Sport

„Jedynka” szuka rytmu

Nie obyło się bez zakłóceń i 41 niewymuszonych błędów, ale Iga Świątek pokonała w dwóch setach Rosjankę Kamillę Rachimową i zameldowała się w drugiej rundzie US Open.

Iga Świątek wygrała ostatnią piłkę po prawie dwóch godzinach gry. Fot. PAP/EPA

Mecze otwarcia w dużych turniejach są zwykle poligonem badawczo-doświadczalnym, i nie inaczej było w wypadku Igi Świątek podczas tegorocznego US Open. 23-letnia liderka światowego rankingu tenisistek przez prawie dwie godziny „boksowała” się z zajmującą 104. pozycję Rosjanką Kamillą Rachimową, wygrywając ostatecznie 6:4, 7:6 (8-6).

Triumfatorka US Open 2022 i pięciu dużych turniejów w tym roku popełniła aż 41 niewymuszonych błędów i widać, że odczuwa skutki bardzo intensywnego „olimpijskiego” sezonu, ale…

- Jak sobie przypomnieć moją drogę tutaj sprzed dwóch lat, to ten sukces też był po mocnych „przebojach”. Nie czułam się dzisiaj na tyle swobodnie, żeby było wszystko świetnie, ale czasami muszę po prostu wyszarpać te zwycięstwa – mówiła Świątek reporterowi Eurosportu po zwycięstwie z Rachimową jeszcze na największej arenie nowojorskiego kompleksu, Artur Ashe Stadium.

Polka i Rosjanka nigdy wcześniej nie grały na żadnym poziomie, ale musiały się znać: obie urodziły się w 2001 roku i razem dorastały na różnych poziomach juniorskich. W 2015 roku obie były półfinalistkami Les Petits As, najbardziej prestiżowego turnieju do lat 14.

Faworytka zaczęła z impetem, objęła prowadzenie 4:0, potem Rachimowa się otrząsnęła, zaczęła wywierać większą presję, ale Polka dowiozła do końca pierwszego seta. W drugiej partii na jej koncie seriami rosła liczba błędów, a rywalka – która miesiąc temu w Waszyngtonie urwała seta Arynie Sabalence - naciskała. Mimo to Polka serwowała na mecz przy stanie 5:4, ale straciła podanie, a następnie musiała walczyć o tie-breaka.

- W drugim secie do 5:4 miałam wrażenie, że mam wszystko pod kontrolą, ale wtedy mocno mnie spięło, mój poziom drastycznie się zmienił, popełniałam serię błędów, to nie powinno mieć miejsca. Jestem pewna, że ​​z dnia na dzień będę miała więcej rytmu – wyjaśniała Iga.

Rosjanka miała trzy piłki setowe i myślami była zapewne już w trzeciej partii, a może nawet przemknęło jej marzenie o powtórce nowojorskiej przygody sprzed trzech lat gdy - również jako szczęśliwa przegrana – dotarła aż do 3. rundy. Ale właśnie wtedy Świątek pokazała, dlaczego jest numerem 1 na świecie – wygrała pięć kolejnych punktów, wyciągnęła tie breaka na 8-6 i zamknęła mecz w dwóch setach. Świątek wyśrubowała swój rekord w tourze wygranych do przegranych w rokuna 54-7.

Kolejną rywalką numeru 1 będzie jeszcze jedna uczestniczka kwalifikacji, Ena Shibahara. Japonka (216. WTA), uznana deblistka, sprawiła niespodziankę, eliminując w 1. rundzie po 200-minutowym maratonie wyżej notowaną Australijkę Darię Saville (95. WTA). To jeszcze, mimo wyraźnych sygnałów „rozprężenia” wysyłanych przez Igę, nie powinna być przeszkoda, która nastręczy jej więcej kłopotów…

Tomasz Mucha

80.

ZWYCIĘSTWO odniosła Iga Świątek w Wielkim Szlemie, przy 17 porażkach; to najlepszy bilans wśród aktywnych zawodniczek.

22-1

WYNOSI BILANS zwycięstw-porażek Igi Świątek w 1. rundzie w turniejach wielkoszlemowych; jedyna porażka na tym etapie przytrafiła się jej na początku dorosłej kariery, w Wimbledonie 2019 przeciwko Szwajcarce Viktorii Golubic.