Jedziemy na Euro!
Gdy wydawało się, że wschodzące gwiazdy niemieckiego futbolu pozbawią marzeń polską młodzież, Biało-czerwone Orlęta w szalonym meczu pokazały pazury!
Gra się posypała
Spotkanie rozgrywane na stadionie Widzewa miało więc dla nas ogromny ciężar gatunkowy, początek był rodem z najczarniejszego scenariusza. Ale po kolei... Ruszyliśmy od pierwszego gwizdka z impetem na Niemców i wolą szybkiego objęcia prowadzenia. Mieliśmy nawet dobrą szansę, gdy Mariusz Fornalczyk wpadł w pole karne, uderzył mocno, ale trafił tylko w boczną siatkę. Wydawało się, że ta sytuacja zwiastuje spełnienie marzeń, tymczasem wypad Niemców w rewanżu przyniósł im pierwszą bramkę. Tom Rothe dogrywał, a Nicole Tesoldi posłał piłkę do siatki pomiędzy nogami bramkarza. Strata gola nie załamała naszych, którzy w 17 minucie wyrównali. Była to świetna zespołowa akcja, w finalnym momencie Arkadiusz Pyrka wystawił piłkę Dominikowi Marczukowi, który pokonał Jonasa Urbiga. I znów jak szybko odżyły nadzieje, tak szybko zgasły, tym razem na dłużej. Najpierw fantastycznym wolejem w samo okienko popisał się nieatakowany przez nikogo Paul Wanner. Dziewięć minut później miękko z rzutu wolnego dorzucił piłkę w „szesnastkę” Rothe, a tam znów nieatakowany przez naszych obrońców Bright Arrey-Mbi głową pokonał Kacpra Tobiasza. Przy obu golach bramkarz Legii był bez szans.
Od straty drugiego gola posypała się gra Biało-czerwonych, którzy co prawda próbowali atakować, ale były to mizerne próby. Czyżby już po trzech kwadransach pogrzebane zostały szanse na bezpośredni awans Orląt? – zastanawialiśmy się w przerwie, nie tracąc jednak ostatecznie wiary, choć rozsądek podszeptywał coś odmiennego od chęci.
Fornalczyk naprawił
Spodziewaliśmy się zmian w polskiej jedenastce, tymczasem aż trzech dokonał pewny już swego niemiecki szkoleniowiec. Ta zbytnia ufność w komfortową sytuację chyba zgubiła Niemców, o czym przekonaliśmy się w kwadrans. W 50 minucie Marczuk uderzył w słupek, a będący we właściwym miejscu Jakub Kałuziński dobił piłkę. Odżyły nadzieje Orląt, a potem... Fornalczyk wpierw zepsuł egoistycznie dobrze zapowiadającą się akcję, a moment później zdecydował się na szaleńczy rajd i uderzeniem na dalszy słupek pokonał Urbiga! W tym momencie byliśmy już o krok od awansu na Euro. W 85 minucie wpuszczony chwilę wcześniej na boisko Cezary Polak z siedmiu metrów trafił jeszcze w stojącego w pustej już bramce Jana Thielmanna i niestety w tej akcji kontuzji doznał zniesiony z murawy Ariel Mosór. Po heroicznej walce i dramatycznej końcówce Polacy pokazali charakter i w nagrodę pojadą w przyszłym roku na Euro!
Zbigniew Cieńciała
CZY WIESZ, ŻE...
Po tym, jak kontuzji doznał Mosór, Polacy kończyli w dziesiątkę, mimo że trener Adam Majewski miał jeszcze jedną zmianę w zanadrzu. Dlaczego? Odkąd w futbolu można przeprowadzać pięć zmian, można ich dokonać tylko w trzech oknach czasowych (trzy przerwy w meczu), nie wliczając do tego przerwy między połowami. Biało-czerwoni zmieniali już w 58, 67 i 75 minucie, więc gdy Mosór opuścił murawę w 85 minucie, trener nie mógł zareagować.
Polska – Niemcy 3:3 (1:3)
0:1 – Tresoldi, 3 min, 1:1 – Marczuk, 17 min, 1:2 – Wanner, 21 min, 1:3 – Arrey-Mbi, 30 min (głową), 2:3 – Kałuziński, 50 min, 3:3 – Fornalczyk, 60 min
POLSKA: Tobiasz – Matysik (75. Walczak), Mosór, Peda – Marczuk, Kałuziński, Łęgowski (58. Kozubal), Pyrka – Fornalczyk (75. Polak), Szymczak, Pieńko (67. Rakoczy). Trener Adam MAJEWSKI.
NIEMCY: Urbig - Thiellman, Oermann, Arrey-Mbi (46. Blank), Rothe – Reitz, Martel (46. Tohomcu) – Gruda (57. Kratzig), Wanner (46. Nebel, 78. Lemperle) – Tresoldi. Trener Antonio di SALVO.
Sędziował: Dario Bel (Chorwacja). Widzów 11 496. Żółte kartki: Szymczak, Kałuziński – Oermann, Thielmann.