Jednostronny spektakl

Szymon Kiebzak (w środku, w zielonej koszulce) okazał się katem Hutnika. Fot. Łukasz Sobala/PressFocus

Jednostronny spektakl

Piłkarze GKS-u Jastrzębie w efektowny sposób rozpoczęli sezon, aplikując Hutnikowi aż 5 goli!

W poprzednim sezonie bilans potyczek GKS-u Jastrzębie z Hutnikiem Kraków był korzystny dla drużyny z Górnego Śląska. Na własnym boisku jastrzębianie pokonali zespół z Nowej Huty 1:0 (gol Szymon Kiebzak), natomiast w Krakowie gospodarze dosłownie w ostatniej chwili urwali się ze stryczka. W 28 minucie prowadzenie dla gości uzyskał Mateusz Chmarek, a wyrównującego gola dla Hutnika Kamil Głogowski zdobył dopiero w 3 minucie doliczonego czasu gry.

Teraz było nowe otwarcie i oba zespoły ostrzyły sobie zęby na komplet punktów. Goście bardzo szybko zostali pozbawieni złudzeń, bo przed upływem 10 minut zainkasowali dwa „gongi”. W 2 minucie z rzutu rożnego centrował Szymon Kiebzak, a stojący na 5 metrze najlepszy snajper jastrzębian w ubiegłym sezonie, Michał Bednarki, strzałem głową skierował futbolówkę do bramki. Był to pierwszy gol na polskich boiskach w sezonie 2024/25. Sześć minut później golkiper gości Dorian Frątczak po raz drugi wyjmował piłkę z siatki. Pozyskany z 3-ligowej Ślęzy Wrocław niespełna 21-letni Oliwer Jakuć obsłużył Kiebzaka, a ten strzałem po ziemi podwyższył prowadzenie swojego zespołu. Ten sam zawodnik w 22 minucie po raz kolejny wpisał się na listę zdobywców bramek, ustalając wynik do przerwy. W pierwszych trzech kwadransach dłużej przy piłce utrzymywali się podopieczni trenera Macieja Musiała (56:44% procent), w strzałach było 7:4, ale piłkarze Hutnika ani razu nie trafili w światło bramki rywali. Gospodarze oddali w tym okresie 4 celne strzały i trzykrotnie futbolówka zatrzepotała w siatce.

W drugiej połowie jastrzębianie nie forsowali już takiego tempa jak do przerwy, a trener Dawid Pędziałek zaczął dokonywać roszad w składzie. Nie przeszkodziło to jego podopiecznym strzelić kolejnego gola. Kapitalnym uderzeniem zza pola karnego popisał się właśnie rezerwowy, Konrad Kargul-Grobla, po którym futbolówka po raz czwarty tego wieczoru zatrzepotała w siatce gości. W poprzednim sezonie piłkarze GKS-u Jastrzębie tylko dwukrotnie zdołali strzelić 4 gole w jednym meczu (4:2 z Polonią Bytom u siebie i 4:3 z Pogonią Siedlce na wyjeździe), ale żadna wiktoria nie była taka efektowna. Wczoraj dołożyli trafienie więcej, co może być optymistycznym prognostykiem przed kolejnymi potyczkami. Tak wysokie zwycięstwo powinno usadowić drużynę Dawida Pędziałka na fotelu lidera 2. ligi.

Bogdan Nather