz Pruszków nie jest w tej sytuacji bodźcem napędzającym frekwencję.

Wielu to pamięta

Co ciekawe, pruszkowianie są jednym z dwóch rywali z tabeli I ligi, z którym Ruch ma negatywny bilans spotkań bezpośrednich. Zespoły zmierzyły się 5 razy w historii. W sezonach 2018/19 i 2021/22 była to rywalizacja w II lidze. W obu przypadkach Znicz zdobywał po 4 punkty, w sumie tracąc w czterech spotkaniach tylko jedną bramkę – zdobył ją Mateusz Bartolewski. Dopiero w Pucharze Polski, w lipcu 2022 roku, „Niebiescy” po raz pierwszy pokonali przeciwników z Mazowsza. Pod wodzą Jarosława Skrobacza wygrali 2:0, po trafieniach Mikołaja Kwietniewskiego oraz aktualnego dyrektora sportowego klubu Tomasza Foszmańczyka. Z ekipy Ruchu tamten mecz pamiętają Patryk Sikora, Łukasz Moneta, Bartłomiej Barański i Daniel Szczepan. Ze Znicza – Piotr Misztal, Tymon Proczek, Krystian Tabara, Kacper Flisiuk, Filip Składowski, Paweł Moskwik, Wiktor Nowak i Dmytro Juchymowicz. Gołym okiem widać, że znacznie więcej zmieniło się w Chorzowie.

Kończąc jeszcze wątek, należy dodać, że drugim rywalem z I ligi, z którym Ruch ma negatywny bilans, jest Polonia Warszawa – 25 wygranych, 26 przegranych, 10 remisów.

Rywalizacje na pozycjach

Teraz „Niebiescy” będą wyraźnym faworytem. Znicz co prawda wygrał na inaugurację z... Polonią właśnie, ale latem stracił kilka ważnych ogniw, przede wszystkim Shumę Nagamatsu czy kapitana Krystiana Pomorskiego, Mateusza Grudzińskiego, Miłosza Mleczko, Jurija Tkaczuka. Wszyscy ci zawodnicy grali w większości spotkań po 90 minut.

W Ruchu chcą podkreślić zaplanowany progres zespołu, rozpoczęty – zdaniem chorzowian – w trakcie okresu przygotowawczego. Zastanawiać może obsada kilku pozycji. Czy między słupkami stanie broniący w trakcie całych przygotowań Jakub Szymański, czy może ściągnięty z Parmy Martin Turk. Słoweniec nie znalazł się w kadrze meczowej na spotkanie w Opolu, ale pojechał tam razem z drużyną, by poczuć atmosferę. Pomagał też przy rozgrzewce. W linii obrony istnieje rywalizacja na linii Góra – Lukić, a w ataku o dwa miejsca pomiędzy trójką Kozak – Novothny – Szczepan. Trzecie należeć powinno do młodzieżowca Mateusza Chmarka.

Piotr Tubacki